Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2009, 16:38   #141
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Harvel z uśmiechem na twarzy obserwował jak każdy z rekrutów wchodzi na pokład jego okrętu. W dłoni ściskał drewniane naczynie, wypełnione po brzegi rumem.
- Sorin ! Czego się panoszysz po pokładzie jak jakiś w tyłek kopany panicz ! Ino migiem mi tu ! Może żeś sobie pomyślunkował, że ja sam będę sterem kręcił, a !? - wrzeszcząc na swojego podkomendnego gestykulował tak obficie, iż większość zawartości jego szklanicy zrosiła pokład. Niezadowolony zbadał jej zawartość, wpychając do środka niemal cały nos.
- A by to o kant dupy rozbić... - mruknął , po czym wywalił całość za burtę. - No dobra sieroty, onaniści , maminsynki i brudasy ! Ruszyć mi tę łajbę z miejsca ! Cumy rzuć, rozwijać żagle ! Za dziesięć minut chca się obejrzeć i widzieć ten zapyziały port jako punkt na horyzoncie, wielkości pieprzyka na dupsku mej panny z Luskan ! - na chwilę stracił pewność.- A może ta była z Neverwinther... Pies to trącał !
Marynarze znowu wylali się na pokład , zdawałoby się ze wszystkich zakamarków statku. Siedmiu rekrutów, stało na środku raczej nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Te ! Panie blady ryj ! Ta, ty z wypchanymi kieszeniami !- Admirał wskazał na Bronthiona - Oddaj no tego żelastwa trocha swoim koleżkom , bo jak cię fala zmyja z pokładu to pójdziesz na denko !A tam już tylko rybki cię po dupsku będą gryźć !

Po chwili statek odbił od brzegu. Powoli ruszyli po przez wodne kanały, utworzone pomiędzy przycumowanymi w przystani statkami. Poruszanie się tutaj nie było łatwe , gdyż czasami zaledwie centymetry dzieliły ich burtę od burty drugiego statku. Dopiero kiedy minęli latarnie morską, usytuowaną na końcu długiego falochronu Harvel dał rozkaz , wskutek którego zaczęli nabierać prędkości.


Na morzu kołysało mocno. Mocniej niż , któryś z nich mógłby się spodziewać. Ląd , za galeonem, raz to unosił się w górę, raz znikał gdzieś za rufą. Harvel oraz Arin podeszli do nich.
- Sprawa jest prosta- zaczął admirał.- Nie będzieta wchodzić mi w paradę, to będzie to dla was nawet miła wycieczka. Raz na jakiś czas rozdata wszystkim do koryta z kucharzem, czy pomożeta mu w magazynie. Bo on ju jest starszy człowiek, a im dłużej płyniem , tym więcej klamotów trza przerzucać w magazynie z żywnością.
- Admirale !- przywołał go nagle Sorin.
- To tyle z mojej strony. Flaki trza mieć jak żyleta. Rzygać , srać czy sisi , albo jak ktoś woli strzelić z armaty siłą wodospadu, wszystko to za burtę !Jak się ni uda... Za 1 razem sprzątać po sobia, za drugim przez trzy dni cały pokład za trzecim nocna wachta tam...- wskazał na szczyt najwyższego masztu. Uśmiechnął się lekko , po czym odszedł w kierunku Sorina.

