Statek ruszył. Krasnolud rozsiadł się pod masztem łapiąc oddech. Odzywki przełożonych nie robiły na nim wrażenia. Postanowił nie zważać na docinki i dziwaczne określenia pracowników ponieważ, załoga okrętu ma chyba kompletnie swój świat i swój język. Inni mieli rację, nie można dać sobie dmuchać w twarz, ale nie dać się prowokować. Stormak dostrzegł płaszcz i buty, które jeden z jego ziomków ściągnął z pokonanych strażników. Nie miał przygotowanego czaru, który pozwalał mu zidentyfikować magię przedmiotów, lecz dzięki ogólnej wiedzy o magii i jej tajnikach próbował rozpoznać jak działają zdobyte fanty. Mag zmrużył oczy i potarł dłonią po podbrudku. -
Płaszcz pięć razy za dnia obdarowuje właściciela magią leczącą.- stwierdził -
Buty zachowam dla siebie. Ich magia przyspiesza kroku. Przydadzą mi się najbardziej.- rzekł uśmiechając się lekko.
Czarokleta spojrzał na swoje krótkie nogi i wzruszył ramionami. -
Proponuję płaszcz podarować Geraxowi. To on jest naszą główną siłą uderzeniową i to jemu leczenie przyda się najczęściej.- Brodacz wziął głęboki wdech -
Co do leczenia. Cadomie... Lub Ty Mordimerze. Moglibyście skorzystać z boskiej interwencji i uleczyć me rany?- spytał dwójkę kapłanów. Stormak złapał w dłoń zwoje z zapisanymi czarami. -
Tego nie znam, więc to czar dla kogoś takiego jak Ty.- zwrócił się do Cadoma -
Te zaklęcie jest dla mnie zakazane. Dawno temu zrezygnowałem z magii nekromancji. To zaklęcie zaś mi się przyda.- dodał zwijając z powrotem zwój Widmowej Dłoni. Krasnolud wsunął go za pas i założył ręce na biodra. Nagle ktoś krzyknął, że za ich galeonem ruszył pościg. -
To się znerwowali skurwisyny...- rzekł pod nosem. -
Panowie kapłani, pokażcie no wartko co potraficie, bo kiedy nas dogonią, bardziej przydamy się wam w pełni zdrowia.- stwierdził. -
Odpocznijmy, nim nas dogonią minie kilka długich chwil.- rzekł niezwykle spokojnie.
Rzut pw = 5