Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 22:16   #135
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Oczywiście stali tam, gdzie się spodziewał.
Żeby chociaż schowali się w krzakach. Ale nie. Musieli się wystawić na publiczny widok.
"Konspiratorzy..." - pomyślał Roger z ironią. - "Ich mistrzowie mogą spać spokojnie przez długie lata..."

Słowa, jakie miał wypowiedzieć, podziałały niczym magiczne hasło. Widać wiara w zdolności kompana do zachowania tajemnicy i wynajdywania odpowiednich sojuszników była znacznie silniejsza, niż umiejętności prowadzenia zawiłych intryg.
Roger zdołał nie tylko poznać imiona swych rozmówców, ale i dowiedzieć się paru innych, do niczego mu nie potrzebnych rzeczy. Gdyby był przedstawicielem ich mistrzów, to co innego, ale tak...

- Ubranie? - zdziwił się Galmion. - Po co mam dawać moje ubranie? Przecież...
Najwyraźniej starszy czeladnik nie potrafił zrozumieć, że ubrania nie rosną na drzewach, zaś szata mnicha wzbudza niezbyt zdrowe zainteresowania. W końcu jednak zlazł z konia i mamrocząc coś pod nosem zaczął się rozbierać.
Podał ubranie Rogerowi.
- Ale niech uważa...
Kierujący się w stronę gospody Roger nie zdołał już usłyszeć, czy ich towarzysz ma uważać na siebie, czy pożyczony ubiór.


W gospodzie w najlepsze trwała awantura, której ośrodkiem był Kastus. Rozrabiał niczym pijany zając, z tym jednak, że odnosił nieco większe sukcesy, niż owo zwierzątko, czego naocznym świadectwem było parę powalonych przez niego osób.
Powód owej awantury był, przynajmniej dla Kastusa, oczywisty - ktoś ukradł jego oczko w głowie, uwielbianą przez Kastusa kapłankę, przeuroczą Dru...
Warto by było w miarę szybko spacyfikować kapłana, zanim komuś stanie się większa krzywda... Bowiem ochroniarze nie wyglądali na takich, którzy pozwolą się bezkarnie okładać pięściami, nawet kapłańskimi, zaś Kastus, gdyby wpadł w większy szał, mógłby użyć czegoś twardszego od własnych kułaków.
Z drugiej strony... Za szybko też nie byłoby zbyt dobrze.
- W sieci go złapcie - poradził Roger, przesuwając się po krawędzi zbiegowiska.
Nie miał najmniejszego zamiaru brać udziału w uspokajaniu Kastusa. Wprost przeciwnie. Gdyby zamieszanie trwało jeszcze parę minut, 'mnich' ze spokojem zdołałby się przebrać i ulotnić, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi.
Zniknąć z gospody i życia Rogera...

Skobel był zasunięty.
Wyglądało jakby w międzyczasie nikt nie potrzebował wiadra ni szczotki. Roger uchylił drzwi.
- To ja - szepnął. - Masz... - rzucił 'mnichowi' ubranie.
Ten wybąkał parę niezrozumiałych słów, z których połowa i tak została odcięta przez zamknięte przez Rogera drzwi. Po chwili od środka zaskrobano w drzwi, które po chwili otworzyły się, wypuszczając ze schowka bladego lokatora. Mimo ciemności zdołał się jakoś przyodziać, chociaż ubranie, przed chwilą czyste, było tu i tam przybrudzone.
- Bracie - zaczął - cały lud pracujący...
Roger nie pozwolił mu dokończyć.
- Tam jest tylne wyjście. - Pchnięciem, dość silnym, skierował swego rozmówcę w odpowiednią stronę. - Zmykaj, zanim cie złapią. A podziękujesz mi przy okazji.
"Która, mam nadzieję, nie nadejdzie nigdy" - dodał w myślach.
'Mnich' otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale napotkawszy zdecydowane spojrzenie Rogera skinął tylko głową, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.
Roger stał jeszcze przez moment, a potem - gdy nie rozległy się żadne okrzyki, wskazujące na to, że uciekinier dostał się w czyjeś ręce - ruszył w stronę sali.
Miał nadzieję, że w ciągu tych kilku minut ktoś zdołał rozwiązać sprawę Kastusa.
W taki czy inny sposób.
Jeśli nie, to będzie znaczyło, że znowu w jego, Rogera, rękach spocznie odpowiedzialność za losy jednego z członków ich malutkiej, niezbyt zgranej społeczności.
 
Kerm jest offline