Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2010, 23:11   #91
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Ura obudził się w hospicjum. Nie odniósł żadnych ran cielesnych. Jedynie trzy małe dziurki na plecach między łopatkami i jedną na ramieniu. Jeszcze bardziej go to zezłościło. Nie dość że nawalił, to jeszcze nie wyglądał jakby stoczył przed chwilą bój o życie! Słowa medyka lekko go pocieszyły, jego układ nerwowy nie ucierpiał za bardzo i obejdzie się bez większych trwałych szkód w jego organizmie, dzięki czemu już dzisiaj mógł wyjść. Ręka nadal była ochlapła, a na plecach czuł nie przyjemne mrowienie. Ale z jednego się cieszył. Byle jakie bo byle jakie, ale wykonał genjutsu jedną ręką! Tego nie udało mu się zrobić jeszcze na żadnym z treningów. Może nie wyszedł do końca na przegranego?
 
Tasselhof jest offline  
Stary 01-01-2010, 23:43   #92
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Hyuuga poruszając się dość wolnym tempem analizował wszystko w koło. Wysilał spojrzenie by zobaczyć cokolwiek. Jounin mógł przecież pobiec za nim i teraz czaić się gdzieś w pobliżu. Tesamimaru nagle zlokalizował go w chacie sennina. Szybko zeskoczył na ziemię i już po chwili był pod nią. Poruszał się w kierunku przeciwnika. Zdradził go jednak szelest trawy. Jounin przywołał cztery klony. Dwóm nakazał pozostać w chacie, a dwóch pozostałych razem z nim wyskoczyło przez wybite wcześniej okno, jeden po drugim.
Tesamimaru wyskoczył z ziemi. Sytuacja była fatalna. Miał przed sobą bardziej doświadczonego jounina, który na pewno był mniej zmęczony.
Co tu robić? - zastanawiał się chwile Hyuuga. - Na pewno nie moge pozostać na ziemi. - Jednym susem oderwał się od trawy i stanął na wierzchołku drzewa, wykonał serię pieczęci i czekał na błąd przeciwnika. Tylko taką miał szansę.
Dwa klony pozostawały w domku niewzruszone, a kolejna trójka kierowała się wprost do lasu. Hyuuga zobaczył jak na krawędzi drzew, najbardziej wysunięty w lewo wykonał "kai". Budynek eksplodował.
Nie mogę mu pozwolić uciec - jounin Wioski Ukrytego Liścia rozejrzał się po całym terenie. Nigdzie nie było żadnej skały ani jeziora musiał więc walczyć na ziemi - gdzie przewagę miał jego przeciwnik - lub w koronach drzew - gdzie łatwo było o zaskoczenie.
Oby los mi sprzyjał - pomyśłał Tesamimaru i ruszył za trzema przeciwnikami blisko wierzchołków drzew.
Przeciwnik zdawał się nie wiedzieć o pościgu. Czyżby myśłał, że zginąłem w eksplozji? Jeśli nie wie o moim istnieniu to moją jedyną szansą jest zabić go z dystansu - Tesamimaru wypluł trzy igły z czakry.
Gdyby nie dosyć gęste rozmieszczenie drzew w lesie, ninja skały mógłby nie przeżyć. Dwa jego klony zniszczył cichy atak Tesamimaru. Igła, która miała trafić w jounina utkwiła jednak w gałęzi drzewa, które przypadkowo go osłoniło. Wtedy zorientował się, że jest ścigany. Zaczął wyprowadzać pieczęcie, wciąż pędząc pomiędzy drzewami.
- Doton: Doryuusou! - z ziemi wybiły w górę, w korony drzew ostre szpikulce z twardej skały.
Tesamimaru wykonał szybki odskok, ale jeden z kolców ranin go dość głęboko w brzuch.
- Ayatsuito - w kierunku ninja Wioski Ukrytej Skały popędziła nić z czakry, oplotła mu nogę przewracając na ziemię. Szybko się obrócił i dobył kunai, aby przeciąć nić. Niestety, nic to nie dało.
Tesamimaru wypuścił z siebie jeszcze dwa pociski. Pędził ile sił w nogach do przeciwnika, by dorwać go w bliskim dystansie. Coś mi tu śmierdzi - pomyślał. - idzie zbyt łatwo. Obym tylko nie zszedł na ziemię wprost w jego pułapkę.
Czakra Hyuugi była już na bardzo niskim poziomie. Choć jej zapasy były znacznie większe niż u przeciętnego ninja posiadał teraz zaledwie jedna czwartą zwykłej ilości, co mogło nie wystarczyć na dobrze wyszkolonego jounina. Poza tym rana w pasie...
Wrogi shinobi przeturlał się na bok gdy tylko usłyszał świst powietrza. Jedna z igieł drasnęła go lekko w bok szyi. Z ranki natychmiast pociekła krew. Ninja skały podniósł się na kolana i oparł plecami o drzewo, które chroniło go przez chwilę przed atakami Hyuugi. Zrobił jeden gest i ostry szpikulec wyrósłszy z leśnego poszycia uwalniając go od kłopotliwych nici. Ostrożnie wyjrzał zza drzewa. Hyuuga zbliżał się do niego w zastraszającym tempie.
Brzuch wojownika z Wioski Liścia krwawił bardzo silnie, ale Inyu Shometsu, które sklepiło by ranę mogło kosztować go cały zapas czakry - nie mógł sobie na to teraz pozwolić. Zbliżył się do przeciwnika na bardzo niedużą odległość chciał wykonać technikę 128. uderzeń. Musiał jeszcze tylko ominąć drzewo za którym skrył się wróg.
Kiedy Tesamimaru był już o kilka metrów od drzewa, wyrosła przed nim skalna płyta. Ninja wioski ukrytej w liściach zdążył tylko wyciągnąć ręce. Odbił się od przeszkody silnie obijając całe przedramiona. Z wielkim impetem jego plecy zderzyły się z podłożem. Poderwał się na nogi. Rana na brzuchu przypomniała o sobie. Płyta była napromieniowana czakrą przez co Byakugan nie mógł przez nią przejrzeć. Kiedy ją ominął spostrzegł, że przeciwnik zniknął.
