Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2009, 14:55   #28
Orin
 
Orin's Avatar
 
Reputacja: 1 Orin nie jest za bardzo znany
W takich chwilach jak ta, zawsze ma się wyostrzone maksymalnie zmysły...tak samo w tym momencie miał Kurt. Cały umorusany w błocie rozważał kilkadziesiąt opcji na sekundę, myśli krążyły gorączkowo po głowie, a otaczająca ciemność potęgowała strach. Wyraźnie dostrzegł czterech? Tak czterech jeźdźców pędzących w dół traktu, byli zaniepokojeni...to dobrze - pomyślał, coś jednak poszło nie tak jak chcieli, niepokój to dobre uczucie, a strach wspaniałe, Kurt umiał dokładnie odróżnić jedno od drugiego.

Kurwa jadą prosto na mnie - pomyślał, i nim myśl obiegła cały jego organizm, ciało już zareagowało i zaczęło poruszać się w stronę najbliższych zarośli, szybko, szybko, zanim mnie zauważą!!

Do jasnej gdzie Lorelei, ta kobieta to uosobienie niepokorności i wścibskości...zawsze coś przy niej pójdzie nie tak, zawsze....ach ta babska ciekawość...ile bym dał żeby teraz leżeć przed kominkiem w zajeździe, ale nie, kurwa nie!!! ona jak jebany kot zawsze zapierdala swoimi krętymi ścieżkami....zemścił w myślach jak na miastowego przystało.

Po chwili Kurt złagodniał, przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie....
Poznali się w Nuln, w namiocie cyrkowym, na przedstawieniu...jej piękne ogromne zielone oczy świeciły wtedy niczym 2 szmaragdy na tle jej czerwonych bujnych kręconych włosów. Zwiewna biała sukieneczka z dużym dekoltem podkreślała jej jędrne pełne piersi, a jej sylwetka poruszała się z gracją, ich spojrzenia się spotkały, cały świat przestał istnieć, liczyła się tylko ona, musiał ją mieć, musiał ją zdobyć...

Skup się Kurt, skup się...nie czas teraz na melancholię - przemknęła szybko myśl.
Dotarł do najbliższych zarośli, które na ten moment dawały idealny kamuflaż...adrenalina znów podskoczyła, wprawiając serce w nienaturalnie szybki rytm. Jeden z jeźdźców zatrzymał konia tuż koło zarośli w których leżał.

- Kurt!!! – krzyknął nagle donośnie obserwowany jeździec, a Kurt zamarł, przycisnąwszy się jeszcze do gleby, do gardła podchodził mu rosnący gul, a serce łomotało tak, że wydawało się iż ten człowiek zaraz je usłyszy. – Ozwij się!

Czyżby mnie znała ta kanalia?? Nie, to niemożliwe..pierwszy raz w życiu widzę tą mordę, ale skąd on zna mnie??

Chwilę trwała straszna cisza, a potem Kurt usłyszał jak gdzieś wysoko, wysoko w konarach odezwał się ludzki głos, wrzaskliwy jak skrzek ptaka.

- Jezdem! Podróżni, para na jednym koniu! Konia żem ubił!- głos niósł się w nocy, echem między drzewami – Ciemno, muszą gdzieś tu zaraz być, szukajta dobrze! Dziewka dopiero co się ozwała, Josef, tam gdzieś niedaleko jak stoisz, w krzaczorach! Nie w te, w tamte! O, dobrze, tam! Widzę ją, ucieka!!!

A to kurwi syn - zapłacisz pokrako za mojego siwka, nikt koni od tak nie rozdaje, a Tyś go ubił jak jakiegoś wieprza...gdzie jesteś, na którym drzewie....poczekam sobie na Ciebie, a potem uduszę własnymi rękoma. Niech tylko twoje buciory dotkną gleby...jesteś mój..kurwi synu!!!!!!

Myśli o zemście zostały nagle i bezpardonowo rozwiane przez znajomy głos...głos Lorelei...

- Puszczaj, kurwi synu!!!
– Zabierajcie parchawe rapety wieprze, wasi ojcowie byli zasranymi chomikami, a matki…

Głos nagle się urwał...zupełnie jakby ktoś... Lorelei!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Wiemy, że tam jesteś, chłopcze! –
- Albo rzucisz, co tam masz i wyjdziesz, albo zarżnę zaraz tę ślicznotkę jak knura na święta!!! Ja nie żartuję!!! Rozumiesz, kurwa?! Liczę do dziesięciu! Raz! Dwa- trzy! Cztery! Pięęęęć…. Szeeeeść… Siedem! Dziewięć!!!

Kurt nie był samobójcą...gdyby teraz wyszedł wtedy ich szanse na przeżycie zmalałyby do zera ... doigrała się - pomyślał, ciekawe jak tym razem wybrnie z tego co sama sobie zgotowała...Kurt powoli wycofał się w głębszą ciemność, niczym ślimak chowający się w swojej skorupie...jeśli coś jej zrobicie zabije was, każdego po kolei, będziecie umierać powoli...bardzo powoli w potwornych męczarniach...znajdę was...znajde!!!! - gdyby te myśli mogły zabijać to już cała czwórka tych wieprzów pukałaby do bram Morra....

Kurt otulony ciemnością, czekał na rozwój wydarzeń, niech tylko jeden z nich oddali się troszkę dalej od reszty, tylko jeden...
 
__________________
jedyne co jest pewne to to, że nic nie jest pewne...
Orin jest offline