Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-12-2009, 18:45   #461
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Pan Samuel po wywodach o Wielkiej nocy wielka żałość i pustkę poczuł w żywocie, przeto decyzję o zasiedzieciu przy stole przyjał z wielką aprobata.
Gdy głód pierwszy ugasił (paroma petami przedniej kiełbasy i malutkim półbochenkiem oraz niewielką flaszą węgrzyna) baczyć począł pilnie na wysłańca.
- Zatem waszeć już wojował ? A gdzie to jęsli mozna spytać ? Bo może jacyś znajomi się znajda - rzucił lekkim tonem pewny że rozmowa z takim rycerzem jak ona za fawor musi być przez młodzieńca poczytana.
- Wielki to zaiste respekt nam pan Hetman czyni owym pismem i o pomoc prosząc. A co tam w wielkim świecie przy osobie Jego mości Hetmana słychać ? Bo my to ledwie popasali i nazad trzeba wracać, a człek wiadomości chciwy ?
 
Arango jest offline  
Stary 13-12-2009, 18:31   #462
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- Ja żem, jeno w poczcie służył, a i to jako umyślny, albo li pisarczyk. - odparł Chmielnicki łypnąwszy okiem, znać, że niezbyt mu taka rola pasuje. - Jego miłość hetman Żółkiewski na nauki mi pozwolił w swym Lwowskim kolegium. - zamilkł i wziął kielich.

--- *** ---

- Jam tutaj. - pan Michał obejrzał się i ujrzał Wojciecha pracowicie i z czułością zajętego konwią wina i pieczystym, które, nie wiadomo skąd, wygospodarował. Pan Michał podparł się pod boki i pokręcił głową.

--- *** ---

- Tedy zdrowie jego miłości hetmana Żółkiewskiego, że waszmości opiekunem jest bom ja przekonanym, że waszmość siła w Rzeczpospolitej rzeczy dokonasz! Zdrowie! - wychylił kielich do dna i rzucił o palenisko, jako w obyczaju. Ten nie pękł tylko odbił się i wpadł w ogień stając w płomieniach. Sosnowski popatrzył na to ze zdumieniem, ale nic nie rzekłszy wzruszył ramionami. Spojrzał na swego gościa, którego twarz, rozświetlona refleksami światła zdawała się gorzeć nadając Chmielnickiemu diabli wygląd. Naraz kielich pękł od gorąca i Jeremi na powrót patrzył w zupełnie ludzkie oblicze Chmielnickiego. Ten poruszył się niespokojnie:
- Waszmość przyglądasz mi się jakbyś na upiora patrzył...
- Wybacz waszmość. Ot, zmęczenie, spraw mnogość doprawione winem sprawiły, żem widział to czegom zobaczyć nie mógł. - odparł Jeremi trochę niezrozumiale i wziąwszy nowy kielich z ręki służącego kiwnął by na powrót napełnić je trunkiem. - Tedy wypijmy za zdrowie pań Kucińskich! Oby zdrowie pani Kucińskiej wróciło, a jeślisz wola Pana naszego taka to niechże ją lekko do siebie weźmie. - Jeremi wzniósł kielich z westchnięciem i opróżnił go. Zaraz potem podstawił go służbie do napełnienia.
 
johnkelly jest offline  
Stary 21-12-2009, 23:49   #463
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Panu Michałowi zrazu jak zobaczył tego gołowąsa przy misie pełnej jadła i ze szklanicą wina wydał się to frant kuty na cztery kopyta. Jego kompani teraz przegniłą słomę wąchali w ciemnicy a on z pańskiego stołu smakołyki brał pełnymi garściami. Albo mu sam diabeł sprzyjał albo był to Sarmata w czepku rodzony. Jednooki wielkolud z zapobiegliwej szlachty się wywodzący mruknął jeno do Wojciecha

- Bacz waszmość iż fortuna na pstrym koniu jeździ, a ja cię na oku mieć będę jakbyś złych podszeptów chciał posłuchać i co niemądrego zrobić.