Usłyszał złośliwy śmiech, po czym z ziemi zaczęły wypełzać klony jego wroga.
Hyuuga zauważył, że ziemia wokoło niego napełniona jest czakrą, oznaczało to, że wróg kryje się gdzieś w pobliżu, głęboko pod ziemią...
- Cholera! - krzyknął głośno Hyuuga. - Pora na... - pomyślał Tesamimaru, ale w tym momencie zdał sobie boleśnie sprawę, że nie ma już siły właściwie na nic.
- Chakra Kyuuin Jutsu - ręce jounina otoczył błękitny płomień. Podbiegł do najbliższego przeciwnika i złapał go lewą ręką za przegub, prawą skierował pod pachę. Wykręcił przeciwnikowi rękę na plecy. Kopiąc w piszczel obalił klona, szybko ukląkł na jego głowie i łopatkach. Wyłam mu rękę z barku i dotknął pleców by choć trochę pożywić się jego energią, nim napłyną następne. To był doskonały pomysł. Klon zamiast się rozdwoić powoli rozpłynął się w powietrzu. Czakra, którą pozyskał Hyuuga nie była jednak dużą dawką. Pozostałe klony otoczyły go gęstym pierścieniem.
- Hahaha, chłopcze, dwa razy popełnić ten sam błąd... już po tobie! - Jounin Wioski Ukrytej Skały śmiał się z poczynań Tesamimaru.
Hyuuga wykonał szybko pieczęci, ale nic się nie stało. Jego przerażona twarz obserwowała jak klony zacieśniają krąg. Gdy przeciwnicy go unieruchomili, przy jednym z drzew, z ziemi wyłonił się wrogi ninja. Uwolnił technikę.
- Katon: Haisekishou no jutsu!
Wydmuchał z płuc szeroką chmurę popiołu, który rozprzestrzeniał się dalej w las. Otoczony klonami Hyuuga zaczął się krztusić. Jounin pstryknął palcem i stuknął zębami. Chmura popiołu przerodziła się w ogniste inferno, podpalając okoliczne drzewa. Shinobi skały odskoczył do góry i stanął na gałęzi, obserwując jak las staje w płomieniach.
- Może nie zauważy nadlatującej igły - pomyślał siedzący w koronach drzew Tesamimaru. To co widział przeciwnik było jedynie genjutsu. Kiedy wykonał pieczęci szybko pognał na najwyższe gałęzi najbliższego drzewa. Technika, którą chciał wykonać była jego ostatnią szansą.
- Fukumi Hari - pomyślał Hyuuga. przed oczami pojawiły mu się mroczki. Czuł że zaraz zemdleje. Igła poszybowała wprost w niczego niespodziewającego się wroga. Szpikulec przebił na wylot tył szyi przeciwnika, uszkadzając rdzeń kręgowy. Shinobi z Iwagakure powoli osunął się i spadł na ziemię. Rozległ się nieprzyjemny trzask. Był martwy, ale tego Hyuuga już nie zobaczył. Zemdlał i spadł z ogromnej wysokości prosto w pożar pod nim. Upadając złamał sobie prawą nogę, ale nawet ten ból nie był w stanie go ocucić.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 01-01-2010 o 23:56.
Kroni.PJ jest offline  
Stary 02-01-2010, 00:57   #93
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Omosa usiadł po turecku na wielkim wentylatorze. Tylko na dachu hospicjum mógł się poczuć komfortowo. Zbliżał się wieczór tego fatalnego dnia. Wieści wciąż nie było. Oczy Uragiriego był puste, zamglone, wskazywały na to, że ich właściciel myślami był daleko po za ciałem.
„Przypomnij sobie” wymawiał w myślach, „przypomnij sobie jak do tego doszło, co szczególnego zrobiłem, że się powiodło”. Najpierw ból w lewym ramieniu i uczucie ogarniającego lęku. Potem czysty przypływ agresji, momentalny, chwilowy i nagły. Chęć pokonania wroga nic więcej. „Przypomnij sobie to uczucie”.
Wykonał serie pieczęci i krzyknął:
- Bunshin no Jutsu!
Nic się nie stało. Odetchnął głęboko i skupił się jeszcze bardziej. Znowu pogrążył się w myślach, odciął od zewnętrznego świata. Zacisnął zęby. Po chwili znowu zrobił to samo.
- Bunshin no Jutsu!
Z takim samym efektem, nic się nie stało. Rozejrzał się. „Nie starasz się, skup się Omosa, skup”! Cisza znowu po chwili została przerwana.
- Bunshin no Jutsu!
Nic się nie stało. Jeszcze przez jakiś czas z dachu hospicjum dało się słyszeć głos Ury.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 02-01-2010, 01:10   #94
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
Godzina 6:23. Saito wstał z łóżka i podszedł do okna. "Boże... Jak ja kocham wschody słońca są dla mnie jak symbol nowego życia..." Mając jeszcze sporo czasu Saito poszedł do łazienki ogarnąć swoje włosy i wykąpać się... Po około 20 minutach wychodzi "Ahh... Tego mi było trzeba". Saito ubrał swoją ulubioną koszule, postawił kołnierz, założył bieliznę i bojówki oraz zawiązał sobie opaskę na ramieniu i wyszedł... biorąc ze sobą miecz Derflinger. Zamykając drzwi nie usłyszał żadnych słów otuchy ani nawet "do zobaczenia". Gdyż jego rodzice zginęli kiedy miał jeszcze pięć lat. Saito oswoił się z myślą że już do końca życia bd samotny... Lecz głęboko w jego sercu tliła się iskierka nadziei na lepszy żywot.