Arin zmierzył ich spojrzeniem.
- Jak już zapewne wiecie... Jestem Arin. - zaczął niezwykle elokwentnie zapalając fajkę.- Nie wiem co jeszcze mogę wam o sobie powiedzieć... Wybrano mnie na dowódcę waszego i tych na drugim okręcie. Zatem musicie się z tym pogodzić. Ni mam zamiaru nikogo gnoić bez powodu... Ale myślcie głowami a nie kuśkami. Inaczej stracita jedno i drugie. Prosiłem Admirała aby opowiedział mi dokładnie co stało się wtedy na wyspie...- oparł się o gruby maszt plecami. Na jego brudnym czole pojawiło się kilka kropli potu. - Powiedział , że z okrętu dostrzegł ruchomy, las pochodni zmierzający w kierunku wioski. Oddał dwa strzały z każdej burty, lód się skruszył i odpłynął... Nie wiemy zatem w jakim stanie będzie Osada.... O ile jeszcze coś tam będzie. - pociągnął fajkę kilka razy w milczeniu.- Nie powiem wam od czego zaczniemy... Wszystko zapewne okaże się dopiero tam, na miejscu...
- Niech to stado klawych psów w brudny zad wychędoży ! Wszyscy ruszać dupy ! Mamy towarzystwo ! - wydarł się Harvel.- Fregata Waterdeep ! Jakieś dwie mile za nami. Na wszystkie kurwy tego i zamorskiego świata ! Dlaczego fregata ! Nie spierdzielimy panowie, to dużo je nowocześniejsza machina niż ten galeon ! I szybsza !- zdecydowanym ruchem wyrwał rapier zza pasa.- Mam nadzieja, żeście dalej gotowi ! Będziemy mieć poprawiny tamtygo bala !

W okolicy kręciło się jeszcze sporo statków rybackich, innych kupieckich czy też prywatnych. Fregata swoim majestatem jednak biła wszystkie.





*************
Przedmioty do podziału:
- Długi miecz +1
- Lekka kusza + 100 bełtów
- 3 mikstury leczenia średnich ran
- Zwój Leczenia średnich ran, Dotyk Ghula, Widmowa Dłoń
- Krótki miecz +1
- 4x Kamień gromu
- Szata maga (peleryna Woothersa) - Niezidentyfikowana
- Buty - niezidentyfikowane

*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+* Awans !
(Zakładając , że każdy z was na 3 poziomie posiada 3000PD)

- Bronthion + 4000PD
- Mordrimer + 4000PD
- Ilian + 3500PD
- Sorin + 3800PD
- Stormak + 4800PD
- Paul + 4500PD
- Cadom + 3000PD
- Gerax + 4500PD
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 28-12-2009 o 17:26.
Mizuki jest offline  
Stary 28-12-2009, 18:22   #142
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Statek ruszył. Krasnolud rozsiadł się pod masztem łapiąc oddech. Odzywki przełożonych nie robiły na nim wrażenia. Postanowił nie zważać na docinki i dziwaczne określenia pracowników ponieważ, załoga okrętu ma chyba kompletnie swój świat i swój język. Inni mieli rację, nie można dać sobie dmuchać w twarz, ale nie dać się prowokować. Stormak dostrzegł płaszcz i buty, które jeden z jego ziomków ściągnął z pokonanych strażników. Nie miał przygotowanego czaru, który pozwalał mu zidentyfikować magię przedmiotów, lecz dzięki ogólnej wiedzy o magii i jej tajnikach próbował rozpoznać jak działają zdobyte fanty. Mag zmrużył oczy i potarł dłonią po podbrudku. -Płaszcz pięć razy za dnia obdarowuje właściciela magią leczącą.- stwierdził -Buty zachowam dla siebie. Ich magia przyspiesza kroku. Przydadzą mi się najbardziej.- rzekł uśmiechając się lekko.

Czarokleta spojrzał na swoje krótkie nogi i wzruszył ramionami. -Proponuję płaszcz podarować Geraxowi. To on jest naszą główną siłą uderzeniową i to jemu leczenie przyda się najczęściej.- Brodacz wziął głęboki wdech -Co do leczenia. Cadomie... Lub Ty Mordimerze. Moglibyście skorzystać z boskiej interwencji i uleczyć me rany?- spytał dwójkę kapłanów. Stormak złapał w dłoń zwoje z zapisanymi czarami. -Tego nie znam, więc to czar dla kogoś takiego jak Ty.- zwrócił się do Cadoma -Te zaklęcie jest dla mnie zakazane. Dawno temu zrezygnowałem z magii nekromancji. To zaklęcie zaś mi się przyda.- dodał zwijając z powrotem zwój Widmowej Dłoni. Krasnolud wsunął go za pas i założył ręce na biodra. Nagle ktoś krzyknął, że za ich galeonem ruszył pościg. -To się znerwowali skurwisyny...- rzekł pod nosem. -Panowie kapłani, pokażcie no wartko co potraficie, bo kiedy nas dogonią, bardziej przydamy się wam w pełni zdrowia.- stwierdził. -Odpocznijmy, nim nas dogonią minie kilka długich chwil.- rzekł niezwykle spokojnie.



Rzut pw = 5
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 28-12-2009 o 18:31.
Nefarius jest offline  
Stary 28-12-2009, 18:48   #143
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Elf powrócił na okręt. Odwróciwszy się ujrzał plac zalany bolesną czerwienią i masę wykrwawiających się ciał. Można było dosłyszeć jęki i okrzyki bólu. Jego wzrok skierował się ku grupce powracających rekrutów.
Ilian zainteresował się losem Vivera, lecz teraz jego bezwładne ciało skrupulatnie przeszukiwał Bronthion. Po chwili uradowany i obładowany różnym sprzętem ruszył za kompanami ku okrętowi.

Zgraja rekrutów stałą już na pokładzie. Większość szukała jakiegoś miejsca na odpoczynek po wyczerpującym starciu. Bitwa była krwawa, ale wspaniała. To fantastyczne uczucie, tropiciel znów mógł pojednać się ze swoimi ostrzami, jego ciało, mimo przeszywającego je bólu wywołanego raną na plecach, wypełniała euforia. Z lekko uśmiechniętą twarzą wpatrzoną daleko w mury opuszczanego Waterdeep, zsunął się po jednym z masztów aż w końcu usiadł na twardym pokładzie. Jego miecze były idealnie czyste, to go zmartwiło, jego niezgrabne ruchy, od tego wszystkiego zaczął tracić koncentrację, nie mógł skupić się na potyczce, być może wywołało to opuszczenie leśnych zakamarków. Uniósł twarz ku granatowemu, nocnemu niebu.
"Teraz będzie już lepiej... Musi być. Chociaż ten strzał wyszedł mi iście elegancko." - rozchmurzył się tropiciel przypominając sobie jak idealnie wystrzelona strzała zatopiła się w ciało Vivera, mimo wszystko w tym strzale objawiły się nie tyle co umiejętności strzeleckie elfa, ale czysty fart.

Wokół łotrzyka zgromadziło się kilka osób wypatrujących jego nowy bagaż. Stormak przeglądał zwoje i badał pobieżnie niektóre z [przedmiotów znalezionych przez Bronthiona. Wkrótce wokół niego stanął także Ilian. Zaciekawiło go jedno z długich ostrzy, poprosił on łotrzyka o pokazanie tejże zdobyczy, zaś ten po oświadczeniu Hervela podał ostrze elfowi.
Kilka zamachów ujawniło elfowi pewną prawdę. Ten miecz, on był niemal identyczny z Silme, z jego wierną przyjaciółką. Wyjął Gwiazdę i pokierował kilkoma zamachami, następnie dokładnie przyjrzał się obydwu broniom. Obie świetnie się uzupełniały, jego ruchy był jeszcze dokładniejsze niż podczas używania poprzedniego duetu mieczy.

- Przyjacielu, użyczyłbyś mi tego miecza? Sam widzę iż pałasz się krótkimi ostrzami, zaś mi doskonale wręcz włada się tą bronią - tropiciel zwrócił się do Bronthiona.

Po chwili po statku rozniósł się głos powiadamiający o nadciągającym odwecie straży Waterdeep.

- Ach... Znowu... Obyście mnie tylko teraz nie zawiodły... - pomrukiwał elf do trzymanych w rękach mieczach przy okazji doszukując się nazwy dla jego (miał nadzieję) nowej broni.


Wykonane rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 8] - PW na 4. poziom
 
Elthian jest offline  
Stary 28-12-2009, 19:01   #144
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Ledwo Sorin zdążył ochłonąć po walce ze strażnikami a dostał już rozkaz, aby stanąć u steru.
-Puścić cumy! - krzyknął do marynarzy.
Gwałtownie zakręcił w stronę bakburty. Okręt ruszył powoli. Było ciemno i manewrowanie pomiędzy pozostałymi statkami. Galeon w ciszy przemykał się przez port. Wszyscy na pokładzie milczeli.

Gdy wreszcie opuścili port wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Stawiać żagle! Wiatr nam sprzyja chłopcy! - rykną na marynarzy
Po kilku sekundach okręt znacząco przyspieszył. Sorin poczuł przyjemne kołysanie. To było całe jego życie. Wiatr we włosach i całkowita wolność
-Jaki kurs admirale?
-Południowy zachód, jak w mordę strzelił! - odkrzyknął Harvel
-Aye! - Sorin nieznacznie skorygował kierunek.

Chwilę później, gdy admirał objaśniał nowym zasady, jeden z marynarzy zajmujący się linami na mostku zaczepił rozkoszującego się krótką jeszcze podróżą Sorina, wskazując wyjście z portu.
-Admirale!
Gdy Harvel skończył wykład podszedł do szypra. Ten bez słowa wskazał palcem odpowiedni kierunek.
- Niech to stado klawych psów w brudny zad wychędoży ! Wszyscy ruszać dupy ! Mamy towarzystwo ! - wydarł się Harvel.- Fregata Waterdeep ! Jakieś dwie mile za nami. Na wszystkie kurwy tego i zamorskiego świata ! Dlaczego fregata ! Nie spierdzielimy panowie, to dużo je nowocześniejsza machina niż ten galeon ! I szybsza !- zdecydowanym ruchem wyrwał rapier zza pasa.- Mam nadzieja, żeście dalej gotowi ! Będziemy mieć poprawiny tamtygo bala !

-Dalej kamraci! Wszyscy na stanowiska! Wytoczyć działa! Bosaki na pokład! Ruszać się darmozjady! Pokarzemy im, że mają do czynienia z najbardziej plugawą, zajadłą i nie znającą strachu załogą jaka kiedykolwiek pływała po wodach Fearunu!!
-AYE! przebiegło gromem po pokładzie.
Wszyscy zostali postawieni na nogi. Działonowi wytoczyli działa, szykowali paczki z prochem i kule. Migiem wyniesiono na pokład bosaki i kotwice z linami.
-Dać znać naszym kompanom, żeby kontynuowali rejs! My ich weźmiemy na siebie! Sorin ryknął do marynarza zajmującego się łącznością.
Na pokładzie zawrzało. Powietrze przepełnione było solą morską z kołtunów rozbijających się o kadłub i gigantyczną ilością adrenaliny.

_____________________
[Rzut w Kostnicy: 5]
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...

Ostatnio edytowane przez Nathias : 28-12-2009 o 19:18.
Nathias jest offline  
Stary 28-12-2009, 19:13   #145
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Co by nie mówić wejście na statek było znacznym postępem w ich podróży. Niestety jak to zazwyczaj bywa postęp przychodzi powoli i w bólu co teraz także najwyraźniej będzie miało miejsce. Za nimi szła pogoń, kłamstwem by było powiedzieć, że Bronthion lubił bitwy morskie… w ogóle wody nie lubił co nie znaczy, że się nie mył. Perspektywa dwóch molochów ostrzeliwujących się z dystansu wcale mu się nie spodobała, a tym bardziej śmierć w głębinach.

