Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2009, 21:19   #112
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy ork wzniósł miecz, by zadać ostateczne cięcie na kolejnym z pachołków, stało się niespodziewane. Ktoś ośmielił się rzucić na niego zaklęcie. Najbardziej niehonorowe zaklęcie, na jakie było kogoś stać.
Wywołujące paniczny śmiech. Miecz mimowolnie wyleciał mu z ręki, a on sam giął się w pół. Mając wysoce wyszkolony instynkt bitewny wiedział, że jeden z strażników może to wykorzystać, zatapiając mu ostrze w plecach. Samowolnie przewrócił się na plecy, by ewentualnie zaniechać ataku, po czym zaniósł się w jeszcze gorszy śmiech. Nie było tu nić śmiesznego, a jednak się śmiał. "Przeklęta magia. Stary szaman mówił by jej nie ufać..". Chodź jego ciało się poddało, umysł pozostawał jeszcze w znacznym stopniu klarowny. Dojrzał, jak jeden z zgrai ubranych tak samo wojowników (o ile można ich tak nazwać) zbliżał się w jego stronę. "Nosz kurwa..." pomyślał, lecz gdy dzieliło go jeszcze z cztery kroki, do zwarcia z nim wszedł marynarzyk, który niegdyś okazał się wielkim "kozakiem". Ratując mu jego zielony tyłek, zaskarbił sobie wdzięczność barbarzyńcy. Kolejna konwulsja targnęła min na brzuch. Kiedy wytężył wszystkie siły, by wstać, na swoim palcu dostrzegł stary sygnet...

***
-...i pamiętaj. To bydle nie jest wcale takie słabe. Trzeba tylko dobrze uderzyć włócznią, o tak... -zaprezentował stary szaman, kiedy szli górską ścieżka.

-Jaroxie, ile czasu mam spędzić na inicjacji w głuszy głosów?- powiedział pokornie Gerax

-Dopóki duchy nie odbiorą ci umysłu, albo woli. To w tej głuszy sprawdzali się najlepsi wojownicy, z naszego plemienia -rzekł, dumnie wznosząc głowę ku niebu. Na jego twarzy zakwitnął uśmiech.

Pół ork skinął głową. Wiedział, że jak wróci z tej samotnej wyprawy, to będzie godzien przynależność do kasty wojowników. A wtedy dostanie tytuł, co dla ludzi było nazwiskiem.

Widząc już nieopodal początki drzew, stary szaman zatrzymał się. Mimo że ubrany był jak większość wojowników, to zdawać się mogło, poruszał się o sto kroć zwinniej. Po zdjęciu kaptura odsłonił swoją bujną łysinę. Nie opiewając w ceregiele zdjął skurzaną rękawice, po czym zdjął sygnet z palca. Zaciskając go mocno w pięści, przysunął go bliżej, ku ustom. Zdawało się młodemu wojownikowi, że odprawia jakiś rytuał, albo odmawia modlitwę. Po krótkiej chwili Jarox wyciągnął otwartą dłoń z pierścieniem na wierzchu ku młodziakowi.

-Weź go. Ten pierścień będzie świadectwem twojej śmierci, bądź też chwały, a teraz ruszaj.



Wiedział, że dzięki magii jaką przelał w ten sygnet będzie mógł go potem odnaleźć w tej głuszy. A w raz z nim, ciało wojownika. O ile nie wróci. Kiedy Gerax odebrał sygnet, i skupił większą cześć swej uwagi na zakładaniu go na masywny palec, spostrzegł, że stary szaman zniknął. Za to na niebie oddalał się dumnie wielki orzeł wędrowny.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline