Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-12-2009, 20:21   #111
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Strażnik odczuł cios o wiele słabiej, niż Sorin przypuszczał. Odwrócił się błyskawicznie i zamachną mieczem. Ten jednak trzymany zbyt lekko obrócił się przy gwałtownym ruchu i uderzył marynarza płaską jego częścią, powodując niewielką tylko rysę. Bardziej to przypominało szturchańca, którego się sprzedaje zgrabnej dziewce w karczmie, niż żołnierski cios.
Sorin tylko uśmiechną się pod nosem, wziął zamach i zaatakował. Klingi skrzyżowały się. Wymienili ze sobą trzy ciosy. Nagle Sorin uderzył w klingę przeciwnika mocniej. Nie spodziewał się tego. Ręka odskoczyła dalej niż zwykle. Odsłonił się. To była okazja. Sorin zrobił piruet i ciął w brzuch.
Mężczyzna zachwiał się, wypuścił pałasz z ręki i osuną się na kolana trzymając się za rozcięty bebech. Krew powoli zalewała spodnie i rękę strażnika.
-Psi synu, tfu. - Sorin splunął.
Gdy podniósł wzrok, zobaczył swojego kompana tarzającego się po ziemi i ryczącego. Szczerze mówiąc, żeglarz nie wiedział, czy barbarzyńca cierpi, czy wręcz przeciwnie. Nie było jednak czasu do namysłu. Sorin ruszył w stronę strażnika strojącego najbliżej przyjaciela.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 25-12-2009, 21:19   #112
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy ork wzniósł miecz, by zadać ostateczne cięcie na kolejnym z pachołków, stało się niespodziewane. Ktoś ośmielił się rzucić na niego zaklęcie. Najbardziej niehonorowe zaklęcie, na jakie było kogoś stać.
Wywołujące paniczny śmiech. Miecz mimowolnie wyleciał mu z ręki, a on sam giął się w pół. Mając wysoce wyszkolony instynkt bitewny wiedział, że jeden z strażników może to wykorzystać, zatapiając mu ostrze w plecach. Samowolnie przewrócił się na plecy, by ewentualnie zaniechać ataku, po czym zaniósł się w jeszcze gorszy śmiech. Nie było tu nić śmiesznego, a jednak się śmiał. "Przeklęta magia. Stary szaman mówił by jej nie ufać..". Chodź jego ciało się poddało, umysł pozostawał jeszcze w znacznym stopniu klarowny. Dojrzał, jak jeden z zgrai ubranych tak samo wojowników (o ile można ich tak nazwać) zbliżał się w jego stronę. "Nosz kurwa..." pomyślał, lecz gdy dzieliło go jeszcze z cztery kroki, do zwarcia z nim wszedł marynarzyk, który niegdyś okazał się wielkim "kozakiem". Ratując mu jego zielony tyłek, zaskarbił sobie wdzięczność barbarzyńcy. Kolejna konwulsja targnęła min na brzuch. Kiedy wytężył wszystkie siły, by wstać, na swoim palcu dostrzegł stary sygnet...

***
-...i pamiętaj. To bydle nie jest wcale takie słabe. Trzeba tylko dobrze uderzyć włócznią, o tak... -zaprezentował stary szaman, kiedy szli górską ścieżka.

-Jaroxie, ile czasu mam spędzić na inicjacji w głuszy głosów?- powiedział pokornie Gerax

-Dopóki duchy nie odbiorą ci umysłu, albo woli. To w tej głuszy sprawdzali się najlepsi wojownicy, z naszego plemienia -rzekł, dumnie wznosząc głowę ku niebu. Na jego twarzy zakwitnął uśmiech.

Pół ork skinął głową. Wiedział, że jak wróci z tej samotnej wyprawy, to będzie godzien przynależność do kasty wojowników. A wtedy dostanie tytuł, co dla ludzi było nazwiskiem.

Widząc już nieopodal początki drzew, stary szaman zatrzymał się. Mimo że ubrany był jak większość wojowników, to zdawać się mogło, poruszał się o sto kroć zwinniej. Po zdjęciu kaptura odsłonił swoją bujną łysinę. Nie opiewając w ceregiele zdjął skurzaną rękawice, po czym zdjął sygnet z palca. Zaciskając go mocno w pięści, przysunął go bliżej, ku ustom. Zdawało się młodemu wojownikowi, że odprawia jakiś rytuał, albo odmawia modlitwę. Po krótkiej chwili Jarox wyciągnął otwartą dłoń z pierścieniem na wierzchu ku młodziakowi.

-Weź go. Ten pierścień będzie świadectwem twojej śmierci, bądź też chwały, a teraz ruszaj.



Wiedział, że dzięki magii jaką przelał w ten sygnet będzie mógł go potem odnaleźć w tej głuszy. A w raz z nim, ciało wojownika. O ile nie wróci. Kiedy Gerax odebrał sygnet, i skupił większą cześć swej uwagi na zakładaniu go na masywny palec, spostrzegł, że stary szaman zniknął. Za to na niebie oddalał się dumnie wielki orzeł wędrowny.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 25-12-2009, 21:27   #113
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Krew spływająca po klindze miecza… wspaniały widok, wypełniła go euforia, serce przyspieszyło, słuch się wyostrzał, wszystko stało się nieco wyraźniejsze… lecz może to tylko wyobraźnia ? Wyciągnął ostrze z przeciwnika, który padł na ziemię. Rzucił pobieżnie okiem na pole walki, działo się wiele rzeczy, ktoś tam na tyłach dostał strzałą w plecy, zauważył białą koszulę Sorina, leżącego i rechoczącego orka pod wpływem zaklęcia i dwóch strażników, którzy mogliby z łatwością wykończyć barbarzyńcę. Do jednego biegł Sorin, drugi został dla Bronthiona.

Nie zaatakował go żeby pomóc, zaatakował żeby zabić jednak czas się liczył i musiał działać. Wyciągnął zza pasa jeden z dwóch sztyletów, które miał przygotowane właśnie na takie okazje i uniósł rękę gotowy do rzutu, zamarł w miejscu na chwilę po czym rzucił najsilniej jak potrafił. Trafienie okazało się tragiczne w skutkach dla strażnika. Nóż utkwił głęboko po samą rękojeść w klatce piersiowej przeciwnika, który zachwiał się i niemal przewrócił. Bronthion biegiem ruszył w jego kierunku by to zakończyć. Miecz i sztylet, które w biegu przyszykował były gotowe do zadania ostatecznego ciosu.

-----------------------
Rzuty:
Trafienie - [Rzut w Kostnicy: 26]
Potwierdzenie krytyka - [Rzut w Kostnicy: 21]
Obrażenia - [Rzut w Kostnicy: 3] pomnożone przez modyfikator broni x3 = 9
-----------------------
Stan przeciwnika
PW: 1
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 25-12-2009 o 21:40.
Bronthion jest offline  
Stary 25-12-2009, 22:21   #114
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Strażnicy otoczyli budynek? Czemu władze miasta uparły się, żeby nie dać im opuścić portu? Dla Mordimera pytanie te pozostawały zagadką. Jednak nie miał zamiaru się długo nad nimi zastanawiać. Straż przecież ich nie zaatakuje bez powodu. Póki nie dadzą im pretekstu są bezpieczni. Pomysł Paula spodobał mu się połowicznie. Jeśli istniała by taka możliwość kapłan najchętniej w ogóle uniknął by walki. Jednak rozumiał, że innym wchodzenie w konflikt z prawem nie przeszkadzał. Dlatego też mimo, że w tej sprawie miał podejście typowo pacyfistyczne, to idea zwabienia straży do magazynu i ogłuszenia ich wydawała się najrozsądniejsza.

