Lilianne leciała z pośpiechem do centrum wschodniej dzielnicy, a za nią lecieli Sataner i Gelidus. Z góry, kapłanka widziała to wyraźnie – dostrzegalny tylko dla osób będących w głębokim kontakcie z bogami, ślad magii. Nad częścią parku Tanowu ktoś uruchomił specjalną barierę. Nie tracąc czasu, wylądowała na ziemi i pobiegła do grupy strażników, którzy stali przy barierze i próbowali się przez nią przebić.
- To na nic! – powiedziała, zatrzymując się przy strażnikach.
Kapłanka oddychała ciężko i o mało co nie upadła na ziemię.
- Co pani… - odezwał się jeden z Nieskończonych, najprawdopodobniej dowódca patrolu, ale Lilliane przerwała mu.
- To bariera wymiarowa. – szybko wyjaśniła. Bez pomocy magii kapłańskiej, niewiele możecie z nią zdziałać. Tak się składa, że ja jestem kapłanką, a tam, za barierą jest moja przyjaciółka. Grozi jej niebezpieczeństwo…
Dowódca w czerwono-złotej zbroi podrapał się po brodzie.
- Czy jesteś w stanie przebić się przez nią? – spytał po krótkim czasie.
- Z waszą pomocą, tak. – odpowiedziała szybko. Będę potrzebowała waszej współpracy. – powiedziała do strażników i obróciła się do swoich towarzyszy. Waszej również. – dodała.
Już po krótkim czasie, wszyscy stali w wyznaczonych przez kapłankę miejscach. Lilliane, Gelidus i Sataner przy zachodniej ścianie bariery, a kapitan i jego straż zajęli pozostałe miejsca. Lilliane zaczęła jako pierwsza. Zamknęła oczy i popadła w trans…
Wysłała modlitwę w boski wymiar, i kiedy odzyskała odpowiedź, nawiązała kontakt. Połączyła się z Neptunem, bogiem oceanów. Otworzyła oczy, które wypełnione były niebieskim blaskiem. Sataner wraz z Gelidusem skoncentrowali się i połączyli swoje aury z siecią mocy strażników. Wszyscy byli połączeni i naparli wspólnymi siłami na barierę. Wszystkie ściany nagle zabłysły i stały się widoczne. Lilliane podeszła do bariery i przyłożyła do niej ręce. Nic się nie stało, ale po chwili wszyscy napierający na barierę poczuli szarpanie. Z trudem utrzymali koncentrację, kiedy kapłanka pchnęła ścianę. Pojawiło się pęknięcie. Widząc to, wszyscy ze zdwojonym wysiłkiem naparli na wibrujące pole.
Sataner widząc szczeline powiększającą się z całych sił naparł na nią po czym ściana pękła na miolniony drobnych kawałeczków...
Gdytylko Liliane zajęła się na w wykończoną Valerią, Sataner udał się do swojego pokoju w posiadłości Valerii.
Arteon natychmiast wyrwał się z rąk Satanera po czym wskoczył na łóżko i usnął najwidoczniej wyczerpany.
Sataner udał się do pokoju Valerii gdyż myślał że zastanie tam Liliane.
Na miejscu kapłanka wraz z Valerią siedziały na łóżku, szeptem o czymś rozprawiając.
Kiedy zauważyły Satanera, Lilianne z małego pojemniczka który trzymała, wzięła na palec trochę maści i wtarła ją w ranę na szyi dziewczyny.
Sataner nie pewnie podszedł do Valerii po czym spytał:
- Mógłbym na chwile porwać Liliane?
Urocza dziewczyna spojrzała z zaskoczeniem na Valerię, ale ta skinęła tylko głową.
Lilianne westchnęła i wraz z Satanerem opuściła komnatę księżniczki Brightfeather.
- Przepraszam za to... pomożesz mi w pewnej sprawie ?
Dziewczyna rozejrzała się niepewnie i poprawiła pukiel białych włosów który łaskotał ją po twarzy.
- A w czym rzecz? - zapytała łagodnie.
- Musisz coś zobaczyć...znalazłem go w ruinach mojego domu- powiedział wchodząc do pokoju.
- Arteon.- Powiedział stanowczo po czym żyjątko podniosło się merdając ogonkiem
Dziewczyna wzruszyła ramionami i przyglądała się zwierzęciu
Liliane ujrzała dość spore szczenie o ciemnej szarej sierści oraz paskiem czarnej na grzbiecie.
Jego oczy przypominały ogniki które jarzyły się pod blask słońca.
jego ogon zabawnie wirował kręcąc nowe to łuki w powietrzu.
Arteon z łóżka zeskoczył jednym susem i już po chwili był przy nogach Satanera spoglądając z zaciekawieniem na Liliane.
Kapłanka wyciągnęła do niego powoli rękę i pogładziło go po gładkiej sierści. Jednocześnie zamknęła oczy i wyszeptała jakieś słowo.
- Nie pochodzi z Neverendaaru. - powiedziała kiedy otworzyła oczy.
- Twój pupil wywodzi się z którejś ze stref cienia. - dodała. I myślę, że to Cień Wilka.
- To nie wszystko... Spójrz- powedział.
Arteon spojrzał na Satanera jak gdyby rozumiał co nieskończony ma na myśli.
Po chwili z szczeniaka przed Liliane stanął potężny Czarny wilk. Sataner wymownie spojrzał na Liliane
- To tylko potwierdza to co powiedziałam. To wszystko?
- Tak, Dziękuje- powiedział siadając na łóżku
Kapłanka odeszła.
Sataner spoglądał na swojego wilka który stał w pełni swej postury.
- Z kąd ty wziełeś się u mnie w domu...- pomyślał
Satanerowi ciążyło to na umyśle dość długi czas.
W końcu postanowił dowiedzieć sie czegoś, udał się na miasto w poszukiwaniu handlarzy zwierząt.
Odwiedzał tez knajpy i tawerny by dowiedzieć się więcej o rasie pupila. |