Wątek: Cena Życia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2009, 22:52   #69
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Umieram.
Czasami człowiek ma siły, żeby się łudzić. Łudzić się, jak matka, która histerycznie cieszy się na niedostrzegalny dla innych ruch palca sparaliżowanego syna. Jak zżerany przez raka człowiek, któremu lekarze dają kilka miesięcy życia.
Uda się. Wyjdę z tego. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, jeszcze pojedziemy znów na wakacje do domku nad jeziorem.
Nie pojedziemy. Nie pojedziemy, dlatego że umieram. Czuje, jak krew przecieka mi przez palce.
Kawałek metalu szuka drogi do mego serca. I nie może jej znaleźć. Zabłądził. A może ja nie mam serca? Tylko kawał popękanej skały. Albo szpetną bliznę, po precyzyjnym cięciu chirurga.
Powinienem chyba się rozpłakać. Łkać, błagać, całować ubłocone krwawą miazgą buty śmierci.
Bo ja nie wątpię, że śmierć chodzi właśnie w takich.
Bóg? Być może. Nie przeczę. Wydaje mi się jednak, że już dawno nas porzucił. Swoje wadliwe dzieło. Zapomniał o nim. Nie zwraca na nas uwagi. Przez całe moje życie chciałem, żeby chociaż mnie... żebym w jakiś sposób, mógł mu powiedzieć, że istnieje.
- Tutaj jestem, skurwysynu! - przeraźliwy okrzyk White'a wypełnił wnętrze samochodu. Nasycił przesiąkniętą krwią, wilgocią i prochem atmosferę. Nikt nie spodziewał się, że w tym stanie, reporter mógł krzyknąć tak głośno. A może nie krzyknął? Może to wszystko to sen? Przerażający koszmar, który skończy się za kilka chwil?
Obudzi się we własnym łóżku, przytulony przez jakąś kończącą się nad ranem miłość.
Tak, to wszystko mu się zdaje.
Nikt nigdy nie przygrywał do tego tańca ze śmiercią. Zresztą, kto by mógł w to uwierzyć. Dzień, który zaczyna się mocną kawą i czyszczonym rewolwerem, a kończy ucieczką przed tym... przed ludźmi. Bez uładzonej otoczki.
A może to kara? Kara za jego nieokiełznany popęd do sławy. Za samobójstwo na pierwszych stronach.
White cichutko zaśmiał się. Choć tylko zakrwawione kąciki ust podniosły się do góry. A kto miałby go ukarać? Nie ma boga! Wszystko wolno!
Było mu to całkowicie obojętne, czy wykrwawi się na śmierć za kilka sekund, czy będzie żyć jeszcze kilka długich lat. Po co? Po co, to wszystko? Dla kogo? Dla czego? Czy istniało coś, dla czego miałby to przeciągać. Aktor schodzi ze sceny. Nikt nie klaska. Nikt nie gwiżdże. Panuje upiorna cisza.
Zadziwiająca jasność umysłu. Nigdy dotąd tak bardzo jej nie czułem. Teraz wiem, że jestem zdolny pisać o wszechświecie i zdawać sobie, o czym właściwie mówię.
Człowiek, który zostawia tak dobrze mu znany świat chciałby może się pożegnać. Powiedzieć ostatnie słowo. Wiecie, to takie "powiedz Suzy, że ją kocham.". Tylko, że ja nie kocham nikogo, a tym które spróbowały pokochać mnie postanowiłem zdemolować serca. Odeszły.
Przerażające, że nie znalazłem odpowiedzi na tyle pytań. Kim jestem? Jaki jest sens naszego istnienia? Czy przeżyłem własne życie właściwie?
Wszystko spieprzyłem. Próbowałem. Naprawdę próbowałem, ale się nie udało. Wybaczcie.
Nienawidzę was, tak jak mnie tego nauczyliście. Żegnajcie.

- Chyba stracił przytomność. - Słowa dobiegły do White przez nieprzejrzaną ciemność.
Więc żyje. Jednak wciąż żyje.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 28-12-2009 o 11:01.
Lost jest offline