Na docinki kapitana nie zwrócił uwagi, tym bardziej że komentował jego karnację o czym doskonale sam wiedział i nikt nie musiał mu o tym przypominać. Dobytkiem i tak podzieliłby się z drużyną, sam tej walki nie wygrał więc wszystkiego dla siebie by nie zabrał. Ułożył wszystkie łupy na ziemi by każdy mógł się im przyjrzeć i coś wybrać. Pierwszym zainteresowanym okazał się Stormak, który rozwiał wątpliwości dotyczące dziwnej szaty i butów, tymi ostatnimi Bronthion sam byłby zainteresowany ale wiedziony logiką bez szemrania zgodził się by to ich drużynowy czarodziej zaopatrzył się w to cudo – jemu przydadzą się bardziej.
Jedną z rzeczy, które zainteresowały łotrzyka był krótki miecz. Jego obecna broń była zwykłym żelastwem, które można dostać na byle targu, a ten… był inny. Dobrze trzymał się w dłoni, jego ostrze wyglądało na ostre i był dobrze wyważony. Bez zastanowienia wyrzucił starego bubla za burtę i dziarsko zawiesił nowy dobytek przy pasie. Schował jeden z kamieni gromu do kieszeni „Z pewnością kiedyś się przyda” oraz zwędził miksturę leczenia średnich ran.
Chwilę po tym podszedł do niego Ilian z pytaniem o pozwolenie wzięcia długiego miecza na co łotrzyk odpowiedział.

- Bierz co chcesz, ja już z tego nic nie potrzebuję. Mam co chciałem więc dogadujcie się między sobą co kto bierze.

Ciekawiła go bardzo mowa ich nowego przywódcy Arina. Bronthion poważnie podchodził do problemu, wiedział że niedocenianie wroga często kończy się czymś więcej niż bolesnym rozcięciem ramienia jak to zdarzyło się jeszcze w Waterdeep. Wydarzenie to przypomniało mu o rozsądku, ostrożności, a przede wszystkim o tym by nie dać się więcej omamić woni krwi. Teraz jednak nie było czasu na pytania, przed nim kolejna bitwa, bitwa w bardzo ale to bardzo niesprzyjających warunkach. Nie było sensu stać na widoku, postanowił schować się gdzieś by nie dostać przypadkową kulą co mogłoby skończyć się tragicznie.

- Słuchajcie, zanim dojdzie do ostrzału znikam stąd. Pojawię się kiedy przystąpią do abordażu, tylko wtedy się do czegoś przydam. Powodzenia i nie dajcie się zabić.

Skierował swoje kroki pod podkład, nie zszedł daleko, chciał jedynie ukryć się przed gradem kul.


---------
Rzut na PW [Rzut w Kostnicy: 6]
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 28-12-2009 o 19:26.
Bronthion jest offline  
Stary 28-12-2009, 22:26   #146
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Odbili od brzegu w tempie wskazującym na dość znaczny pospiech. Czego można było się spodziewać po sposobie, w jaki przed chwilą żegnali to jakże gościnne miasto.
Ten akurat kawałek rejsu go nie interesował. Nie znał się na żaglach, sterować nie potrafił. Bardziej interesowało go to, co można było nazwać trofeami z ostatniej potyczki.
Mikstury miał, krótki miecz nie był mu potrzebny. Zwoje, płaszcz, buty... Wątpił, by wśród tych rzeczy znalazło się coś dla niego. Ale ten miecz...
W końcu to była jego ulubiona broń...

Poszedł za elfem, który przymierzał się do tej właśnie broni.
- Wszak kłócić się nie będziemy - powiedział - ani walczyć. Ty masz ochotę na ten miecz, ja również. Proponowałbym załatwić to polubownie.
W ręku Paula błysnęła złota moneta.
- Co wybierasz? - spytał.
Złoty krążek poszybował w powietrze i z brzękiem upadł na rozchybotane deski pokładu.
Paul schował nowy nabytek.