Jednak Stormak miał inny pomysł. Najwyraźniej krasnolud przygotował wcześniej czar pozwalający mu przyzwać plagę gryzoni i teraz postanowił wypróbować siłę swej magii na strażnikach. Nie czekając na reakcję reszty wypuścił na stróżów prawa gryzonie i krzykiem popędził do ucieczki towarzyszy. Kapłan wciąż się wahał. Uciekać jak jakiś ciemny charakter, jak margines społeczny? Nie godzi to się wyznawcy Tymory. Musiał się upewnić, że magowi powiedzie się odwrócenie uwagi i nikomu nic się nie stanie. Na wszelki wypadek wzniósł do Pani Szczęścia krótką modlitwę z prośbą o powiększenie jego siły, by mógł zmierzyć się w jej imieniu z wrogami. Kiedy skończył poczuł, że Pani odpowiedziała na jego prośbę był silniejszy i teraz mógł już opuścić magazyn.

Jednak jego nadzieje okazały się płonne, kiedy wyszedł z magazynu zobaczył najgorszy z możliwych scenariuszy. Jego kompani walczyli otwarcie ze strażą miejską. Cholera. Mordimer zawahał się tylko na ułamek sekundy. Bądź co bądź to byli jego towarzysze broni. Godziło się pomóc. Pieprzyć prawo. Na pierwszym miejscu wierność przyjaciołom. Co prawda w ten sposób jeszcze o swoich kompanach nie myślał, ale wkrótce może zacząć a wtedy będzie się źle czuł ze świadomością, że kiedy inni walczyli on stał bezczynnie. Dlatego wzniósł okrzyk prosząc Panią Szczęścia o łaskę i rzucił się w wir walki.

W najgorszych kłopotach był jak się okazało półork, który leżał na ziemi i ryczał. Kapłan miał nadzieję, że to nic poważnego. Jeden ze strażników właśnie zachodził Geraxa za plecy. Mordimer chciał doskoczyć do niego, ale nie zdążył. Nóż świsnął w powietrzu i strażnik się zachwiał. Uznał, że ten stróż prawa nie będzie póki co przeszkadzał. Mordimer skupił się na następnym. Szeroki zamach buzdyganem i wyrżnął strażnika w bok głowy. Strażnik legł u stóp kapłana. A Mordimer zawahał się. Jednak znów szybko się otrząsnął szukając kolejnego celu.



W magazynie używam czaru Siła Byka +4 do Siły.
Rzut na trafienie: [Rzut w Kostnicy: 23]
Rzut na obrażenia: [Rzut w Kostnicy: 10]
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 25-12-2009, 22:58   #115
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
wydarzenia potoczyly sie bardzo szybko, szczerze mowiac szybciej niz sie spodziewal. Paul, mial dobry plan, ale nie doszedl on do wykonania, poniewaz krasnolud wysüiewal zaklecie i wylecial na ulice zaraz za przywolanymi przez siebie szczurami. Kilku straznikow zaczelo uciekac w panice, zaraz potem mag wzniosl sie w powietrze nieopodal trampu na galeon. Za nim wybiegl tropiciel, ale kaplan nie widzial co sie z niim dzieje, potem z magaynu wydostal sie lotrzyk, oczywiscie w swoim stylu, po cichu, nastepnie byl ork, ale ten nie probowal sie ukrywac ani nic w tym stylu, rzucil sie na straznkiow, jednego powalil, potem powtorzyl wyczyn z drugim. Na pewno umial walczyc, w miedzyczasie latajacy Stormak dostal magicznymi pociskami w plecy, jeden z wyzszych ranga straznikow dostal strzala w plecy z galeonu, Paul chybil maga, a ten puscil czar smiechu na orka, ktory zaczal sie tarzac po ziemii. Lotrzyk i Sorin wymieniali ciosy z straznikami. To byl najwyzszy czas zeby pomoc towarzyszom. Nie zastanawiajac sie dlugo odlozyl plecak, sciagnal z plecow kusze zaladowal ja i poslal strale w [kierunku Woothersa.] Strzala poleciala pewnie w kierunku maga trafiajac go w ramie, przec co mozliwe ze nie bedzie mogl [wykonywac gestow.]
 

