Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2009, 19:54   #465
johnkelly
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- Tako i pan ojciec mi prawili, że mnie to tylko na oku mieć, a i pasem, jakbym co swawolić poczynał, na prawość nawracać. Jeno na karmazynie, bo to szlacheckiego syna nie godzi się pasem, jako jakiego parobka ze wsi, na gołej ziemi nawracać. - na twarz Wojciecha wypełzł wyraz zadumy, znać, że wspomnienie ojca poruszyło struny jakie. Westchnął.

--- *** ---

- Cóże to, waszmościowie, szepczecie? - pan Sosnowski z kielichem w dłoni i obliczem barwy z lekka od trunku karmazynowej zwrócił się do swych kompanów.
Naraz kielich w kominku trzasł z hukiem od czego aż iskry poszły w komin. Jeremi drgnął, podobnie Chmielnicki, wszyscy wyraczyli ślepia w palenisko kominka jakby co stamtąd wyskoczyć miało.
Sosnowski chciał co rzec, po uśmiechu sądząc w żart jaki sprawę obrócić, ale ujrzał braciszka stojącego przy zejściu z piętra.
- Jaśnie wielmożna pani dziedziczka, Elwira Kucińska, juże w niebiesiech kraj szaty Zbawiciela naszego całuje. Ducha oddała w ciszy i spokoju pogodzona z Bogiem i ludźmi. - braciszek zamaszyście przeżegnał się i zaintonował modlitwę za zmarłych. Jeremi gruchnął na kolana i podjął słowa. Bokiem, przeżegnawszy się, przemknęła na górę do Krystyny Kruczkowska z jedną ze służek.
 
johnkelly jest offline