- Fregata Waterdeep! - wrzask admirała zagłuszył wszystkie normale odgłosy, jakie zwykle dało się słyszeć na pokładzie okrętu.
Ten okrzyk mógł oznaczać tylko jedno. Władze Waterdeep nie dawały za wygraną, postanawiając za wszelką cenę sprowadzić z powrotem niepokorne owieczki. Albo też posłać je na dno, co w sumie na jedno wychodziło.
Czy mieli jakieś szanse na zwycięstwo, skoro o ucieczce nie było mowy?
Nawet jeśli niewielkie, to i tak wszystko było lepsze niż zdanie się na łaskę i niełaskę tamtych. Śmierć w walce nie była wcale taka zła.

Paul stanął w miejscu, skąd - nie przeszkadzając załodze - mógł ze spokojem obserwować przeciwnika. Fregatę, jak nazwał tamten okręt Harvel.
Nie miał nic innego do roboty. Tamci znajdowali się poza zasięgiem jego łuku. Ale wystarczyło poczekać troszkę... Zanim dojdzie do abordażu zdąży skorzystać ze swej broni.
"Ciekawe, czy mamy na pokładzie coś zapalającego... Gdyby tak spalić im żagle..."


-----------
[Rzut na PW: 8]
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-12-2009 o 22:28.
Kerm jest offline  
Stary 28-12-2009, 22:51   #147
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po drodze, która mogło by się zdawać nie miała końca, dokuśtykał na okręt. Tam, rypnął się pod burtą, łapczywie łapiąc oddech. Głowę odchylił do tyłu, by nareszcie mógł wbić wzrok w niego. Widok ten, i świadomość, że nadał żyje sprawiły mu wiele satysfakcji, lecz nie tyle, co ostatni cios. "Będzie co odpowiadać wnukom, oj będzie..." pomyślał. O ile ich dożyje.



Spoglądając następnie na zakrwawiony miecz, wypatrywał uszczerbku na katzbalgerze, ale na szczęście takiego się nie dopatrzył. Miecz, wykonany jeszcze ręką kowali plemiennych, był szczytem tamtejszej technologi. Co prawda, inne rasy upierają się, że jedynie potrafią oni wytapiać prostego rodzaju metale. Gówno prawda. Ten oto kat, wykłuwany przez prawie miesiąc i ozdabiany, na specjalne zamówienie, stanowił szczyt mistrzostwa. Bynajmniej tak uważał.

Siedząc tak, i ocierając kantem ciepłego płaszcza miecz z juchy, starał się przysłuchiwać reszcie o czym prawią, ale to bez mała na nic. Marynarze gadali coś w swoim dialekcie, a reszta im przytakiwała.

Kiedy usłyszał, że ktoś idzie w jego stronę po pokładzie, podniósł wzrok znad ostrza. Był nim ten sam krasnolud, który wykazał się nie małym chartem ducha, i wielkością jaj. W rękach niósł jakiś materiał.

-Masz, to dla ciebie- rzekł, podając mu płaszcz- Jak pewnie słyszałeś, może cię uleczyć kilka razy na dzień.

-Dzięki - powiedział, odbierając zwinięty materiał, po czym powrócił do wykonywania swoich zadań. Kiedy resztki juchy zeszły z ostrza, ktoś zaczął drzeć się wniebogłosy. Że niby są atakowani. Nie czekając na oklaski, wyłonił się zza burty w poszukiwaniu winowajcy zamieszania. Faktycznie, nieopodal i w dość szybkim tępię zbliżał się w ich stronę jakiś okręt...

-Po chuj zabijałem tamtego człowieka...-urwał nagle, myśląc nad tamtym zdarzeniem. Następną jego reakcją, był szeroki uśmiech. W końcu będzie mógł oklepać jeszcze nie jeden tuzin takich fircyków.

