Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2009, 14:41   #17
Token
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Siedział niewzruszony we wnętrzu karczmy, które skutecznie trzymało znienawidzony mróz z dala od ciała młodego szermierza. Dziwne, że mimo wszystko jego dłonie drżały, a płuca wypełniał chłód. Co oczywiste powodem nie było zimno, nie była to też walka. Choć trudno nazwać niedawne zajście pojedynkiem nawet z dużym przymrużeniem oka. Mówiono, że jest geniuszem, że to kami prowadzą ostrze jego miecza. Tych bandytów mógł natomiast pokonać i samym wachlarzem, jeśli nie gołymi rękoma. Trudno więc dziwić się, że brak było w nim emocji dotyczących rzeczonego zajścia.

Drżenie rąk, które powstrzymywał zaciskając pięści, wywołały słowa Kuro. Twarz i postawa pozostały niewzruszone. Wewnątrz płonął jednak ogień. Kohei był pewien, że jeśli mąż jego Pani nadal by żył, sam zakończyłby jego żałosny żywot. Nie miał pojęcia czym kierował się Hitori w tak straszliwy sposób raniąc Ameiko-sama. Pożałował, że wyruszył na poszukiwanie zaginionego daisho. Jednocześnie błogosławiąc niemożność przekazania swej Pani tych tragicznych wieści osobiście. Póki co przyjdzie mu jednak odnaleźć zaginione miecze. Mimo iż splamione czynami swego mistrza, duchy przekute w te ostrza powinny wrócić na przeznaczone im miejsce.

Wziął większy wdech i poczuł jak myśli odchodzą. Poświęcił się malowaniu. Rozwinął swój zwój i pędzlem zaczął nanosić nań tusz. Tylko to potrafiło uspokoić jego skołatane myśli. Teraz kiedy zdobyte informacje ujawniły okrutną prawdę, szczególnie tego potrzebował. Czarne linie falowały, z początku grube, chwilę później znacznie cieńsze, nadające malunkowi szczegółów. Mimo iż nadal słuchał tego co mówili jego towarzysze, nie zareagował w żaden sposób. W chwili kiedy Kuro wyszedł z propozycją udania się do sklepu Amay, zdecydował że wyruszy wraz z nim. Nie widział jednak powodu by w jakikolwiek sposób mu to oznajmiać.

Złapał się na tym, że jego dłoń nanosi kolejne szczegóły samodzielnie. Nim się zorientował szkic był już gotowy. Brwi Koheia uniosły się kiedy spostrzegł wijącego się na cienkim, nieco pożółkłym pergaminie najprawdziwszego smoka.


Nie wiedział czy szukać mądrości u tej prastarej bestii, czy przeklinać. To w końcu ona zdobiła daisho, które rzuciło go w te niegościnne strony. Postanowił o tym nie myśleć. Uprzątnął swe przedmioty ze stołu i na powrót ukrył niewielki pakunek pod kimonem. Tym samym, które dziś zmusiło go do sięgnięcia po miecz. Kto wie, być może wybranie tego odzienia faktycznie nie było najlepszym pomysłem. Tak czy siak, za późno na jakiekolwiek zmiany. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wieści o jego umiejętnościach szybko obiegną całe miasteczko. Tym samym nikt nie pomyśli, że nie potrafi się obronić. Zresztą przywykł, jego chłopięca twarz i młody wiek często prowokowały bardziej doświadczonych szermierzy. Niejednokrotnie słyszał już o mleku pod swym nosem. Obelgi i przechwałki były wręcz elementem tradycji. Z uwagi na niemożność ich wykorzystania, wytworzył w sobie swego rodzaju niewrażliwość na ich działanie. Niemniej jednak zawsze zmuszony był udowodnić swe umiejętności, by doczekać się okazania mu szacunku. Tak jak w przeszłości, tak i teraz z pewnością wszystko zakończy się w ten sam sposób. Zaoszczędziłoby mu to wielu problemów.

Tymczasem wolał poświęcić uwagę herbacie, którą odnalazł w swoich dłoniach. Nad kubkiem nadal unosiła się para. Gorący napar był najlepszym lekarstwem na zimno, które nadal szalało na zewnątrz. Podobnie skutecznie radził sobie z napięciem, które opanowało jego ciało i przede wszystkim umysł.
 
Token jest offline