***

Do biesiadników zacniejszej kondycji a wieku słuszniejszego powrócił. Toast za tak zacną personę spełnił bo nie godziło się inaczej jak za zdrowie jego miłości hetmana Stefana wypić i gdy wąs sobie kułakiem ocierał jego ślepię obaczyło dziwne zdarzenia źle wróżące na przyszłość. Przeżegnał się aby złe duchy od siebie odegnać jakby jakoweś dybać miały na jego duszę wcale nie taką grzeszną zresztą. Ale strzeżonego Pan Bóg strzeże…

Jako, że z głowy mu ten obraz przedziwny nie chciał wyleźć zwrócił się do imć Samuela bo to także człek był światowy a żołnierz jako i on tedy mógł otwarcie gadać

- A mnie się to Asan wielce nie podoba. Bo niby my pode samą Warszawą jesteśmy a tu gdzie się nie obrócisz to jakieś dziwa się dzieją. A to ktoś na zdrowiu podupada, a to ktoś jakoweś gusła czyni z wolim łbem. Jakby tego mało było to przy spełnianiu toastów takowe rzeczy się dzieją…


- Panie Samuelu widzi mi się że chyba na nas dzisiaj spocznie obowiązek opróżnienia jakiegoś antałku za zdrowie pana hetmana Żółkiewskiego. A ten Rusin to nic a nic mi się nie podoba powiem ci w konfidencji.


Imć Dąbrowicz to takich co słowa na wiatr rzucają nie należał tedy ochoczo się zabrał do opróżniania beczułki węgrzyna w wyżej wspomnianej intencji.
 
baltazar jest offline  
Stary 26-12-2009, 13:20   #464
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Prawdę Waćpan prawisz, zły to znak gdy kielich za zdrowie wzniesiony w kawałki nie pęknie - pan Samuel jak każdy żołnierz był nieco przesadny.
- I mi ta impreza coraz mniej do gustu przypada. Co innego szabla hultajstwo zmacać, pogonić czy wyżenąć złego sąsiada. Ale tu czarami, magia i Złym zaczyna trącać - odsapnął i upił łyk z pucharu - polityk tez ze mnie żaden, jam żołnierz do konia i wojaczki zwyczajny.
- A ten Chmielnicki po prawdzie dziwny nieco. Młody a wydaje się frantem na cztery nogi kutym. I ta konfidencja z hetmanem... Dziwne to, słusznie prawisz mości Andrzeju.

Idąc za wzorem pana Dąbrowskiego i on przypiął się do napitku, jeno tyle, że oczu nie spuszczał z nowoprzybyłego. Ech duzo dałby by rzecz ze starościcem po Bożemu jak szlachcie przystoi zakończyć i ku innym sprawom się obrócić.
 
Arango jest offline  
Stary 26-12-2009, 19:54   #465
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- Tako i pan ojciec mi prawili, że mnie to tylko na oku mieć, a i pasem, jakbym co swawolić poczynał, na prawość nawracać. Jeno na karmazynie, bo to szlacheckiego syna nie godzi się pasem, jako jakiego parobka ze wsi, na gołej ziemi nawracać. - na twarz Wojciecha wypełzł wyraz zadumy, znać, że wspomnienie ojca poruszyło struny jakie. Westchnął.