Tak więc Hiragai Saito ruszył na spotkanie z Jouninem w wyznaczonym miejscu. Gdy już tam dotarł był tylko jeden z genninów. Po chwili gdy cała Trójka była już na miejscu Saito dojrzał z daleka swojego sensei'a. Był on trochę fajtłapowaty ale gdy tylko się przedstawił Hiragai poczuł ,iż będzie dobrze się czuł w jego towarzystwie. "Nazywam się Hiragai Saito. Może i nie jestem najzdolniejszy ale będę starał się ze wszystkich sił by osiągnąć swój cel. Moja natura chakry to Fuuton i Katon. Miło mi Cię poznać sensei"
 

Ostatnio edytowane przez Hiraga_Saito : 02-01-2010 o 11:01.
Hiraga_Saito jest offline  
Stary 02-01-2010, 12:19   #95
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Gdy Miwa skończyła swą opowieść i odpowiedziała na pytania Mitsuhashi co do dokładnej lokalizacji chaty sennina, Jounin zwrócił się do swych uczniów.
- Udajcie się do Kwatermistrza, w siedzibie głównej Hokage. Otrzymacie zapłatę za misje. Ja mam coś ważnego do zrobienia. Widzimy się jutro, w tym samym miejscu i czasie. - mówiąc to miał na myśli Wzógrze Uzumaki



Shinobi odwrócił się i wyszedł za bramę Konohy. Wziął kciuk lewej dłoni do ust i ugryzł go tak, żeby poleciała krew. Na spodzie prawej ręki zrobił symbol na kształt litery T, z półokrągłym daszkiem, przeciągając pionową kreskę aż do łokcia. Wykonał serię pieczęci, po czym przyłożył prawą dłoń do ziemi.
- Kuchiyose: Ouji no Washi!
W miejscu, które dotykał pojawiła się siatka symboli, rozrastając się i formułując okrąg, po czym symbole te zniknęły w obłoku gęstego, białego dumy. Rozległ się głośny pisk i dym został rozwiany przez potężne, bladoniebieskie skrzydła.
- Sorai, przyjacielu... - Ryuushou przyłożył dłoń do głowy ogromnego orła o niespotykanym upierzeniu.
Wskoczył na niego i potężnym machnięciem skrzydeł wybili się w powietrze. Polecieli wysoko do chmur z niesamowitą prędkością. Z góry Ryuushou widział gęsty las, całą Konohę oraz pasma gór. Lecieli na wschód. Po pewnym czasie przelecieli pod polanką, na środku której dymiły się zwęglone szczątki jakiejś chatki.
"To zły znak... Oby nic ci się nie stało... Tesa!" - pomyślał ze strachem.
Ptak głośnym piskiem zwrócił uwagę Jounina na płonące drzewa. Zwierze wyczuło w tamtym miejscu słabe oznaki życia. Sorai zapikował w dół, a wiatr mierzwił niebieskie włosy młodzieńca i falował warkoczami na tyle głowy. Kiedy byli blisko ziemi, Ryuushou zeskoczył i wylądował na spopielonym gruncie. Zauważył swojego przyjaciela, który nieprzytomny leżał między płonącymi drzewami i zaroślami.
- Tesamimaru! - krzyknął i podbiegł do niego natychmiast.
Sprawdził mu oddech.
"Oddycha! Jest słaby, ale żyje..." - pomyślał z ulgą.
Wziął ciało przyjaciela w ramiona i położył go na wielkim ptaku. Sam usadowił się za nim, uważając, aby ten nie spadł podczas lotu. Orzeł ponownie wzleciał w powietrze. Lecieli teraz prosto do Konohy.



- Witajcie, jestem Onisato Takya.- wysoki mężczyzna o potarganych blond włosach i niebieskich oczach ukłonił się nisko. I miło mi was poznać! Z waszych danych wyczytałem, że jesteście naprawdę uzdolnionymi młodymi ludźmi! - dodał po chwili.
Młodzi genini spojrzeli po sobie, zarumienieni.
- Dane danymi, ale co wy możecie mi powiedzieć o sobie? Dlaczego staliście się ninja? Jakie macie marzenia? - zapytał, siadając na kamiennej krawędzi mostu.
Zapadła cisza. W końcu przerwała ją słodka dziewczyna o długich, czerwonych włosach, starannie uczesanych do tyłu.
- Akahiko Rei-chan! - prawie krzyknęła, uroczo się uśmiechając. Mam dopiero dwanaście lat, ale mama mówi, że jestem najpiękniejszą dziewczynką w całej Konoha! - wyszczerzyła zęby. Zostałam ninja, ponieważ chcę chronić moja rodzinę i przyjaciół! - zaciśniętą pięść uniosła w stronę nieba. A moje marzenie... - schowała ręce do tyłu, piętą szurając po piasku na kamiennym mostku. Chciałabym być piękna, bogata i mieć kochanego męża! - wyrzuciła to z siebie, zaciskając oczy.
Poczerwieniała...
- Ah... - Takuya westchnął z rozbawieniem. To bardzo ładne marzenia, Rei-chan. - rzucił jej wesołe spojrzenie. A co z wami chłopcy?
Jounin popatrzył na dwóch chłopców. Jeden z nich, ciemnowłosy chłopiec z małą kitką z tyłu głowy, mimo swojego młodego wieku wyglądał dumnie i poważnie. Mimo tego, że koledzy siedzieli w bardzo luźny sposób on klęczał w pozycji zazen z plecami prostymi jak strzała. Dłonie trzymał na kolanach.
- Hyuuga Tesamimaru. Jestem ostatnim, młodym członkiem głównej gałęzi swojego klanu. Ninja zostałem by służyć rodzinie i wiosce - wtedy jeszcze się puszył i wywyższał z powodu swojego pochodzenia. Tylko przy najbliższych mu kolegach był luźny i często się uśmiechał, w większej grupie utrzymywał pozory by nie psuć dobrej opinii klanu.
- Moim marzeniem jest umrzeć jak mój ojciec, w walce o honor. Nie chciałbym dożyć starych lat ze świadomością, że nigdy nikomu już nie pomogę i że jestem tylko balastem. Chciałbym umrzeć w kwiecie wieku walcząc z wieloma przeciwnikami, by potem przyszłe pokolenia wspominały moje imię, by zostać bohaterem... jak ojciec.
Jego głos nawet nie drgnął. Był suchy i oschły. Tylko Ryuushou uśmiechał się patrząc na niego. Wiedział jaki młody Hyuuga jest na prawdę. Pełen energii i głupich pomysłów. Wiecznie rozmarzony i snujący plany przyszłych pojedynków i tym jak zasłuży na miano wielkiego ninja Konohy. Teraz sensei obrócił się do niego.
- Mitsuhashi Ryuushou. - powiedział słabym głosem. Jestem z rodu Mitsuhashi, mieszkamy nieopodal wioski. Zostałem shinobi, żeby kultywować rodzinną tradycję. Pragnę też chronić swoich bliskich. - uśmiechnął się lekko. Moim marzeniem jest to, żeby nie umrzeć w zapomnieniu. Chciałbym przysłużyć się czymś mojej rodzinie i krajowi. - mówiąc to, przybrał poważny głos, a jego oczy stały się zamglone.
Patrząc na tego chłopca o niebieskich włosach, bladej skórze i delikatnej postury, Jounin nie spodziewał się takiego zdecydowania. Każdy, kto znał Ryuushou wiedział, iż dużo choruje. Częstoi opuszczał całe dnie akademii, ale zawsze był ze wszystkim na bieżąco. Rodzice bardzo się troszczyli o jego wątłe zdrowie, ale tak to już z nim było - czasami czuł się dobrze, a czasami źle. Po pewnym okresie czasu nauczył się udawać dobre samopoczucie, aby tylko nie martwić bliskich. Jounin powiedział jeszcze parę słów o świecie, w którym żyją i o czekających ich przygodach. W ten sposób rozpoczęła się wielka przyjaźń trzech młodych ninja...

Po kilku latach wszyscy się bardzo zmienili. Awansowali na chuuninów i podejmowali się poważniejszych zadań, wymagających większego wysiłku. Tesamimaru teraz był cichy i spokojny. Zawsze bronił słabszych i nigdy nie uważał się za lepszego z powodu swojego pochodzenia. Zmiana ta miała miejsce gdy miał 13 lat. Wtedy też zaczął przesiadywać wiecznie w laboratorium rodziny Hyuuga i spędzać całe dnie z Rihatsu - swoim dziadkiem. Wtedy też przestał się uśmiechać i nigdy już nie mówił o wielkich bitwach i wojnach. Wtedy też ich przyjaźń się rozluźniła. To znaczy zawsze wiedzieli, że mogą na sobie polegać, ale nie spotykali się już tak często, nie rozmawiali o wszystkim. Hyuuga miał jakąś tajemnicę, której nie wyjawił nawet Ryuushou, który stał się jego najlepszym, być może jedynym prawdziwym przyjacielem.
Rei stała się bardziej kobieca i nabrała jeszcze więcej śmiałości. Wśród swoich towarzyszy była uważana za niekwestionowaną przywódczynię drużyny. Jej czerwone włosy sięgały aż do pasa, stając się jej dumą. Nie przestała promieniować radością i optymizmem, ale stała się bardziej poważna i kobieca. Poświęciła dużo czasu na długie i intensywne treningi, którymi wyszlifowała swoje umiejętności. Bystry umysł i zwinne ciało były jej największymi atutami
Ryuushou... przez ten czas jego zdrowie uległo znacznej poprawie. Nie miał już napadów duszącego kaszlu, ani intensywnych krwotoków. W towarzystwie Rei i Tesamimaru stał się pogodnym, zawsze uśmiechniętym chłopcem. Zawsze pamiętał o swoim powołaniu i aby być wiernym swoim marzeniom zawzięcie trenował sztukę rodu Mitsuhashi studiując techniki klanu. W chwilach wyjątkowego napięcia w drużynie potrafił złagodzić atmosferę.
Ale pewnego dnia, wszystko się zmieniło...

