Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2009, 02:23   #13
Morfidiusz
 
Morfidiusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwu
Wieczór mijał dość beztrosko. Owsianka, jak to owsianka, wyglądała jakby dziewka zrobiła ją na wczorajszą wieczorną wieczerzę, domownicy ją zjedli, a potem wysrali, co by można było ją na kolejną kolację podać. Ale częstującej strawą młodej kobiecinie w garnki nie wypadało zaglądać, bo i po co. A po całym dzionku spędzonym bez złamanego suchara owsianka była niczym ambrozja. A to co dziadunio wyciągnął po owsianej kolacji wniosło szczery uśmiech na oblicza Siegga i Thoriego - pokaźny bukłaczek samogonu. Ale jakiego samogonu. Trunek musiał odstać swoje w warunkach w pełni odpowiednich dla jego leżakowania, zrodzony z owoców tego kraju, dojrzewający w słońcu ogródka dziaduszki Tarbeego - smakował wyśmienicie. Ba, niczym miód, rozchodził się po gardle pobudzając każdy ze smakowych kubków, niczym sok bez jakiegokolwiek posmaku. Zwodniczy, niczym stary Ranald, wchodził gładko, kąsał ostro, a powalał niczym cios zawodowego pięściarza. Towarzystwo degustowało smakowity trunek niczym wygłodniały szczeniaczek łapczywie ssący cyca matki. Wielce radośnie się działo w izbie, a i cieplej się robiło, a i troski odpływały. A i zmęczona wielce trudami przygód ostatnich, znokautowana smakuśnym alkoholem, urodziwa księżniczka, z niemałą pomocą świetnie wytrwałej, widocznie przyzwyczajonej do trunku Tanashy, udała się ku poddaszu, gdzie upragnionego odpoczynku zaznała. Legła na jedynym sienniku, który się tu znajdował. Owinięta w piernaty i ogrzewana przez tulącego się w objęciach "futrzaka" ku bramom Królestwa Snu się udała.
Z dolnej izby dało się słyszeć wesołe rumor pijanej gawiedzi. Odgłosy niosły się w noc, ciemną niczym smoła w kotłach leśnych smolarzy. Ciemność, którą oprócz pijackich wrzasków, przerywały jedynie odgłosy szalejącej wichury oraz krople siarczystego deszczu, które spadając na rozmokłą drogę robiły charakterystyczny "plask". Jeszcze jeden odgłos plątał się po nocy, gdzieś daleko dało się słyszeć rżenie upiornego wierzchowca...

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Pusty odgłos wybudził Księżniczkę. Dziewczyna leżała w całkowitej ciemności, nie czuła bólu, ani niewygody. Twarde podłoże nie było ani zimne, ani ciepłe. Nie było nikogo, ani niczego. Nawet powietrze tego pomieszczenia dziwnym się zdawało, było takie lepkie, bijące stęchlizną i czymś jeszcze, czymś czego Księżniczka nie umiała skojarzyć. Z wielkim trudem można było tu oddychać. Panowała cisza, tylko ciągłe stuk puk, stuk puk, stuk puk, rozchodziło się po pomieszczeniu. Jakby całe z metalu było, a ulewny deszcz rozbijał swe krople o metalowe ściany wielkiego pomieszczenia. Dziewczyna podniosła się na łokciach wpatrując się z przerażeniem w ciemność. Odgłos kropel przyprawiał ją o zgrozę. Bezustanne odgłosy rozchodziły się głuchym echem tonąc w bezmiarze pustki.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Księżniczka, nie mogąc ścierpieć tych ciągłych odgłosów odezwać się raczyła. Głos dziewczyny przeszył ciszę pomieszczenia odbijając się od niemal każdej ściany. Brzmiał dziwnie, nawet dla samej niewiasty.
-Jeesttt ttuuu kttoo? - spytała nieśmiało. Jakież było jej zdziwienie, jak gdzieś z oddali usłyszała odpowiedź.
-Witam Cię serdecznie młoda niewiasto. Wybudziłaś się w końcu... - Głos był cichy, ale stanowczy. Z brzmienia do starca należeć musiał, a co wielce dziwnym dziewczynie się zdało, iż bez echa po pomieszczeniu się rozpraszał.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Zapadła cisza na chwil kilka. Jeno odgłos ulewy dało się posłyszeć. Księżniczka dialog urwany podjęła.
- Kiiimm jeestteeśś PPaanniiee?
-Czyż ważne jest kim jestem? Czy coś to zmieni w położeniu naszym??
-NNoo niiee, allee...ee...ee
<bum> Dziewczyna pozbawiona jaźni osunęła się na twarde podłoże.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Pusty odgłos wybudził Księżniczkę. Dziewczyna leżała w całkowitej ciemności, nie czuła bólu, ani niewygody. Twarde podłoże nie było ani zimne, ani ciepłe. Nie było nikogo, ani niczego. Nawet powietrze tego pomieszczenia dziwnym się zdawało, było takie lepkie, bijące stęchlizną i czymś jeszcze, czymś czego Księżniczka nie umiała skojarzyć. Z wielkim trudem można było tu oddychać. Panowała cisza, tylko ciągłe stuk puk, stuk puk, stuk puk, rozchodziło się po pomieszczeniu. Jakby całe z metalu było, a ulewny deszcz rozbijał swe krople o metalowe ściany wielkiego pomieszczenia. Dziewczyna podniosła się na łokciach wpatrując się z przerażeniem w ciemność. Odgłos kropel przyprawiał ją o zgrozę. Bezustanne odgłosy rozchodziły się głuchym echem tonąc w bezmiarze pustki.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Księżniczka, nie mogąc ścierpieć tych ciągłych odgłosów odezwać się raczyła. Głos dziewczyny przeszył ciszę pomieszczenia odbijając się od niemal każdej ściany. Brzmiał dziwnie, nawet dla samej niewiasty.