--- *** ---

- Cóże to, waszmościowie, szepczecie? - pan Sosnowski z kielichem w dłoni i obliczem barwy z lekka od trunku karmazynowej zwrócił się do swych kompanów.
Naraz kielich w kominku trzasł z hukiem od czego aż iskry poszły w komin. Jeremi drgnął, podobnie Chmielnicki, wszyscy wyraczyli ślepia w palenisko kominka jakby co stamtąd wyskoczyć miało.
Sosnowski chciał co rzec, po uśmiechu sądząc w żart jaki sprawę obrócić, ale ujrzał braciszka stojącego przy zejściu z piętra.
- Jaśnie wielmożna pani dziedziczka, Elwira Kucińska, juże w niebiesiech kraj szaty Zbawiciela naszego całuje. Ducha oddała w ciszy i spokoju pogodzona z Bogiem i ludźmi. - braciszek zamaszyście przeżegnał się i zaintonował modlitwę za zmarłych. Jeremi gruchnął na kolana i podjął słowa. Bokiem, przeżegnawszy się, przemknęła na górę do Krystyny Kruczkowska z jedną ze służek.
 
johnkelly jest offline  
Stary 07-01-2010, 11:59   #466
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Informacja o śmierci pani Elwiry wywołała ciszę w biesiadnej sali. Mnich skutecznie ostudził gorące głowy już, co nieco mających w czubie Sarmatów. Jak jeden mąż wszyscy ci, których ogarniał swym jedynym okiem pan Michał zdjęli z głów kołpaki, magierki czy co inszego tam na szlacheckich łbach mieli. Klęknęli.
Ciszę na chwilę przerwały zgrzyty przesuwanych i szturchanych ław i stołów. Potem ktoś zaintonował modlitwę za duszę zmarłych Oratio pro fidelibus defunctis…

Requiem aeternam dona eis, Domine,
et lux perpetua luceat eis. Requiescant in pace.
Amen.
*

Pan Michał nie był biegły w zagadnieniach prawnych a tym bardziej spadkowych na tyle aby określić jak bardzo śmierć wdowy wpłynie na proces odzyskiwania zagarniętych majętności. Natomiast jego doświadczenie podpowiadało mu, iż teraz rzecz będzie się miała więcej w sile szabel niż pism procesowych.

Jak to zwykle bywa śmierć jednych przypomina o tych, których już nie było wśród nas. Tak to się miało i z panem Dąbrowiczem. Wzięło mu się na wspominki pierwej na tych z rodziny, a następnie dawnych towarzyszy spod chorągwi pancernej… I jak to zwykle bywa, bez odbierania czci i szacunku zmarłej gorzałka dalej krążyła między piwniczką, salą biesiadną a wychodkiem… jeno bez radosnych przyśpiewek i buńczucznych a nade wszystko głośnych przechwałek. Przynajmniej w wykonaniu jednookiego wielkoluda tak było.



-------------------------------------------------
*Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłem.
 
baltazar jest offline  
Stary 13-01-2010, 12:40   #467
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
- Przebóg - pan Samuel przeżegnał się, lecz Znak Krzyża nie o jego nabożności w wierze świadczyć miał, a raczej o tym, ze jako żołnierz na tyle dziwów zdążyć się napatrzyć , że stał cokolwiek przesądny.
- Teraz to jakiś krewny przechera jak panna nie w latach jest jeszcze majątek w "opiekę" weźmie, dziewczątko do klasztoru wyśle i sam na dobytku siadzie.
Mało to razy tak jest zarówno wśród karmazynów jak i zwykłej szlachty ?
- Trza nam sprawy szybko kończyć... - dorzucił


Chyba że Sosnowski takim opiekunem prawnym wtedy się stanie no to post zmienię.
 