Ryuushou otrząsnął się. Skierował myśli na inny, bezpieczniejszy kierunek. Był bliski rozdrapaniu starych blizn... Zbliżali się do bram Konohy. Nakazał Sorai zniżyć lot i wylądowali przed szpitalem Podniósł nieprzytomnego przyjaciela i wbiegł do środka. Gdy tylko przeszedł przez drzwi, dwóch rozmawiających na korytarzu lekarzy natychmiast zajęło się rannym Tesamimaru.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 02-01-2010 o 16:27.
Endless jest offline  
Stary 02-01-2010, 13:11   #96
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Po wyczerpującym dniu Teruyo postanowiła trochę wypocząć i odprężyć się. Wcześniej jednak udała się do Kwatermistrza by odebrać swoją zapłatę. Skręciła także do najbliższego sklepu z bronią by uzupełnić jej zapasy. Otrzymała to, czego potrzebowała i wyłożyła pieniądze na ladę z podziękowaniem. Następnie podążyła w stronę gorących źródeł z nadzieją, że odnajdzie tam potrzebny jej teraz spokój i ukojenie. Było to miejsce niezwykle znane w wiosce. W Kraju Ognia znajdowało się takich wiele, ponieważ cieszyły się one dużą popularnością wśród mieszkańców. O tej porze jednak dziewczyna nie spodziewała się zastać wielu osób. Większość z nich była jeszcze w pracy.
Zapłaciła 20 monet za 20 minut kąpieli i weszła do opustoszałej przebieralni. Co za drożyzna. Kilka kobiet w średnim wieku, przebierając się, prowadziło ze sobą zaciekłą konwersację na jakiś frapujący temat. Sae zdjęła ubranie i opatuliła się w miękki, biały ręcznik. Weszła do sali, w której unosiły się opary gorąca. Ciężko było jej cokolwiek zobaczyć. Powierzchnia basenowa rzeczywiście była prawie pusta, nie wliczając małej grupki emerytów oraz kilku matek z dziećmi. Z westchnieniem ulgi kunoichi udała się do średniego zbiornika, w którym, jak się zdawało, nie było nikogo. Bez skrępowania zdjęła więc ręcznik i powiesiła na najbliższym wieszaku. Powoli weszła do kojącego źródła. Mmm, gorąco.. Po drugiej stronie, z kłębów pary zaczęła wyłaniać się czyjaś postać oparta o przeciwległą ścianę basenu. Masae zamrugała z wrażenia oczami. Stał tam srebrnowłosy chłopak średniego wzrostu, dobrze zbudowany. N-N-Nizan?!! …
Jak to możliwe?! Nie, nie widział mnie, nie mógł mnie widzieć TAKIEJ.
Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Jej policzki zrobiły się purpurowe. Odwróciła szybko wzrok z nadzieją, że chłopak jej nie poznał.

***

Dzisiejszego dnia położyła się spać dużo wcześniej niż zazwyczaj. Wstała również o wiele wcześniej dnia następnego. Zjadła pożywne śniadanie i o godzinie 4:00 opuściła zacisze swego domu. Kazagishi-sama... to do niego kazała udać mi się Kimino baa-chan. Babcia Sae pracująca w kwiaciarni powiedziała dziewczynie, gdzie powinna szukać starca. Po drodze postanowiła się trochę rozgrzać by być gotowa do treningu. Biegiem udała się w stronę opuszczonego miejsca na obrzeżach Konohy i szybko trafiła do drewnianej, wykonanej w tradycyjnym, japońskim stylu chatki mędrca. Ten przywitał wnuczkę serdecznie.
- Dawno cię nie widziałem moja droga. Jak ty urosłaś! Widzę, że stałaś się już małą kobietką. Wypiękniałaś.
- Konnichi wa. Emm... tak, cieszę się, że zdrowie ci dopisuje Kazagishi-sama
– odpowiedziała Masae głęboko się skłaniając.
Co prawda w myślach nazywała go starym zboczeńcem, jednak z racji jego wieku darzyła go sympatią. Bądź co bądź, mimo swoich specyficznych upodobań był to sympatyczny staruszek.
- Ależ skarbie, mów mi dziadku.
- Przyszłam prosić cię o pomoc w nauce nowej techniki Ojii-san.
- Chodzi ci zapewne o technikę przywołania?