- Ccoo sięę sttaałłoo ?? - spytała nieśmiało. Jakież było jej zdziwienie, jak gdzieś z oddali usłyszała odpowiedź.
- Witam Cię serdecznie młoda niewiasto. Wybudziłaś się w końcu... - Głos był cichy, ale stanowczy. Z brzmienia do starca należeć musiał, a co wielce dziwnym dziewczynie się zdało, iż bez echa po pomieszczeniu się rozpraszał.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

- Czczeemmuu ttoo poowwiieeddzziiaałłeeśś?? - spytała zdezorientowana, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- A jak inaczej miałem Cię powitać...niedoli Towarzyszko...
- Allee jaakk. Pprzeecciiee sięę jjuużż ppyyttaałłaamm...
- Może umysł figle Ci płata młoda Damo??
- Ccoo?? Jaakk ttoo. CCoo Ttyy mmóówwiiszsz Ppaanniiee?? Jaa pprzrzeeciciee...
- Dziwna z Ciebie niewiasta szlachetna Panienko...
- Skkąądd wwiieeszsz kiimm jeesstteemm??

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

- Czemuż się dziwujesz przecie sławną personą jesteś...
- Jaa?? Niee, jaa ttyyllkkoo.
- Przecież sławna czaromiotka z Ciebie o Pani...
- Niee,jaakk pprzrzeeciciee jaa wwczczoorraajj ddoowwiieedzidziaałłaamm sięę, żee czczaarroowwaaćć ppoottrraaffiięę...
- Zaprawdę dziwną osobą jesteś. Wielce zdumiewającą...
- Jaa?? AA Ttyy, kiimm jeesstteeśś??
- Jeszcze nie wiesz? Zasmucasz mnie Pani...
- Ddllaaczczeeggoo, pprzrzeeciciee jaa...aa...
<bum> Ponownie omdlała Księżniczka pacnęła na twardą powierzchnię.


Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Pusty odgłos wybudził Księżniczkę. Dziewczyna leżała w całkowitej ciemności, nie czuła bólu, ani niewygody. Twarde podłoże nie było ani zimne, ani ciepłe. Nie było nikogo, ani niczego. Nawet powietrze tego pomieszczenia dziwnym się zdawało, było takie lepkie, bijące stęchlizną i czymś jeszcze, czymś czego Księżniczka nie umiała skojarzyć. Z wielkim trudem można było tu oddychać. Panowała cisza, tylko ciągłe stuk puk, stuk puk, stuk puk, rozchodziło się po pomieszczeniu. Jakby całe z metalu było, a ulewny deszcz rozbijał swe krople o metalowe ściany wielkiego pomieszczenia. Dziewczyna podniosła się na łokciach wpatrując się z przerażeniem w ciemność. Odgłos kropel przyprawiał ją o zgrozę. Bezustanne odgłosy rozchodziły się głuchym echem tonąc w bezmiarze pustki.