Ostatnio edytowane przez Xulux : 25-12-2009 o 23:03.
Xulux jest offline  
Stary 25-12-2009, 23:22   #116
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Paul zaklął pod nosem.
Tylko głupiec mógłby przypuścić, że wszystko pójdzie dobrze i sprawnie. Szczególnie w sytuacji, gdy na polu walki pojawili się dodatkowi przeciwnicy, szalała magia... a główna broń uderzeniowa, Gerax, tarza się po ziemi wstrząsany konwulsjami. Na szczęście śmiechu.

Co prawda paru strażników padło na ziemię, ale sytuacja nie zmieniła się na korzyść małej grupki usiłującej przedostać się na pokład galeonu.
Dla Paula najgroźniejszym przeciwnikiem stale pozostawał wrogi mag. On zranił krasnoluda, przez jego czary półork nie był w stanie kontynuować walki. Jeśli dalej tak pójdzie...
Paul sięgnął po strzałę i ponownie wycelował w maga.
Zanim jednak zdążył wypuścić strzałę zobaczył, jak mag obrywa w ramię bełtem. Trafienie, może i bolesne, nie wyeliminowało jednak przeciwnika. Poza tym istniały mikstury leczące... Lepiej było definitywnie zakończyć sprawę z tym akurat wrogiem.
Strzała pomknęła w stronę przeciwnika. Tym razem przekleństwo jakie wydostało się z ust Paula było nieco głośniejsze, bowiem strzała ponownie minęła cel.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-12-2009, 14:35   #117
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Początkowo Stormak myślał nad użyciem czaru przywołującego strzałę z kwasu. Obawiał się jednak, że czar może go zabić, a on nie chciał mieć na sumieniu niewinnej ofiary. Po za tym nie przystało mu. Był krasnoludem, oraz członkiem gildii magów z Waterdeep. Postanowił więc ominąć niepisany kodeks postępowania krasnoludów, oraz skorzystać z magii, w której był najlepszy. Prędko wsadził rękę do jednej z wielu torebek na komponenty i wyciągnął z niego świeczkę. -Astrer Nounno I'khea!- krzyknął, jednak po za smrodem siarki na polu bitwy, nie pojawił się żaden inny efekt. Do czasu. Nagle w powietrzu pojawiła się niewielka czarna kula. Zaledwie metr od zaklinacza, który uwziął się na Stormaka. W ciągu zaledwie sekundy kula urosła do olbrzymiej dziury w powietrzu, o średnicy trzech metrów. Patrząc na wyrwę można było dostrzec dziwne, czerwone pustkowia, wiecznie błyskające się od piorunów niebo, oraz niesamowite kształty fruwające nad jałową ziemią. Nagle z wyrwy wyłonił się kształt. Stworzenie, przypominające ruchomą galaretę w kolorze blado-pomarańczowym wylazło z portalu. -Gerugugureu!- ryknął stwór i zamachnął się raz i drugi na nieświadomego maga. Jego pazury poszarpały lekką zbroję czaroklety i otwarły w plecach trzy krwawiące rany po pazurach. Zaklinacz stęknął z bólu, bo obrażenia jakich doznał były dość poważne. Stormak uśmiechnął się pod nosem. Był pewien, że teraz mężczyzna zajmie się przyzwanym diabłem, a on ma czas, by zniknąć z zasięgu zaklęć swego przeciwnika.

 
Nefarius jest offline  
Stary 26-12-2009, 17:32   #118
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Strażnik głośno jęknął i chwycił rękojeść sztyletu, wbitego w swoją pierś. Ledwie trzymał się na nogach, mimo to w akcie desperacji wziął płytki zamach próbując ciąć Bronthiona. Łotrzyk, najprawdopodobniej zaskoczony , nie zdążył na czas odskoczyć w tył , i cios zadany szerokim łukiem sięgnął jego ramienia. Żelazne ostrze rozcięło skórę, mięśnie i wbiło się płytko w kość. Strażnik szarpnięciem wydobył miecz z rany, i wsparł się na nim by nie paść na ziemie.

