Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2009, 21:11   #81
Morfidiusz
 
Morfidiusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwuMorfidiusz jest godny podziwu
Słowa Aravii dźwięczały w uszach poety:
"Zioła pozwalające zapomnieć ... umożliwiające spokojny sen... A to jest woreczek po ziołach, które dodałam do wczorajszej wieczerzy ... Jedyne czego chciałam, to przeszkodzić w absurdalnym pojedynku. Mieliście odpoczywać sobie błogo..."

Poeta słuchał absurdalnej wypowiedzi, nagle na krótką chwilę, ogarnęła go niemoc, jakby pacynka opuszczana na blat stołowy po zakończonym przedstawieniu, artysta zachwiał się na bezładnych nogach. Trwało to z dwa uderzenia serca. Do upadku jednak nie doszło, gdyż oparcie potężnego fotela ostoją mężczyźnie było.

- Dziewczyno, coś Ty uczyniła?! Za prawdy wielka z Ciebie Gospodyni! Wielce wielka, prawdziwa kobieta, żona, kochanka, urodzona bretońska dama! Co wspaniałą wieczerzę, podstępnie w ostatnią zamienić raczy! Dziwne argumenty użyć raczyłaś. Nie powiem, wspaniała idea, zamiast honorowo się wystrzelać - otruci zostaliśmy!! Szkoda tylko, iż teraz, zawisnąć Ci Pani za to zagranie przyjdzie, gdyż wedle imperialnego prawa, taką nagrodą truciciela obdarować trzeba!!

- Co chciałaś osiągnąć?! Odstąpienia od pojedynku? Pojednania mnie z mistrzem Daree? - perorował Konstantin po sali się miotając - Zaiste, dzięki Twojej wieczerzy udało nam się słowami nieuprzejmości wyjaśnić i zaręczam Cię Pani, iż afektu ku sobie już nie żywimy. Pojedynek, jak to mistrz Arwid nazwał Sądem Bożym będzie i jeno odwleczonym został. Co prawda, wizje okrutne, Twym "wspaniałym" jadłem wywołane refleksje u mnie wywołały. I jedno z pierwszych uczuć, co po przebudzeniu mną targały, była troska. Troska o Wasze samopoczucie, Wasze zdrowie i życie. - Poeta stojąc na środku z wielką troską na twarzy pokazywał każdego ze zgromadzonych z osobna - O Ciebie Aravio, o Ciebie Liselotte oraz o Ciebie drogi Arwidzie. Masz racje poetko! Szkoda tak wielkich talentów, żal wspaniałych pomysłów, co dzieło mocarnym mogą uczynić! Ono jest najważniejsze, zapomnieliśmy o tym starszy kolego... Nie przeczę. Ubolewam wielce, iż wydarzeniom ostatnim zaistnieć było dane, że słowa, które powinny pozostać niewypowiedziane - wypowiedzianymi zostały. Sąd Boży osądem sprawiedliwym będzie i odstąpić od niego nie zamierzam, ale skory jestem do końca opowieści go odroczyć. Zostawiam kwestię terminu Tobie, drogi mistrzu, jesteś starszy wiekiem więc na twej siwej głowie daty zostawiam.

- Może szlachetna Liselotte ma racje. Twe postępowanie, zaiste wielce pomysłowym i odważnym było, gdyby nie to, że prawie nas nie zabiło!! Ale skoro, Ta która ucierpiała na tym najbardziej. Ta, która niewinną w tym zajściu była, ŻALU do Ciebie nie czuje. to dlaczego Ja mam czuć... -
kontynuował, nieco drwiąco artysta.

- W końcu tkwimy tu razem, w tym wilczym gnieździe okrutnym. Gdzie każdy, każdemu do gardła skacze... i krwi upuścić zamiaruje. Szaleństwo umysły przyćmiewa i złe myśli podsuwa.

- Biada, biada nam wszystkim!! Biada!! Gdyby to w naszej gestii było winy Ci Pani darować - to pewnie darowanymi by były. Ale zamek imperialnym prawem się kieruje i Vautrin twym katem będzie. -
artysta podkreślił ostatnie zdanie - Ja Ci odpuszczam, miłosierdzie okazuję, ale jadła Twego więcej spróbować nie zamierzam i wybacz mi Pani, że i wieczerza w Twym gronie niesmaczną dla mnie będzie. A teraz wybaczcie, nie czuje się najlepiej...

Konstantin skłonił się dworsko i salę pośpiesznie opuścił.
 
__________________
"Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana."
Morfidiusz jest offline