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

Księżniczka, nie mogąc ścierpieć tych ciągłych odgłosów odezwać się raczyła. Głos dziewczyny przeszył ciszę pomieszczenia odbijając się od niemal każdej ściany. Brzmiał dziwnie, nawet dla samej niewiasty.

- Zznnoowwuu ttoo ssaammoo. Czczeemmuu jaa ttaakk dziiiwwniniee mmóówwiiee, aa TTyy niniee? - spytała nieśmiało. Jakież było jej zdziwienie, jak gdzieś z oddali usłyszała odpowiedź.
- Witam Cię serdecznie młoda niewiasto. Wybudziłaś się w końcu... - Głos był cichy, ale stanowczy. Z brzmienia do starca należeć musiał, a co wielce dziwnym dziewczynie się zdało, iż bez echa po pomieszczeniu się rozpraszał.
- ZZnnoowwuu zzaaczczyynnaaszsz. Ppeewwniniee tteerraazz ppoowwiieeszsz, żżeemm czczaarroommiioott wwiieellkkii...
- Doprawdy, dziewczę fantazji Tobie nie brakuje. Widocznie chcesz być kimś takim...
- Niee, niee chccęę, niggddyy niee chciciaałłaamm. Niee wwiieemm jaakk ttoo sięę ssttaałłoo, jaakk byymm wwyybbuuchchłłaa ww sśrrooddkkuu. TToo ttaakkiiee okkrrooppnnee...
- Więc jak nie chcesz to nie bądź. Twa decyzja, Twe życie, Twój świat...
- TToo niee ttaakkiiee łłaattwwee...Zrreeszszttąą niee wwaażżnnee. Kkiimm jeesstteeśś Ssttaarrczczee??

Stuk puk, stuk puk, stuk puk...

- Nie wiesz doprawdy??
- Annoo niee, gddyybbyymm znnaałłaa ttoo bbyymm niee ppyyttaałłaa...
- Jam jest powietrzem, którym oddychasz; jam jest wodą, którą pijasz; jam początkiem i końcem, alfą i omegą, narodzinami i śmiercią. Tym co było i co będzie...
- Allee jaakk, niee roozzuummiiee...
- Zrozumiesz, moje dziecko, zrozumiesz. Wejrzyj w siebie i tam szukaj odpowiedzi. Właściwie dobieraj ścieżki, którymi podążaj, gdyż wszystko co w Tobie, jest też na około Ciebie. Zabrane życie obciąży Twoje sumienie, a darowane będzie piętnem dla duszy, bo ja obarczysz odpowiedzialnością za darowanego życia czyny...
- Allee jaakk jaa bęęddęę wwiieedzidzieećć...ćć...
<bum> - bezwolne ciało osunęło się ponownie ku twardej powierzchni.

Zerwała się z posłania z twarzą perlistym potem pokrytą. W głowie panował chaos, a serce kołatało jak szalone. Tysiące myśli kotłowało się pod czaszką. Ale coś było dziwne. Coś w jej środku odeszło. Jakis płomień sie wypalił,a popiół uleciał wraz z wiejącym wiatrem. Dziewczyna opadła na wilgotny siennik. Tuląc przyszywanego synka pogrążyła się w zadumie próbując przeanalizować ten dziwny sen. Taki realny, taki nieprawdopodobny, może prawdziwy...
Wiedziała jedno. Magia odeszła, nie czuła już jej, oswobodziła się z magicznego splotu. Ale czy to dobrze, czy naprawdę tego chciała.. Oddychała płycej, coraz bardziej miarowo. W dolnej izbie panował gwar. Księżniczka wsłuchała się w otoczenie. Słychać było wesołe gadki pijanych biesiadników, gdzieś tam myszka w poszukiwaniu jadła chadzała... Dziwne to, wcześniej nie zauważyła, iż taką percepcją obdarzona była. Spojrzała w mroki izby. Mimo ciemności widziała dobrze rysy po bytności korników w przeciwległym kącie... Opadła na posłanie.
Na zewnątrz szalał wiatr zapraszając do tańca wiekowe drzewa. Gdzieś tam sowa na swej nocnej wędrówce ofiarę wypatrzyła. Gdzieś w oddali nocną ciszę przerwało diabelskie rżenie...
 
__________________
"Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana."

Ostatnio edytowane przez Morfidiusz : 25-12-2009 o 13:44.
Morfidiusz jest offline