Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2009, 00:51   #19
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Przeprawa przez miasto niemal odbyła się bez kłopotów. Halfling z ulgą przyjął fakt iż nikt nie skrzywdził psa. Sam już niemal sięgnął po procę, ufając, że kamień skutecznie odstraszy zwierzę, jednak "Grzeczny" ku zdumieniu halflinga opanował bestię. Tupik zanotował w pamięci słowo znak uciszające rozwydrzone psy, po czym pośpiesznie kontynuował podróż. Była właściwie jeszcze jedna drobna niedogodność, w pewnym momencie jeden z "obserwatorów" zaprotestował rozbawiając halflinga.

- Nosz Kurwa, Panowie! Co to za manewrny? Toczymy otwarty bój
? - Mathieu odważnie wykrzyczał to co czuł, był pewien, że wszyscy zmierzają wykonać zadanie a nie biegać po mieście w poszukiwanie fantów tych nędznych bandziorów. Jego urażenie wyraziła także obfita gestykulacja oraz mimika twarzy, która przybrała posępny wyraz.

Odpowiedzią był szczery uśmiech, rozbawienie, a chwilę później śmiech. Halfling zasłonił nawet łapką usta starając się nie parskać, ale rozbawienie w jakie wpędził go były giermek wydawało się nie do zatrzymania.

- No przecież my Ci za sobą iść nie każemy, prawda? - wydusił pomiędzy chichotem, - przepraszam, nie chcę - zduszony chichot - Pana obrazić, po prostu zauważ Panie że nikt z nas nie nalegał ani nie życzył sobie obcego towarzystwa.

Tupik zdołał już opanować rozbawienie, choć wspomnienie wyrazu twarzy, gestykulacji i użytych słów, jeszcze długo nie da mu zasnąć po nocach, wprawiając Tupika w nieprzerwany śmiech. Zabawność sytuacji polegająca na tym, że ogon oburzył się, że musi podążać za tułowiem była po prostu żartem roku. Ileż by dał gdyby każdy szpiegujący go osobnik tak samo jak Mathiaus podchodził do swego zadania. Przejęcie z jakim dążył on do wykonania zadania wskazywała jednak na to, iż nie zamierza być jedynie świadkiem. Tupik zanotował to w pamięci. Prawie poważnym już głosem dokończył

- Nie mówiąc już, że wciąż nie znam odpowiedzi na postawione pytania, mamy więc sporo czasu nim na nie odpowiecie...choćby milczeniem a w międzyczasie pozwolicie nam przyszykować się do zadania, nieprawdaż? Przecież dopiero co dowiedzieliśmy się co mamy zrobić, myślicie że zabijamy tak na zawołanie, bez przygotowania? Na to trzeba czasu, środków, a jeśli mamy zrobić to przed świtem, to proszę odpowiedzcie na moje pytania i nie przeszkadzajcie już więcej...

Po chwili jednak, z ust Mathieu dało się słyszeć przeprosiny.- Zachowajmy spokój - powiedział do siebie po czym kontynuował. - Czy któryś ze zgroamadzonych posiada jakiś plan, ponieważ nie zamierzam tracić cennego mi czasu na nocne zwiedzanie tej nory. - Słowa te brzmiały dość specyficznie, ponieważ nie przemawiała przez nie duma, a raczej miały zachęcić kogoś do przejęcia dowodzenia i uporządkowaniu całego chaosu ogarniającego "drużynę".

Pytania są ignorowane przez Tupika, do czasu aż usłyszy odpowiedzi na wcześniej postawione, własne pytania. Oczywiście zaręcza iż odpowie na nie, ale dopiero po usłyszeniu odpowiedzi na swoje pytania.


Dług Grabarza był ich długiem to byli jego chłopcy, dopóki pracowali dla niego, korzystali z przywilejów ale i dzielili obowiązki. Zresztą Grabarz ich ochranaił, był w porządku wobec swoich chłopaków, żaden z nich nie miał powodu wykiwać pozostałych. A jednak gdy tak Tupik zmierzał w stronę Rzeźni przeszło go dziwne, kuszące uczucie ucieczki. Trzysta marek jakie miał przy sobie przemawiały do wyobraźni, rozepchane miał je na całej rozciągłości brzucha ( po uprzednim wypatroszeniu zawartości z zwiniętego materiału ). Strój kupca dawał więcej możliwości niż się to przeciętnemu złodziejowi wydawało. Wielowarstwowe ubrania pozwalały idealnie chować rzeczy, mieściła się tam nawet mała pułapka na myszy, tyle że tnąca palce niczym brzytwa...na wypadek przeszukania. No ale przede wszystkim kupieckie ubrania stwarzały pozory osoby uczciwej...
Halfling tylko przez moment poddawał się uczuciu pokusy, tak jakby już był poza murami miasta, gdzieś w głębi Imperium z całą tą sakwą pełną marek. Pomimo, że miał jakieś niewielkie ( ale zawsze jakieś ) szanse na ucieczkę to jednak nie zamierzał z tego korzystać. W grę wchodzili chłopaki a tych nie chciał skrzywdzić. Wiedział, że nie uzbieraliby tej sumy w czasie pozwalającym im uniknąć gniewu Szefa, nie bez Tupika...

Z duszą na ramieniu wchodził do Rzeźni, niespecjalnie lubił to miejsce, właściwie to go nie lubił. Teraz szedł sam, czuł się niemal nagi, ale z "Grzecznym" nie wyglądałby lepiej. Wyglądałby na kogoś kto potrzebuje obstawy a Tupik nie zamierzał dawać tej satysfakcji konkurencji. Może gdyby wiedział już o śmierci Grabarza nie przekroczył by progu Rzeźni, może gdyby wiedział że w środku nie ma najgorszych mętów, bo knują właśnie z Miżochem, wszedłby do środka nie obawiając się niczego. Tupik świadomy był braku informacji, tak potrzebnych teraz, tępa złość nie potrafiła go jednak zranić. Wiedział, że czasami trzeba działać zgodnie z aktualną wiedzą a zawsze zgodnie z własnym sercem i sumieniem. Oddanie długu Grabarza było sprawą życia i śmierci, tuż przed wejściem odetchnął głęboko i pewnym już krokiem wszedł do Rzeźni. Czuł, że intuicja go ostrzega, jednak dalsze zwlekanie z oddaniem długu mogło tylko pogorszyć sprawę.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 30-12-2009 o 01:36.
Eliasz jest offline