Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 02:40   #11
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Levan cieszył się, że coś zaczynało się dziać, bo obmierzło mu już siedzenie na dupie. Krótki spacer wraz z Miżochem upewnił go, że ktoś za nimi był. Udając lekko wstawionego to potykał się, to delikatnie zataczał, omiatając wzrokiem zaułki. Niemal czuł tę osobę za nimi, ale za cholerę nie mógł jej zlokalizować. Ten ktoś był dobry, to może być ktoś od samego Szefa. Z tego co zdążył się dowiedzieć o tym mieście, inni nie byli tak sprawni.

- …A ja od północy do świtu czekał będę w starym młynie. Nie spóźnijcie się. – gdy ostatnie słowa Miżocha zastygały w mroku miasta, Levan zobaczył Go. Cień raczej pilnował zleceniodawcę, niż go śledził, ale warto było się o tym przekonać. Tupik był tego samego zdania. Mimo, że Kryuk nie do końca jeszcze łapał te jego zasrane sekretne znaki, to musiałby być imbecylem, by nie zrozumieć o co chodzi. Śledzić, a potem do Szefa. Niewiele może potrafił robić dobrze, ale śledzenie obu postaci, szczególnie, że Miżoch się nie ukrywał nie powinno być trudne. Ścisnął mocno poły płaszcza aby nie trzepotały i przemykając między cieniami przesuwał się przez miasto. Miał wrażanie że kierują się właśnie w okolice starego, niedziałającego już młyna.

Bardzo nie podobało mu się to co usłyszał kilka chwil wcześniej. Czarny Kupiec i jego bestialskie praktyki. Gardził wszelkimi mrocznymi praktykami. Jeśli cokolwiek łączy tego Karla z chaosem, to chętnie wypruje mu flaki, najlepiej tępym widelcem. Levan wiele nie wyniósł z domu, ale niejednokrotnie opowiadane przez jego ojczyma historie o hordach chaosu i jego własne doświadczenia z czarami nauczyły go jasnego postępowania z nimi. Zabijać jak najszybciej. Jak można zjadać ludzi? – zastanawiał się, mimo wielu potworności, które widział – to nie mieściło mu się w głowie.

Poruszanie się po mieście, które zdołał jako tako już poznać nie nastręczało mu wielu problemów. Omijał błoto, które hałasowało i można się było potknąć. Omijał drzwi lokali, które lubiły się nagle otwierać oświetlając ulice mdłym światłem. Przemykał od ściany do ściany mając swój cel kilkanaście metrów przed sobą.
 
Azazello jest offline