Sytuacja nabierała tempa, kiedy szukał luki w obronie przeciwników, która mógłby wykorzystać w środek zamieszania wpadł ork. Wydał z siebie dziki okrzyk i dosłownie zmiótł jednego strażnika ze swojej drogi, dwójka innych próbowała mu przeszkodzić ale barbarzyńca poradził sobie z kolejnym wrogiem. To była chwila, na którą łotrzyk czekał, zamieszanie wywołane przybyciem rozszalałego wojownika skupiło całą uwagę strażników.
Wyszczerzył się drapieżnie czując wzbierającą adrenalinę, nie zamierzał się tym razem powstrzymać, tak dawno tego nie robił…
Wtopił się w cień i
dostatecznie cicho by nie zostać usłyszanym skierował się za plecy strażników. Upatrzył sobie jednego, zacisnął dłoń na rękojeści krótkiego miecza i skierował w stronę przeciwnika. Tuż za nim zatrzymał się na chwilę… zrobił głęboki wdech i błyskawicznie
zaaakował. Uderzenie przebiło zbroję, a
klinga weszła głęboko w ciało zadając poważne obrażenia strażnikowi, który nie powinien mieć już głosu w tej walce. Krew obficie zbrukała ulicę.