Krew spływająca po klindze miecza… wspaniały widok, wypełniła go euforia, serce przyspieszyło, słuch się wyostrzał, wszystko stało się nieco wyraźniejsze… lecz może to tylko wyobraźnia ? Wyciągnął ostrze z przeciwnika, który padł na ziemię. Rzucił pobieżnie okiem na pole walki, działo się wiele rzeczy, ktoś tam na tyłach dostał strzałą w plecy, zauważył białą koszulę Sorina, leżącego i rechoczącego orka pod wpływem zaklęcia i dwóch strażników, którzy mogliby z łatwością wykończyć barbarzyńcę. Do jednego biegł Sorin, drugi został dla Bronthiona.
Nie zaatakował go żeby pomóc, zaatakował żeby zabić jednak czas się liczył i musiał działać. Wyciągnął zza pasa jeden z dwóch sztyletów, które miał przygotowane właśnie na takie okazje i uniósł rękę gotowy do rzutu, zamarł w miejscu na chwilę po czym
rzucił najsilniej jak potrafił. Trafienie okazało się
tragiczne w skutkach dla strażnika. Nóż
utkwił głęboko po samą rękojeść w klatce piersiowej przeciwnika, który zachwiał się i niemal przewrócił. Bronthion biegiem ruszył w jego kierunku by to zakończyć. Miecz i sztylet, które w biegu przyszykował były gotowe do zadania ostatecznego ciosu.
-----------------------
Rzuty: Trafienie -
[Rzut w Kostnicy: 26] Potwierdzenie krytyka -
[Rzut w Kostnicy: 21] Obrażenia -
[Rzut w Kostnicy: 3] pomnożone przez modyfikator broni x3 = 9
-----------------------
Stan przeciwnika PW: 1