Dziewczyna skinęła przytakująco głową. Starzec udał się do pokoju, wskazując wnuczce gestem dłoni, by poszła za nim. Zwoje. Setki zwojów. Wyciągnął jeden z nich, bardzo naznaczony przez czas. Zdmuchnął z niego grubą warstwę kurzu po czym wyszedł z nim na zewnątrz.
- To coś specjalnego. Coś, co czekało właśnie na ciebie długi już czas.
Rozwinął długi cyrograf barwy pożółkłego płótna. Oczom kunoichi ukazały się odbite palce ninja wraz z ich podpisami wykonanymi krwią.
- Rozumiem, że ćwiczyłaś solidnie i potrafisz dobrze kontrolować przepływ swojej chakry?
- Tak, mam za sobą wiele godzin wyczerpujących treningów.
- Możemy więc zaczynać. Podpisz zwój własną krwią i odciśnij pod nim palce swojej ręki.

Masae ustosunkowała się do poleceń. Ugryzła się w kciuk i wykonała podpis. Naznaczyła krwią pozostałe palce prawej dłoni po czym odcisnęła je pod swoim imieniem i nazwiskiem.
- Wykonaj teraz odpowiednie pieczęci i postaraj się wydobyć wystarczającą ilość chakry.
Ousu-buta. Inu. Tori. Saru. O-hitsuji.
- Kuchiyose no Jutsu!


Pod ręką Sae ukazało się ciemne stworzenie sięgające wysokością jej kolan. Dziewczyna krzyknęła z przerażenia natychmiast odskakując do tyłu.
- To ty dziecino ośmieliłaś się zaburzyć mój spokój? Nie bój się, skoro udało ci się mnie przyzwać, jestem do twojej dyspozycji. Mów na mnie Nikame.
- Nazywam się Masae. Masae Truyo.
- Widzę Masae, że nie będziesz mnie już dziś potrzebować. Pamiętaj tylko: wzywaj mnie jedynie w razie potrzeby.

Stworzenie znikło. Zaskoczona kunoichi spojrzała na siedzącego starca.
- Udało ci się, brawo. Teraz pamiętaj, trenuj razem z nim i ucz go tak, by był tobie posłuszny. Z czasem będziesz miała możliwość przywoływania podobnych, ale większych i silniejszych istot.
Sae przypomniała sobie nagle o dzisiejszej zbiórce. Jej zegarek wskazywał godzinę 6:45.
- Muszę już iść! Arigatō gozaimasu Kazagishi-sama!
- Dō itashimashite. Mów mi dziadku!