Arango jest offline  
Stary 29-01-2010, 13:03   #468
 
johnkelly's Avatar
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- Waszmościowie wybaczą, ale ja sierotkę odwiedzę... - Sosnowski powstał i ruszył na górę. Tymoteusz doszedł go tuż przy wschodach i zamienił cicho kilka zdań po czym obaj zniknęli. Sosnowski na górze, Tymoteusz w izbie Sosnowskiego.
Po krótkim czasie Tymoteusz wyszedł, rozejrzał się i stanął pode ścianą czekając na wyraźnie na Sosnowskiego bo spoglądał często na wschody.
Chmielnicki do wspominek przyłączył się:
- Wielmożni panowie, i ja przyjaciół w ostatnią drogę prowadzałem gdym przy wielmożnym hetmanie Zółkiewskim służył a teraz wielmożnym hetmanie Koniecpolskim. Aleć lat mam niewiele tedy i wiela opowiedzieć nie mogę. Jednako rzec muszę, iże smutnym to gdy się wojenników na obrazach trumiennych ogląda a nie podle stołu, jako was, waszmościowie... - urwał.
Z piętra zszedł Sosnowski ocierając wąsy. Znać, że wzruszenie udzieliło mu się mocno. Widząc go Chmielnicki poderwał się i na stronie rozmówił. Sosnowski kiwnął głową i uściskał go.
- Waszmościowie! Mości Chmielnicki żegnać się z nami musi.
- Jako rzekłeś, mości Sosnowski. Służba nie drużba, rozkazy mam pilne i choć żałość ogarnia, że pani dziedziczki nie odprowadzę jako należy, jednako cóże robić, kiedy służba Rzeczpospolitej wzywa. Nie turbuj się waszmość, niechże mnie służba poprowadzi. - ostatnie zdanie rzekł do Sosnowskiego. Ten po raz wtóry uściskał Chmielnickiego i nakazał Józwie by ten dopilnował wszystkiego.
Zasiadł przy stole i obsługiwany przez Tymoteusza począł wznosić kielichy i słuchać opowieści towarzyszy samemu raz za razem swoje dorzucając.

--- *** ---

Wieczór był już późny gdy do izby wpadł blady Józwa i ode drzwi krzyknął:
- Panie! Ludzie jakowyś podle bramy stoją!
- Starościcowi?
- Nie wim. Gadają coby waszą wielmożność sprowadzić.
- Tedy, waszmościowie, do bramy. A w gotowości! - wraz, pomimo wypitych trunków, dziarsko się zerwał i pobrawszy od Tymoteusza bandolety, ruszył do drzwi i dalej do bramy.
Spojrzał przez palisadę. Mrowie mu po krzyżu przeszło gdy ujrzał swych gości. Tych było trzech, dwóch konno trzymało pochodnie, trzeci jako woźnica wozu. Mimo światła pochodni nijak było poznać oblicza przyjezdnych, ale po stroju szlacheckim znać było, że to pewnie szlachta. Oblicza zdawały się przed światłem chować. Aleć wóz uwagę przykuwał, a raczej jego ładunek - skrzynia z nabitym nań krzyżem. Znać trumna.
- Wy kto?
- Myśmy z hetmańskiego rozkazania w gościnę do jego wielmożności Jeremiego Sosnowskiego. - głos jakby ze studni.
- Jezu Chrys... - Józwa przeżegnał się.
 
johnkelly jest offline  
Stary 12-02-2010, 09:13   #469
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Zdawać by się mogło, że jakowyś pomór dosiągł najbliższą okolicę…

Jako i inni imć Michał zebrał z ławy swe zwaliste cielsko i ruszył na majdan. Pomimo tego, iż wlał w gardło swoje niejeden kielich szedł krokiem pewny a niestrachliwym. Będąc mężem nawykłym do wojaczki i do wypitki zabrał swój wojenny moderunek bez zbędnych ceregieli i pierdoletów. Bywało już i tak w jego żołnierskim życiu, że na konie trzeba było wskakiwać jeno w samej koszuli i hajdawerach by do obrony jeno z szabliskiem stawać. A jak to miał szczęście to żupan miał na grzbiecie. Poszedł popatrzeć jacy to straszni goście stoją u bram. Sądząc jednak po bladości oblicza Jóźwy widok musiał być wielce srogi.

Trumna.

Dąbrowicz znak krzyża wykonał i czekał na to co usłyszy od hetmańskich posłańców. Zastanawiając się po jaki licho tutaj z nieboszczykiem ciągnęli.
 
baltazar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172