Wstając nagle zdjął stary płaszcz, który był elementem jego ciepłego odzienia, i wsadził go do plecaka. Kiedyś się może przydać. Nowy płaszcz zapiął jak się należy. Kiedy już potem dobył miecza, i czekał do tak zwanego "abordażu" coś nie dawało mu spokoju. Płaszcz. "Ale jak on działa..." Nie czekając dłużej, podszedł do owiele niższego maga

-Możesz mi jeszcze powiedzieć, jak to to działa? Ja cudami się nie pałam, chyba że tymi- łupnął wzrokiem na miecz, który właśnie dziarsko miał oparty na ramieniu.

----------------------
[Rzut w Kostnicy: 14]
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 29-12-2009, 12:39   #148
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Magiczne pociski Stormaka zdawałoby się zakończyły niepotrzebną zdaniem kapłana walkę ze strażą miejską. Niestety tylko zdawałoby się, bowiem półork nie bacząc na obrażenia oficera wziął kolejny zamach mieczem i ponownie uderzył. Mordimer skrzywił się. Z pewnością pękły kości czaszki strażnika. Nadzieja jedynie w szybkim przybyciu kapłanów i połataniu oficera, bo inaczej będą mieli poważne kłopoty w przyszłości. Jednak ewentualnymi konsekwencjami będzie się martwił później, póki co trzeba jak najszybciej opuścić port Waterdeep. Kapłan żwawym krokiem ruszył w kierunku galeonu. Po drodze zauważył jeszcze jak Bronthion przystaje przy oszołomionych strażnikach i bez skrępowania obszukuje ubrania. Mordimer tylko pokręcił głową, ale powstrzymał się od komentarza. W końcu to nie jemu oceniać zachowania innych.

Kiedy tylko wszyscy znaleźli się na statku, przywitał ich monolog admirała. Jak zwykle obfitował on w nieprzystojne słowa, ale kapłan powoli dochodził do wniosku, że żargon marynarzy po prostu musi w nie obfitować. Zupełnie jak podczas jego nowicjatu w świątyni, kiedy musiał zapamiętywać te wszystkie zwroty, wyrażenia i pozdrowienia, którymi posługują się kapłani służący Pani Szczęścia. Oba żargony mają własną specyfikę. Dlatego postanowił nie brać sobie do serca słów admirała. Zresztą pomoc w magazynie i w kuchni nie przeszkadzała mu szczególnie.

Więcej uwagi poświęcił zabranym przez towarzyszy przedmiotom. Cóż skoro już je zabrali strażnikom trzeba je będzie wykorzystać jak najlepiej. Mordimer wziął z rąk Stormaka zwój, którego magia była dla niego obca. Pobieżnie rzucił na niego okiem.

- Magia, którą spisano na tym zwoju pozwala na leczenie ran. Tego rodzaju czarów używają kapłani każdego znanego mi bóstwa, które choć w najmniejszym stopniu martwi się o swoich wyznawców. Jeśli pozwolisz Cadomie zaopiekuję się nim. Pewnie i tak zarówno ja jak i ty użylibyśmy go do pomocy naszym towarzyszą, więc nie ma sensu się o niego kłócić.

W tym momencie rozległ się krzyk Harvela informujący o pościgu z miasta. Kapłan westchnął. Najwyraźniej konsekwencje ich czynów dosięgną ich wcześniej niż później. Na szczęście do starcia zostało jeszcze trochę czasu.

- Oczywiście Stormaku postaram się uleczyć twoje rany. Innych oczywiście też. O ile tylko Uśmiechnięta Pani uzna za stosowne udzielić mi swojej łaski.

[Rzut w Kostnicy: 10] - rzut na PW
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 29-12-2009, 17:46   #149
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Minęło kilkanaście nerwowych minut. Galeon przepełniały wrzaski, tupanie, bluźnierstwa. Atmosfera była niezwykle nerwowa. Zapewne nie poprawiał jej admirał, który wydzierał się na wszystkich i wydawał polecenia machając rapierem.
- Szybciej ! Jeśli chcecie jeszcze kiedyś babę pochędożyć zamiast z rybami na dnie morskim spędzić życie ! Szybciej ! Trędowaty bez palców szybciej by związał tą line , Japer ! I nie pyskuj pod nosem !