***

Na Wzgórzu Uzumaki była punktualnie. Pozostała dwójka geninów znajdowała się już na miejscu. Usiadła więc w skupieniu, wsłuchując się w szum wiatru i drganie liści w koronach otaczających wzniesienie drzew. Włosy dziewczyny bez oporu poddawały się lekkim jego podmuchom. Po niedługim czasie zjawił się Ryuushou-sensei.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 02-01-2010 o 15:18.
Tamaki jest offline  
Stary 02-01-2010, 13:50   #97
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Młody Shinobi otworzył oczy. Leżał na podłodze, obok łóżka, przykryty kołdra. Jego wiecznie stojące kasztanowe włosy spoczywały na puchowej poduszce. Piwne oczy zatrzymały się na białym suficie i nie drgnęły ani razu. Avenja wsłuchiwał się w znane oraz nowe odgłosy wschodzącego dnia. Kapanie rosy, dźwięk śpiewających ptaków, gwar na ulicy. Wszystko dobiegała zza uchylonego okna. Coś jednak nie pasowało. Jakiś drażliwy narastający dźwięk burzył harmonię. Kira zmarszczył brwi, starając się zlokalizować jego przyczynę. Dopiero po chwili zastanowienia zorientował się, że to budzik. Mieszkając w głuszy nauczył się budzić bez takich innowacji. Jego babka zawsze mówiła: „ Nie ważne o której wstaniesz, ważne żebyś wykonał wszystko co sobie zaplanowałeś”. Teraz jednak to musiało się zmienić. Odkąd został geninnem obowiązywał go harmonogram, którego musiał przestrzegać. Poleżał jeszcze chwilę zbierając myśli po czym wstał. Było w pół do ósmej. Półtorej godziny na dotarcie na miejsce. Półtorej godziny do kolejnego rozdziału jego starannie zaplanowanego życia. Półtorej godziny do poznania jego drużyny. Przecierając oczy poszedł do łazienki załatwić poranną higienę.
Kiedy już wszystko skończył, spojrzał w lustro, w swoje głębokie oczy, na niezłożoną fryzurę i na twarz dziecka. Wyglądał na dwunasto, max trzynastolatka, ale tak naprawdę miał siedemnaście lat. Pochodził z Wioski Ukrytej we Mgle, ale nie narodził się tam. Nikt tak naprawdę nie wie skąd pochodzi, a już chyba tym bardziej nie on. Zgodnie z wolą babci dostał się do Kirigakure i stał się geninnem. Teraz, dzięki wymianie pomiędzy wioskami, znajdował się w Wiosce Ukrytej w Liściach. W jednym z jej skromnych ale wygodnych apartamentów. Niedługo ma się zacząć jego szkolenie, które zrobi z niego prawdziwego ninja. Musi się przygotować.
Godzinę później Avenja zamykał drzwi swojego mieszkania, ubrany w ciemne haori. Pod nim miał na sobie bezrękawnik, koloru czarnego z pomarańczowymi obwódkami przy rękawach i szwach. Uwydatniał on muskulaturę chłopaka i nie krępował ruchów. Na nogach miał granatowe spodnie. Jednym skokiem znalazł się na dachu budynku i wciągnął czyste powietrze w nozdrza. Uśmiech zagościł na jego twarzy. Był o kolejny krok bliżej. Miał trochę czasu więc rozciągnął się przy dźwiękach natury. Do miejsca spotkania był kawałek, gdyż Kira mieszkał niemalże w centrum wioski. Wyraźnie widział Górę Hokage z twarzami wszystkich Kage wioski Liścia od początku jej istnienia. Kiedy już poczuł, że stawy i mięśnie nie stawiają oporu przy ruchach, spojrzał w kierunku lasu. Znajdowało się tam miejsce spotkania. Ruszył w tamtą stronę, ręce trzymając luźno z tyłu i przebierając szybko nogami. Taka przebieżka była dla niego niczym. Mijał z dużą prędkością budynki i ludzi, cały czas uśmiechając się. Wkrótce dotarł na miejsce. Dobrze, że od czasu jak tutaj przybył, przeprowadzał rekonesans i nie zgubił się w gąszczu uliczek, no może trochę tak gdyż na miejsce przybył jako ostatni nie licząc sensei. Z daleka dostrzegł dwie postacie. Zlustrował je dokładnie. Jedna wyglądała na niezwykle młodą, druga natomiast miała blond włosy i bił od niej smutek. Nie spostrzegł żadnej dziewczyny.
Ciekawe jak dalekie są moje spostrzeżenia od prawdy” zastanowił się Kira smutno. Tak bardzo chciał należeć do drużyny z jakąś słodką kunoichi. Przez swoje zamyślenie nie zauważył, że znajduje się już bardzo blisko swoich przyszłych towarzyszy, którzy patrzyli teraz na niego. Równie blisko znajdował się też trzech pali wbitych w ziemię. Zaczął hamować, ale za późno. Musiał złapać się drewna, żeby nie wlecieć do znajdującego się trochę dalej strumyka. Stanął na równe nogi i uśmiechnął się, opierając ręce na kolanach i oddychając ciężko.
- No co tam? – zapytał dziarsko. Udawanie zmęczonego było jedną z jego ulubionych rzeczy. Nie lubił odsłaniać wszystkich kart naraz. Zauważył, że obaj jego towarzysze pochodzą z Konohy.
To nawet lepiej. Może oni pokażą mu jakieś nowe techniki. Wypadało by się zaprzyjaźnić.”
Chciał podejść do blondyna. Chciał się o nich dowiedzieć jak najwięcej, także o ich przyszłości. Musiał wiedzieć jak najwięcej. Wszystko może się przydać. Poza tym należy być uprzejmym dla obcych. Już miał coś powiedzieć, gdy zauważył biegnącą w ich stronę postać. Oparł się więc o pal, założył ręce na klatkę piersiową i przyglądał się biegnącemu w ich stronę olbrzymowi. Uśmiechnął się, tym razem w duszy.
Wygląda na to, że trafiłem na odpowiedniego dla mnie sensei’a
Gdy tylko Kira tak sobie pomyślał, jego przyszły nauczyciel wyrżnął orła. Przez moment młody shinobi patrzył na tę scenę i nie mógł uwierzyć. Jego brew uniosła się w geście zdziwienia.
To chyba żart - pomyślał, jednak kolejne słowa sensei wyprowadziły go już z błędu – to musiał być żart! Medyk moim nauczycielem? On mnie przecież nie nauczy niczego przydatnego! Eh, będę musiał jak zwykle uczyć się wszystkiego sam. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.”
Mimo tych ponurych rozmyślań twarz Avenji nie zmieniła się. Cóż rzadko się zmienia, gdyż zazwyczaj wyraża szczęście i uśmiech. Zawsze pogodna i zadowolona. Wielu jego towarzyszy zauważyła, że coś musi być z nim nie tak, ale nikt nie przebywał z nim odpowiednio długo by odkryć co.
Kira wysłuchał wiadomości swoich towarzyszy i zanotował wszystko dokładnie w pamięci. Chciał rozpocząć jako pierwszy, ale zagapił się.
ten mały zna katon, doton i yoton, blondas natomiast Fuuton i Katon, natomiast nasz sensei jest medical-nin. Będziemy się ciekawie uzupełniać, chociaż zapewne moje umiejętności nie zrobią na nich wrażenia. I dobrze
Shinobi szybko poderwał się na równe nogi i zaczął wymachiwać ręką. Sasatori pozwolił mu mówić kiwnięciem głowy. Jednocześnie uśmiechnął się. Ninja z Kirigakure powiedział wszystko bardzo szybko i bardzo podekscytowanym głosem:
- Jestem Avenjo Kira z wioski Kirigakure lat siedemnaście. Jaki jestem każdy widzi. Nie znam jeszcze za dużo technik ninjutsu, ale biegle posługuje się taijutsu i niemalże każdym zwierzęcym stylem walki. Pragnę się jednak nauczył jak najwięcej różnych stylów walki i zapatruje się bardzo obiecująco na naszą przyszła współpracę Sasatori-sensei – długo i dziwną wypowiedź zakończył głębokim ukłonem. Kiedy się wyprostował oczy miał zamknięte, a twarz zdobył jeszcze szerszy uśmiech.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 02-01-2010, 14:18   #98
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Gdy zobaczył dziewczynę (Miwa) w takim stanie , lekko się skrzywił.
Ale dostali baty eh... Na misji rangi C albo D. Oni nazywają siebie ninja? Żałość.
Po wysłuchaniu całej historii , nie zmienił o nich zdania. Co wiecej , nawet spadli u niego w notowaniach. Nie dość , że mieli do wykorzystania element zaskoczenia i jounina , ledwo uszli z życiem. Nie chciał się wtrącać , nie zabrał nawet głosu.
Dostali pozwolenie odejścia i odebrania nagrody.

