-"Cholera."-Gorączkowo myślę.-"Co mam zrobić? Pragnę pomścić siostrę, ale nie wiem z czym przyjdzie mi walczyć. To może wykraczać poza moje siły."
Zza okna słychać było wrzaski i głuche uderzenia.
-"Co tam się dzieje?"-Podchodzę do okna. Widzę jak dwóch strażników znęca się nad bezdomnym.-"Co się porobiło z Machet? Ej wy!"-Krzyczę do nich.-"Co on wam zrobił?"
-"Urodził się!"-Odkrzyknął wyższy.
-"Nie mam na to czasu".-Pomyślałem. "Nie mam wyboru. Idę do niego."
Pamiętam drogę. Najpierw w stronę garnizonu, potem bocznym wejściem, schodami i przez żelazne drzwi.
-"Wchodzę w to."-Powiedziałem do nieznajomego. |