Fregata była coraz bliżej. Nie płynęła równo za statkiem Harvela. Najwidoczniej starali się zrównać z galeonem po stronie bakburty, w odległości kilkunastu metrów. Wszystko w dodatku utrudniała ciemna noc. Celowanie na morzu nie jest proste nawet za dnia. Czarne morze mieszało się z równie czarnym niebem przy każdym przechyleniu statku.Przy muzyce jaką tworzyły rozbijające się o kadłub morskie fale.

Po chwili usłyszeli huk, a na ułamek sekundy burta fregaty błysnęła światłem. Świszczące kule przeleciały tuż nad ich głowami. Po pokładzie, niemal jednocześnie rozniósł się krzyk i trzask łamanych desek. Jeden z pocisków, zawadził o drewniane zdobienie, tuż przy schodach na mostek. Drewniana konstrukcja rozpłynęła się niemal. Jedynym świadectwem jej istnienia, był deszcz drzazg wielkości krótkiego miecza . Dwóch marynarzy padło na ziemię. Jeden bez ruchu. Drugi wił się po pokładzie i wrzeszczał na całe gardło.
- Z takimi działowymi to możeta mnie w dupę pocałować ! Psy z Waterdeep ! W dupę ! - wydarł się Harvel w kierunku fregaty. - Sprzątnąć mi to truchło z pokładu ! A tego drugiego pod pokład ! I kitem zatkać mu tą dziurę w bebechach, bo jeszcze nas krwią zatopi ! I salwa na zżartą syfem szparę ! Salwa no mi z bakburty ! Sorin, psia jego mać !

W tym momencie na pokład opadł deszcz strzał. Groty raniły ciała kilku marynarzy, reszta ze stukotem wbiła się w deski.

 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 29-12-2009, 18:47   #150
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VAICX9TrQu8[/MEDIA]

Było ciemno. Od strony bakburty nieubłaganie zbliżała się ścigająca ich fregata. Gdy byli pewni, że wszystkie zdziała mają nas w zasięgu wypalili. W powietrzu rozniósł się donośny huk wystrzału. Kule świsnęły nad pokładem, jedna uszkodziła rufę raniąc jednego marynarza a drugiego zabijając.
Sorin delikatnie skorygował kurs starając się zbliżyć do fregaty. Grad strzał, który później spadł na pokład poranił kilku kompanów
Mają fart kurwie syny, żeby przy takich falach tak z łuku strzelać
-Wracać na stanowiska niezdarne pokładowe małpy! Stara kurwa lepiej by z piczy strzeliła niż oni! - ryknął Sorin ponad ryczącym oceanem.
-Na moją komendę. wyczekał jeszcze dwie sekundy... Ognia!
Komenda błyskawicznie przebiegła po pokładzie.
Powietrze rozdarł potężny grzmot pokładowych dział. Wszyscy poczuli na sobie wystrzał. Kule gwiżdżąc śmignęły ponad pokładem fregaty. Jedna przeorała pokład przy sterburcie a dwie inne dziurawiły żagiel na grotomaszcie.

Sorin zakręcił sterem. Skierował okręt bardziej bezpośrednio na przeciwnika.
-Nie ze mną te numery...
-Reja w górę! Migiem, ładować działa. Ruszać się! Następna salwa pełną burtą!
Krew w nim wrzała. Fale przetaczały się nad pokładem, zalewając marynarzy.
-Nie zamoczyć prochu! rykną do jakiegoś młodzika.
-Dalej kamraci, pokarzemy im jak się pływa!
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...

Ostatnio edytowane przez Nathias : 29-12-2009 o 18:53.
Nathias jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172