Woothers czuł się osaczony. Rzucił szybkie spojrzenie w kierunku dwóch strzelców, którzy cały czas starali się go zranić. Bełt wbity w jego ramię cały czas sprawiał mu ogromny ból. Woothers chyba nie spodziewał się , że do czegoś takiego dojdzie. " Kim oni są?! To zbiry tego korsarza czy Gentrasha?!"-zastanawiał się przez cały czas. Przerwał mu to przeszywający ból, jaki wywołały szpony istoty , która pojawiła się za nim. Spojrzał na krasnoluda, który krocząc w powietrzu kierował się ku budynkom magazynów. " Ucieka !". Natychmiast wyrzucił w jego kierunku ramię. Krew popłynęła obwicie z rany pod bełtem. Przymknął oczy szepcząc słowa zaklęcia. " Szlag by Vivera... Jak ja nie znoszę niekompetencji !"wyładowywał swoją frustrację na Viverze, który dostał wyraźne polecenie by maga-krasnoluda wyeliminować. Opuszki jego trzech palców po raz kolejny błysnęły oślepiającym światłem, a po ułamku sekundy w powietrze przecinały już trzy magiczne pociski. Tylko jeden z nich zmierzał w kierunku Stormaka, pozostałe dwa zawróciły błyskawicznie uderzając w przyzwaną przez niego bestie. Mieniąca się niebieskim światłem , magiczna kulka przeszyła po raz kolejny czerwony płaszcz, uderzając maga w plecy. Bestia zaryczała głośno, kiedy dwa pociski spenetrowały głęboko jej ciało, próżno było jednak szukać u niej oznak dotkliwego zranienia.

Viver nie czuł się komfortowo widząc, jak jego ludzie padają pod ciosami bandytów. "Wsparcie już w drodze... Wsparcie już w drodze... Wytrzymajcie chłopaki ! Na Helma , wytrzymajcie !". Podczas ładowania kuszy rzucał w tamtym kierunku przelotne spojrzenia. Po raz kolejny wycelował w krasnoluda, po czym wystrzelił. Bełt sięgnął jego pleców, tuż po magicznym pocisku Woothersa. Bełt wbił się głęboko między żebra, tuż pod łopatką Stormaka. Uderzenie połączone niemal z magią sierżanta, wstrząsnęło nim bardzo mocno. Okolice rany natychmiast oblała obficie krew.

W tym czasie szczury dorwały strażników, którzy przybiegli spanikowani chwilę temu, oraz czterech z pośród sześciu ,którzy ruszyli na pomoc swym kolegą okładanym przez zbirów.


**************************
Czarowanie defensywne - sukces [Rzut w Kostnicy: 19]


Mapka sytuacyjna:
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 26-12-2009 o 19:49.
Mizuki jest offline  
Stary 26-12-2009, 18:49   #119
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Człowiek wyglądał jakby miał za chwile upaść i nigdy już nie wstać. Kurczowo trzymał rękojeść sztyletu wbitego głęboko we własne ciało obserwując swego „oprawcę” który zbliżał się najpierw szybko, potem zwolnił do chodu.

Bronthion czuł się nieco oszołomiony, tyle krwi… wszędzie krew, skupiał się tylko na jednym – zabić, chciał po prostu zabić strażnika, nie myślał o niczym innym. Widział w nim tylko półżywego człowieka niezdolnego do walki, żadnego zagrożenia. Zbliżył się na odległość ciosu, chciał spojrzeć mu w oczy i zobaczyć strach, chciał widzieć obrzydliwy i oślizgły strach gdy zadaje ostateczny cios. Jakże się pomylił.

