Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2009, 06:45   #8
Buzon
 
Buzon's Avatar
 
Reputacja: 1 Buzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie coś
Gezbert i Hibbo

Hibbo twój towarzysz przyniósł interesujące rzeczy. Kiedy wracał ze zwiadu widział włochata bestię, za która uganiał się człowiek w płaszczu z kapturem na głowie. Niestety ich zgubił. Zastanowiłeś się co zrobić. Postanowiłeś zobaczyć ciała. Wychodząc wsunąłeś kartkę pod drzwi krasnoluda z informacją, że idziesz pozwiedzać miasto.
Udałeś się prosto do Garnizonu. Pod garnizonem miałeś nie miła rozmowę ze strażnikami. Ale jednak udało ci się dostać do celu. Pokój w jakim znajdowały się ciała nie był zbyt uroczy. Ale za to okropnie było w nim zimno. Uciąłeś pogawędkę z elfem a następnie obejrzałeś ciała. Rany były okropne. Miały one długość od kilku do kilkudziesięciu centymetrów w zależności od miejsc. Brzegi ran były poszarpane. Śladów po pazurach zawsze było cztery. Rany po zębach także nie dawały żadnych informacji. Z wyjątkiem tego, że ich sprawca jest bezlitosny i urodzony do zabijania. Poprosiłeś elfa o mapę, która ułatwi prowadzenie śledztwa. Podziękowałeś i wyszedłeś. Na powierzchni już było bardzo tłoczno i gwarno. Na oko ta wizyta zajęła ci grubo pond godzinę. Udałeś się z powrotem do karczmy aby podzielić się informacjami z towarzyszem.

Gezbert siedział przy stoliku i zamawiał już śniadanie dosiadłeś się do niego i także zamówiłeś coś do jedzenia, bo wyszedłeś o pustym żołądku. Przyjaciel zapytał się ciebie jak poszło ci zwiedzanie miasta.



Wanderwelt

Udałeś się za dowódcą. Wyprowadził cię z Garnizonu. Udaliście się do bocznego wejścia. Po krętych i śliskich schodach w dół dotarliście do żelaznych drzwi. Za nimi znajdował się korytarz pełen drzwi. Szedłeś się za swoim przewodnikiem. gdzieś w połowie korytarza zatrzymaliście się. Otworzył on drzwi po lewej stronie. W pokoju siedział elf spisujący notatki. Podniósł oczy i z uśmiechem przywitał kapitana. Kapitan przekazał mu, że jesteś z Kościoła i chcesz obejrzeć ciała. On niestety musiał was opuścić. Obowiązki.
- "Chodź za mną."- elf otworzył drzwi za sobą. Weszliście do zimnego pomieszczenia. W pokoju było dziesięć łóżek. Na każdym leżało ciało przykryte białym prześcieradłem. Na końcu pokoju były drzwi do kolejnej komnaty. -" Tu masz te ciała. Obejrzyj je. Ja będę u siebie. Mam jeszcze sporo roboty."- elf odszedł.
Obejrzałeś ciała. Na każdym byłym ślady pazurów na przeróżnych częściach ciała. Zawsze były cztery ślady. miały długość kilkunastu centymetrów z wyjątkami. Po zębach jedyny ślad jaki pozostał to rozszarpane gardła i klatki piersiowe. Pierwszy raz widziałeś coś takiego. Po ponad godzinie, bo tyle trwało obejrzenie zwłok, wyszedłeś cały przemarznięty na zewnątrz. zapytałeś się elfa czy cos wiadomo już. A on przecząco kiwnął głową. Zapytałeś się o kanały. Powiedział, że następnego ranka otrzymasz plan kanałów. Pozdrowiłeś go i pożegnałeś się. Rozejrzałeś się po mieście. ale twoje poszukiwania jakiejkolwiek poszlaki nie powiodły się. Było zbyt tłoczno i zbyt gwarno. szukanie czegokolwiek w dzień było szaleństwem. wróciłeś do domu. Z pod łóżka wyciągnąłeś miecz.
-"Jednak możesz mi się przydać."- powiedziałeś unosząc go do góry.




Estatos

-"Wchodzę w to."- rzekłeś do nieznajomego.
Mężczyzna siedział spokojnie nawet pomimo twojego zaskakującego wejścia. Na jego twarzy nie widziałeś oznak zmęczenia. Zastanawiałeś się czy on w ogóle sypia i czy w ogóle opuszcza ten pokój. Obserwowałeś ruchy jego rąk, dłoni. Bawił się bardzo ciekawym sztyletem.

Powoli skierowałeś wzrok na jego twarz. Kiedy wasze spojrzenia się spotkały, wbił sztylet w stół. miedzy wami nastąpiła rozmowa:
-"Postąpiłeś słusznie przyjacielu."
-"Na czym ma polegać ta współpraca?"
-"Spokojnie. Pierw może się przedstawię. Ja znam twoje imię i pozwól, że wyjawię ci moje. Nazywam się Yerik Nozorda i jestem koordynatorem specjalnej grupy powołanej do misji znalezienia zabójcy. Moim zadaniem jest kierowaniem tą grupą i werbowanie ludzi, którzy mogą się przydać,a ty jesteś jedną z nich."[/b]
-[b]"A więc Yeriku Nozorda nadal nie powiedziałeś na czym ma polegać nasza współpraca."

-"Jesteś w gorącej wodzie kąpany. Ale skoro tak nalegasz. Słuchaj uważnie: Wiesz już do czego nas powołano. W naszych szeregach jest tylko kilku magów. Mamy tylko jednego maga w terenie. Reszta moich ludzi to zwykłe zabijaki. Gdyby doszło do walki z istotami, które pałają się magią nie mają większych szans. Dlatego staramy się stworzyć drużyny, w których znajduję się choć jeden mag. Została utworzona dopiero jedna taka pięcio-osobowa grupa. Niestety jedna grupa to za mało. Dlatego dziś chce powołać kolejna grupę. Skoro tu jesteś to się na to zgadzasz. Pozwól, że przedstawię ci twoich towarzyszy. "

Wstał. Wyciągnął sztylet z blatu. Schował o pochwy przy prawym boku. Przeszedł koło ciebie. Otworzył drzwi. Nie wiedziałeś nawet kiedy się zamknęły. Puścił cię pierwszego. Na korytarzu udaliście się prawo. Minęliście czworo drzwi. Zatrzymaliście się przed piątymi. Te podziemia wydawały się nigdy nie kończyć. Otworzył drzwi i ponownie puścił cię przodem.
Pokój był w średniej wielkości. Na jego środku stał okrągły stół. Siedziały przy nim trzy osoby. Dwóch ludzi i ork.





Pierwszy człowiek przedstawił się jako Hakim. Jest on myśliwym. Mieszkał w Machet od urodzenia. Do tej grupy zakwalifikował się dzięki swoim umiejętnością tropienia zwierzyny. Następny przedstawił się jako Ron. Jest on zwykłym wojownikiem. Nie wyróżnia się on niczym szczególnym. Następnym który się przedstawił był ork o imieniu Gormak. Ten barczysty wojownik stawał się być głównym atutem tej grupy.
-"Są już prawie wszyscy. Brakuje nam tylko jednej osoby. Estatosie zasiądź przy stole koło innych."
Wykonałeś polecenie. Czułeś się nieswojo w tym towarzystwie.
-" Słyszę, że nadchodzi ostatni piąty członek."
Kilkanaście sekund później w drzwiach stanął... Saurus. Yerik kazał mu usiąść przy stole. Kolejny członek zasiadł przy stole.


Regeth

Z samego rana udałeś się do Gildii. Od twojego lokum do gildii było ponad czterdzieści minut drogi. Ale ty szedłeś o wiele dłużej. Przeszkadzali ci kupcy przybywający do Machet oraz jego mieszkańcy budzący się do życia. Po udręce jaką było dotarcie do celu udało ci się do niego dotrzeć. Przed Gildią nie było ruchu. Ale zanim wszedłeś do środka zostałeś zatrzymany.
-"Czego tu chcesz?"- powiedział elf wychodzący zza rogu.
-"Dowiedzieć się czegoś o tych zabójstwach."
-"Hahahaha!"- nieznajomy przestał się tępo śmiać.-" I ty myślisz, że nie należąc do Gildii otrzymasz jakiekolwiek informację?! Kto cię tu przysłał bo wątpię, że sam wpadłeś na taki pomysł?"
-"Nikt mnie tu nie przysłał. Pomagam Lordowi Elrondowi z jego prośby. Mam pomóc w odnalezieniu mordercy. I miałem nadzieję, że w tym miejscu dostane jakieś informacje."
-"Wybacz ale się mylisz. Tutaj możesz znaleźć tylko guza jak na razie. Skoro współpracujesz z Lordem Elrondem to powinieneś udać się po informacje do Garnizonu a nie tu. Radziłbym abyś tam się udał."
-"Dzięki za informacje"- oddaliłeś się z pod budynku Gildii i udałeś się do Garnizonu.
Droga zajęła tobie prawie tyle samo czas co droga z twojego lokum do Gildii. Pod Garnizonem zauważyłeś dwoje strażników. Podszedłeś do nich.
-" Wybaczcie. Jestem od Lorda Elronda. Mam pomóc w odnalezieniu zabójcy."
-"Kolejny!! To juz jest lekka przesada."- odwrócił głowę stronę towarzysza.-" Teraz twoja kolej. Zaprowadź go do sali rekrutacyjnej. widziałem jak mag wchodził, więc pewnie on tam będzie."
-"Dobrze. Niech ci będzie."- spojrzał się na ciebie.- "Chodź za mną"
Udałeś się za nim. Zaprowadził cię do bocznego wejścia. Po krętych i śliskich schodach zeszliście na dół. Na końcu były żelazne drzwi. Weszliście za nie. Światło było zbyt słabe abyś zobaczył coś więcej niż czworo drzwi po obu twoich stronach. Strażnik szedł prosto a ty udałeś się za nim. Jego kroki było słychać na całym korytarzu. Przy któryś drzwiach na prawo strażnik się zatrzymał.
-"To tutaj. Wystarczy, że tam wejdziesz. Ja już wracam. Życzę wam powodzenia o raz szczęścia, które wam się przyda."- strażnik zawrócił i zniknął ci z oczu. Chwyciłeś za klamkę i otworzyłeś drzwi. W środku zobaczyłeś troje ludzi elfa i orka. Człowiek, który jako jedyny stał rzekł do ciebie abyś usiadł. Uczyniłeś to.


Estatos i Regeth

Zostaliście się sobie przedstawieni. Yerik widząc, że ten rytuał dobiegł końca rozpoczął swoje przemówienie.
-" A więc jesteśmy w komplecie. Dla nie wtajemniczonych"- spojrzał na Regeth'a- "Właśnie stworzyliśmy kolejną grupę, której za zadaniem jest znalezienie i zlikwidowanie zabójcy". - Yerik zaczął krążyć wokół stołu nie przerywając wypowiedzi.- " Jesteście drugą grupą. Pierwszej nic nie udało się do tej pory ustalić. Miasto jest zbyt duże jak dla jednej grupy. Wy ich wspomożecie. Na pewno powstanie więcej grup. Ale na chwilę obecną nie mamy tylu ludzi. Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Wróćmy do tematu. Każdy z was otrzyma opaskę. Będzie ona znakiem, że pracujecie dla mnie. Dzięki niej będziecie mieli wolny wstęp do Garnizonu oraz strażnic. Uzyskacie każdą informację jakiej zarządzacie. Pewnie interesuje was nagroda. Dla grupy, która przyniesie zabójce przeznaczona jest pieniężna nagroda 30 tysięcy sztuk złota na podział. To by było na tyle spraw organizacyjnych. Teraz ważniejsze rzeczy. Do tej pory zginęły 23 osoby. Wszystkie w nocy. Po ranach jakie otrzymali domyślamy się, że to jakaś mroczna bestia. Jest ona szybka bo ciała znajdujemy w wielkich odległościach od siebie. Zabija szybko bo patrole nie mogą zdążyć na czas nawet jeśli są tylko dwie ulice dalej. Niestety na razie tyle wiemy na ich temat. Reszta należy już od was. Ja mogę życzyć wam powodzenia. To wszystko z mojej strony panowie. Miłych łowów." -rzucił na stół pięć opasek. Były one niebieskie i miały na sobie symbol orła. Po czym opuścił pokój a wy razem z nim.

 
__________________
" Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic."
GG 3797824

Ostatnio edytowane przez Buzon : 31-12-2009 o 11:35.
Buzon jest offline