Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2009, 16:19   #20
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Wieczorne wrzaski kota wyrwały Levana z zamyślenia. Błyskawicznie zwinął się znikając w najbliższym zaułku. Świadom tego, że pozyskane wieści muszą natychmiast dotrzeć do „Chłopaków”. Nie wiedział, czy zastanie ich już w Rzeźni, nie musieli się tam spieszyć, a musieli jeszcze zahaczyć o dziuplę. Pójdę tamtędy – zawyrokował, p czym zanurzył się w podnoszącej się delikatnej mgiełce. Poruszał się truchtem, tak by się zbytnio nie zmęczyć, ale na tyle szybko, by chłód nie był dla niego żadną przeszkodą. Starał się nie wejść nikomu w drogę i omijać te miejsca, które znał od złej strony.

To co usłyszał w magazynie wciąż kołatało mu się po głowie. Koniecznie musi to powtórzyć Tupikowi, jak tylko ich odnajdzie. Wygląda to na akcję wymierzoną w nich, w Grabarza. Ale to może być także fortel. Może to Miżoch coś kombinuje, może to ktoś trzeci miesza. Napuścić Burego na Grabarza, a potem zająć miejsce po nich. Wygląda na całkiem możliwy plan. Nawet Szef musiałby zaakceptować tę nową siłę, szczególnie, gdy byłaby poparta daniną. A nikt nie jest taki głupi by nie wkupić się w łaski Szefa.

Kilkanaście minut spędzonych w biegu poświęcił Levan na zastanowienie się, jaką liczbą noży dysponował Bury. Mniej więcej tyle samo chłopa co Grabarz. Tylko Grabarza nie było i raczej trzeba się przyzwyczajać do tej myśli. Jeśli on dał się zabić, to znaczy, że spotkali się z kimś mocnym. Ciekawe czym dysponowali Ci dwaj obcy. Nie wyglądali na specjalnie twardych. Ale oceniał ich przez pryzmat bandziorów, a w walce często najlepiej sprawdzały się osoby, które na to nie wyglądały.

Wiele lat i kilkaset mil na północ temu…

Stojący jedną nogą na klatce piersiowej Levana szczupły, wiotki mężczyzna na pewno nie wyglądał na groźnego, gdy Levan postanowił dobyć na niego swój długi, niezbyt dobrze wyważony miecz. Jego strój wskazywał raczej na bawidamka, barda lub innego pedała. Tym bardziej zaskoczył Levana, gdy błyskawicznym, gładkim ruchem dobył broni, która do wtedy wydawała mu się śmieszna i nigdy potem już tak o niej nie pomyślał. Wtedy nie wiedział co Miguel Villa, bo tak przedstawił mu się ten człowiek, dostrzegł w jego oczach – wiedział co w nich się kryło: głód, strach i desperacja.
Miquel, obecnie jego najlepszy przyjaciel, sam niejednokrotnie patrzył w ten sposób na innych, więc rozpoznał to od razu. Tak rozpoczęła się ich długoletnia znajomość, która z biegiem czasu, wspólnej podróży i pracy przerodziła się w wielką przyjaźń.

Księstwa Graniczne, obecnie


Pewnie byłbym teraz z Miquelem, gdyby nie Bretońska dziewczyna, która całkiem zawróciła estalijczykowi w głowie. Ech, ta Salina…- gdy dotarł do dziupli zorientował się, że chłopaki zabrali już złoto. Być może trzeba będzie stąd uciekać wkrótce. Będzie pretekst, by spotkać się z Miquelem. Levan Zabrał swój krótki łuk, kilka najlepszych strzał i skierował swe kroki do Rzeźni.
Jeszcze raz poukładał sobie w głowie wszystko co musiał przekazać chłopakom, a właściwie Tupikowi, bo pewnie tylko on ogarnie wszystko w pełni. Zastanawiał się, co mogło umknąć jemu, ale nie mógł się skupić wystarczająco. Nizioł to rozkmini.

Nieco zziajany dobiegł do gwarnej Rzeźni, tak naprawdę to nie wiedział co ich czeka. Dostrzegł przed budynkiem wszystkich oprócz Tupika, wyglądało jakby dopiero się tu zjawili.
- Bądźcie wyjątkowo czujni – rzucił im – ja muszę natychmiast dorwać Grotołaza – nie zostawił im możliwości zaoponowania, minął całkiem zdziwione jego nagłym pojawieniem się postacie.
Otworzył drzwi speluny i szybko zlustrował wzrokiem wnętrze stojąc w progu. Szukał niewielkiej postaci Tupika, ale też któregoś z ludzi Burego.
 
Azazello jest offline