Strażnik ostatkiem siły zerwał się, zmusił swoje mięsnie do ruchu i trafił przeciwnika, który niemal nie zdążył zrobić uniku przez swoje zaślepienie. Ostrze weszło w ciało i spotkało się z kością, a sprawca owej rany wsparł się na mieczu by nie upaść… jednak dosłownie sekundę po tym zrobił to. Cios łotrzyka trafił w głowę pozbawiając przeciwnika resztek sił. Bronthion spojrzał na swoje ciężko ranne ramie z gniewem, który skierowany został na i tak już niegroźnego wroga. Nachylił się nad nim i wbił mu sztylet w prawą rękę, przeciągnął ostrze wzdłuż mięsni by poczuł ból tak samo jak on. Spojrzał ostatni raz na na lezącego i zdecydowanym ruchem wbił mu nóż w głowę kończąc nudny żywot strażnika miejskiego.

- Skurwysyn, jednak to prawda, że ludzie przekraczają swoje granice kiedy ich życie zbliża się do końca, zapamiętam to.

Rozejrzał się po polu bitwy, przywołaniec Stormaka bardzo dobrze zajął wrogiego magika, większość strażników w okolicy już gryzła ziemię, każdy miał swoje własne problemy na których się skupiał, a nawet jeśli ktoś by go zauważył mógł wymyślić mnóstwo różnych usprawiedliwień dla swego postępowania. Chwycił trupa za nogi i zaciągnął go poza zasięg wszelkich oczu. Wyrwał z niego swój nadal wbity nóż do rzucania, wytarł o trupa i schował za pas. Może i był martwy ale nieco krwi musiało w nim jeszcze zostać, szybkim ruchem wgryzł się w szyję strażnika wysysając życiodajny płyn w celu wyleczenia własnych ran. O dziwo nie trwało to zbyt długo. Trzeba było teraz usunąć wszelkie ślady jego „występku” w końcu ciało strażnika zostanie znalezione a dwie dziurki na jego szyi od razu wskażą sprawcę, nie można było do tego dopuścić. Bezceremonialnie odciął trupowi głowę tuż przy tułowiu by uwzględnić słady. Na oko do morza było około trzydzieści metrów, więc nie tak daleko. Pobiegł w jego kierunku i wyrzucił dowód w głębiny tak by nikt nigdy nie dowiedział się co się naprawdę stało. Czuł się jak nowo narodzony i niezwykle szybkim biegiem skierował się w stronę pola bitwy.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 26-12-2009 o 19:19.
Bronthion jest offline  
Stary 26-12-2009, 19:06   #120
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy zdawać by się mogło, że konwulsjom nie będzie końca, pocieszenie które znalazł w sygnecie starego mentora dało mu podwójne siły. Dźwigając się na mocno zaciśniętych pięściach, udało mu się dostrzec pole walki. Jak się okazało, reszta kamratów ruszyła z pomocą obezwładnionemu wojownikowi. Kiedy przez łzy wywołane przez niechciany śmiech dostrzegł maga, który właśnie ciskał jakimiś magicznymi pociskami w stronę bezbronnego krasnoluda, targnęła nim kolejna konwulsja."Tak nie będzie..." Ta konwulsja nie była skutkiem niedoszłego czaru, lecz uczucia które min targnęło. Tym razem niekontrolowanego szału. W ustach poczuł krew, prawdopodobnie jego samego. Możliwe, że upieprzył się w język.

-To ty, ty skurwysynie...-rzekł, nagle urywając, gdyż mimowolnie zerwał się do ataku. Jednym szybkim ruchem zebrał miecz leżący tuż przy jego ciele, i zerwał się do bez mała galopu. Wyciskając wszystkie siły z nóg brnął przed siebie. Liczył się teraz tylko i wyłącznie mag, oraz pionki odgradzające go od niego.

-Zabije cie kurwa... zabije!!! -krzyknął biorąc zamach szeroki zamach w rozpędzie.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172