Strażnik głośno jęknął i chwycił rękojeść sztyletu, wbitego w swoją pierś. Ledwie trzymał się na nogach, mimo to w akcie desperacji wziął płytki zamach
próbując ciąć Bronthiona. Łotrzyk, najprawdopodobniej zaskoczony , nie zdążył na czas odskoczyć w tył , i cios zadany szerokim łukiem
sięgnął jego ramienia. Żelazne ostrze rozcięło skórę, mięśnie i wbiło się płytko w kość. Strażnik szarpnięciem wydobył miecz z rany, i wsparł się na nim by nie paść na ziemie.
Woothers czuł się osaczony. Rzucił szybkie spojrzenie w kierunku dwóch strzelców, którzy cały czas starali się go zranić. Bełt wbity w jego ramię cały czas sprawiał mu ogromny ból. Woothers chyba nie spodziewał się , że do czegoś takiego dojdzie.
" Kim oni są?! To zbiry tego korsarza czy Gentrasha?!"-zastanawiał się przez cały czas. Przerwał mu to przeszywający ból, jaki wywołały szpony istoty , która pojawiła się za nim. Spojrzał na krasnoluda, który krocząc w powietrzu kierował się ku budynkom magazynów.
" Ucieka !". Natychmiast wyrzucił w jego kierunku ramię. Krew popłynęła obwicie z rany pod bełtem. Przymknął oczy szepcząc słowa zaklęcia.
" Szlag by Vivera... Jak ja nie znoszę niekompetencji !"wyładowywał swoją frustrację na Viverze, który dostał wyraźne polecenie by maga-krasnoluda wyeliminować. Opuszki jego trzech palców po raz kolejny błysnęły oślepiającym światłem, a po ułamku sekundy w powietrze przecinały już trzy magiczne pociski. Tylko jeden z nich zmierzał w kierunku Stormaka, pozostałe dwa zawróciły błyskawicznie uderzając w przyzwaną przez niego bestie. Mieniąca się niebieskim światłem , magiczna kulka przeszyła po raz kolejny czerwony płaszcz,
uderzając maga w plecy. Bestia zaryczała głośno, kiedy dwa pociski spenetrowały głęboko jej ciało, próżno było jednak szukać u niej oznak
dotkliwego zranienia.
Viver nie czuł się komfortowo widząc, jak jego ludzie padają pod ciosami bandytów.
"Wsparcie już w drodze... Wsparcie już w drodze... Wytrzymajcie chłopaki ! Na Helma , wytrzymajcie !". Podczas ładowania kuszy rzucał w tamtym kierunku przelotne spojrzenia. Po raz kolejny
wycelował w krasnoluda, po czym wystrzelił. Bełt sięgnął jego pleców, tuż po magicznym pocisku Woothersa.
Bełt wbił się głęboko między żebra, tuż pod łopatką Stormaka. Uderzenie połączone niemal z magią sierżanta, wstrząsnęło nim bardzo mocno. Okolice rany natychmiast oblała obficie krew.
W tym czasie szczury dorwały strażników, którzy przybiegli spanikowani chwilę temu, oraz czterech z pośród sześciu ,którzy ruszyli na pomoc swym kolegą okładanym przez zbirów.
**************************
Czarowanie defensywne - sukces
[Rzut w Kostnicy: 19]
Mapka sytuacyjna: