Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2010, 23:43   #92
Kroni.PJ
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Hyuuga poruszając się dość wolnym tempem analizował wszystko w koło. Wysilał spojrzenie by zobaczyć cokolwiek. Jounin mógł przecież pobiec za nim i teraz czaić się gdzieś w pobliżu. Tesamimaru nagle zlokalizował go w chacie sennina. Szybko zeskoczył na ziemię i już po chwili był pod nią. Poruszał się w kierunku przeciwnika. Zdradził go jednak szelest trawy. Jounin przywołał cztery klony. Dwóm nakazał pozostać w chacie, a dwóch pozostałych razem z nim wyskoczyło przez wybite wcześniej okno, jeden po drugim.
Tesamimaru wyskoczył z ziemi. Sytuacja była fatalna. Miał przed sobą bardziej doświadczonego jounina, który na pewno był mniej zmęczony.
Co tu robić? - zastanawiał się chwile Hyuuga. - Na pewno nie moge pozostać na ziemi. - Jednym susem oderwał się od trawy i stanął na wierzchołku drzewa, wykonał serię pieczęci i czekał na błąd przeciwnika. Tylko taką miał szansę.
Dwa klony pozostawały w domku niewzruszone, a kolejna trójka kierowała się wprost do lasu. Hyuuga zobaczył jak na krawędzi drzew, najbardziej wysunięty w lewo wykonał "kai". Budynek eksplodował.
Nie mogę mu pozwolić uciec - jounin Wioski Ukrytego Liścia rozejrzał się po całym terenie. Nigdzie nie było żadnej skały ani jeziora musiał więc walczyć na ziemi - gdzie przewagę miał jego przeciwnik - lub w koronach drzew - gdzie łatwo było o zaskoczenie.
Oby los mi sprzyjał - pomyśłał Tesamimaru i ruszył za trzema przeciwnikami blisko wierzchołków drzew.
Przeciwnik zdawał się nie wiedzieć o pościgu. Czyżby myśłał, że zginąłem w eksplozji? Jeśli nie wie o moim istnieniu to moją jedyną szansą jest zabić go z dystansu - Tesamimaru wypluł trzy igły z czakry.
Gdyby nie dosyć gęste rozmieszczenie drzew w lesie, ninja skały mógłby nie przeżyć. Dwa jego klony zniszczył cichy atak Tesamimaru. Igła, która miała trafić w jounina utkwiła jednak w gałęzi drzewa, które przypadkowo go osłoniło. Wtedy zorientował się, że jest ścigany. Zaczął wyprowadzać pieczęcie, wciąż pędząc pomiędzy drzewami.
- Doton: Doryuusou! - z ziemi wybiły w górę, w korony drzew ostre szpikulce z twardej skały.
Tesamimaru wykonał szybki odskok, ale jeden z kolców ranin go dość głęboko w brzuch.
- Ayatsuito - w kierunku ninja Wioski Ukrytej Skały popędziła nić z czakry, oplotła mu nogę przewracając na ziemię. Szybko się obrócił i dobył kunai, aby przeciąć nić. Niestety, nic to nie dało.
Tesamimaru wypuścił z siebie jeszcze dwa pociski. Pędził ile sił w nogach do przeciwnika, by dorwać go w bliskim dystansie. Coś mi tu śmierdzi - pomyślał. - idzie zbyt łatwo. Obym tylko nie zszedł na ziemię wprost w jego pułapkę.
Czakra Hyuugi była już na bardzo niskim poziomie. Choć jej zapasy były znacznie większe niż u przeciętnego ninja posiadał teraz zaledwie jedna czwartą zwykłej ilości, co mogło nie wystarczyć na dobrze wyszkolonego jounina. Poza tym rana w pasie...
Wrogi shinobi przeturlał się na bok gdy tylko usłyszał świst powietrza. Jedna z igieł drasnęła go lekko w bok szyi. Z ranki natychmiast pociekła krew. Ninja skały podniósł się na kolana i oparł plecami o drzewo, które chroniło go przez chwilę przed atakami Hyuugi. Zrobił jeden gest i ostry szpikulec wyrósłszy z leśnego poszycia uwalniając go od kłopotliwych nici. Ostrożnie wyjrzał zza drzewa. Hyuuga zbliżał się do niego w zastraszającym tempie.
Brzuch wojownika z Wioski Liścia krwawił bardzo silnie, ale Inyu Shometsu, które sklepiło by ranę mogło kosztować go cały zapas czakry - nie mógł sobie na to teraz pozwolić. Zbliżył się do przeciwnika na bardzo niedużą odległość chciał wykonać technikę 128. uderzeń. Musiał jeszcze tylko ominąć drzewo za którym skrył się wróg.
Kiedy Tesamimaru był już o kilka metrów od drzewa, wyrosła przed nim skalna płyta. Ninja wioski ukrytej w liściach zdążył tylko wyciągnąć ręce. Odbił się od przeszkody silnie obijając całe przedramiona. Z wielkim impetem jego plecy zderzyły się z podłożem. Poderwał się na nogi. Rana na brzuchu przypomniała o sobie. Płyta była napromieniowana czakrą przez co Byakugan nie mógł przez nią przejrzeć. Kiedy ją ominął spostrzegł, że przeciwnik zniknął.
Usłyszał złośliwy śmiech, po czym z ziemi zaczęły wypełzać klony jego wroga.
Hyuuga zauważył, że ziemia wokoło niego napełniona jest czakrą, oznaczało to, że wróg kryje się gdzieś w pobliżu, głęboko pod ziemią...
- Cholera! - krzyknął głośno Hyuuga. - Pora na... - pomyślał Tesamimaru, ale w tym momencie zdał sobie boleśnie sprawę, że nie ma już siły właściwie na nic.
- Chakra Kyuuin Jutsu - ręce jounina otoczył błękitny płomień. Podbiegł do najbliższego przeciwnika i złapał go lewą ręką za przegub, prawą skierował pod pachę. Wykręcił przeciwnikowi rękę na plecy. Kopiąc w piszczel obalił klona, szybko ukląkł na jego głowie i łopatkach. Wyłam mu rękę z barku i dotknął pleców by choć trochę pożywić się jego energią, nim napłyną następne. To był doskonały pomysł. Klon zamiast się rozdwoić powoli rozpłynął się w powietrzu. Czakra, którą pozyskał Hyuuga nie była jednak dużą dawką. Pozostałe klony otoczyły go gęstym pierścieniem.
- Hahaha, chłopcze, dwa razy popełnić ten sam błąd... już po tobie! - Jounin Wioski Ukrytej Skały śmiał się z poczynań Tesamimaru.
Hyuuga wykonał szybko pieczęci, ale nic się nie stało. Jego przerażona twarz obserwowała jak klony zacieśniają krąg. Gdy przeciwnicy go unieruchomili, przy jednym z drzew, z ziemi wyłonił się wrogi ninja. Uwolnił technikę.
- Katon: Haisekishou no jutsu!
Wydmuchał z płuc szeroką chmurę popiołu, który rozprzestrzeniał się dalej w las. Otoczony klonami Hyuuga zaczął się krztusić. Jounin pstryknął palcem i stuknął zębami. Chmura popiołu przerodziła się w ogniste inferno, podpalając okoliczne drzewa. Shinobi skały odskoczył do góry i stanął na gałęzi, obserwując jak las staje w płomieniach.
- Może nie zauważy nadlatującej igły - pomyślał siedzący w koronach drzew Tesamimaru. To co widział przeciwnik było jedynie genjutsu. Kiedy wykonał pieczęci szybko pognał na najwyższe gałęzi najbliższego drzewa. Technika, którą chciał wykonać była jego ostatnią szansą.
- Fukumi Hari - pomyślał Hyuuga. przed oczami pojawiły mu się mroczki. Czuł że zaraz zemdleje. Igła poszybowała wprost w niczego niespodziewającego się wroga. Szpikulec przebił na wylot tył szyi przeciwnika, uszkadzając rdzeń kręgowy. Shinobi z Iwagakure powoli osunął się i spadł na ziemię. Rozległ się nieprzyjemny trzask. Był martwy, ale tego Hyuuga już nie zobaczył. Zemdlał i spadł z ogromnej wysokości prosto w pożar pod nim. Upadając złamał sobie prawą nogę, ale nawet ten ból nie był w stanie go ocucić.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 01-01-2010 o 23:56.
Kroni.PJ jest offline