***

Po wyjściu od kwatermistrza , udał się na gorące źródła. Nizan jest osobą ciepłolubną , a za źródłami wprost przepada. Gdy spełni wszystkie postanowione cele , bedzie przesiadywał w źródłach całymi dniami.
Po zapłaceniu za całą godzinkę wszedł do przebieralni. W swoich bokserkach i ręcznikiem na barkach wszedł do swojego ulubionego - średniego basenu. Zajął miejsce na końcu , gdzie miał już upatrzony ciepły przepływ wody. To było jego miejsce wypoczynku a zarazem treningu. Gdy rozejrzał się , że nikt nie patrzył , z ręcznika wyjął mały shuriken , który włożył pod wodę. Ręcznik położył na czole. W tej temperaturze dużo ciężej było kontrolować chakrę i kontrole nad elementem wiatru. Nizan jednak zakładał , że jeśli ćwiczy się w cięższych warunkach , później łatwo opanować tą technike. Trening jego wyglądał tak , że kładł na ręku shurikena. Następnie wykonywał jutsu , które podobnie jak jego katanę , wzmacniało elementem huraganu. Następnie formował kształt shurikena , co wymagało bardzo wielkiej uwagi. Co chwilę jednak element fuuton przerastał raiton , co tworzyło większy przepływ i prędkość igiełek raiton.

Wytłumaczę teraz działanie elementu "Haton". Tak jak wiecie wykorzystuje się do tego dwa elementy : Fuuton oraz Raiton. Nie jest to bezmyślnie łączenie obu naraz , tylko zdefiniowana struktura wykonywania czynności wcześniejszymi elementami. Na początek chakrą Raiton tworzy się małe igiełki prądu. Potem włącza się element fuuton. A dokładniej wytwarza się 2 struktury wiatru które pocierając szybko tworzą bardzo szybki pęd powietrza. W ten pęd powietrza wkłada się igiełki wytworzone wcześniej. Na koniec zgrywa się cały pęd z igłami tworząc coś w rodzaju drogi. Droga ta natomiast gdy ma zamknięty obieg przyśpiesza , tworząc coś w rodzaju ostrza miły spalinowej.
Kekkei Genkai klanu Kitashi daje możliwość łączenia obu tych elementów. Nie posiadając tej linii krwi , nie jest możliwe wykonanie żadnego jutsu z tego elementu.
Im lepiej panujesz nad obiegiem , tym bardziej możesz zmieniać kształt obiegu.

Wracając do źródeł. Nizan formował teraz obieg chakry wokół shurikena. Miał ułatwioną sytuacje , gdyż miał przedmiot , wokół czego mógł tworzyć obieg.
Nagle przed jego oczami ukazała się postać. Nie wiedział kto to gdyż para zasłaniała mu widok. Wiedział natomiast , że jest to kobieta. Nagle zauważył , że jej ręcznik opadł. Był to test dla niego. Obieg chakry był już wykonany. Shuriken świecił się pod wodą fioletowym światłem. Nagle kobieta weszła do źródła. Okazało się...że to golutka Mae. Widział jej krągłości które były jak na jej wiek "porządne". Cała krew z jego twarzy zniknęła...gdyż przedostała się do innego narządu. Chakra z shurikena wymknęła się z obiegu tworząc głośne bulknięcie pod wodą. Wyglądało to jakby puścił bąka. Od razu się odwrócił.
O cholera...

Po jakimś czasie wyszła. Zostało wtedy jeszcze 10 minut źródeł. Kontynuował trening. Gdy skończył się czas , przebrał się i ruszył do domu. W domu miał teraz dużo prościej. Cały czas ćwiczył technikę.
W walce z senseiem teoretycznie pierwszy raz na poważnie wykorzystałem technikę. Ledwo 6 sekund wytrzymałem. Śmiech...na sali.
Czekała go długa noc.

***

Przyszedł jak zawsze pierwszy na miejsce zbiórki. Zajął jego ulubiony kamień. Tym razem nie medytował. Wyjął kunai , który trzymał przed sobą w pozycji pionowej. Lewą ręką a dokładniej dwa palce miał przed nosem , w znaku tygrysa. Trenował nadal przebieg chakry. Musiał każdy moment wykorzystywać na trening. A czasu zostawało coraz mniej...
 
BoYos jest offline  
Stary 02-01-2010, 16:17   #99
 
Sabaka's Avatar
 
Reputacja: 1 Sabaka nie jest za bardzo znany
Wysłuchiwał każdego z chłopców dokładnie, uśmiechając się lekko pod nosem.
" Ho, ho Kazan ? No proszę, jak się ciekawie trafiło. A Saito wydaje się mało pewny siebie... Av...Avenja ? Co to za nazwisko ? "
Klasnął w dłonie kiedy wszyscy skończyli. Uśmiech na jego ustach widocznie się poszerzył, ukazując białe zęby.
- Wspaniale, że mogę was poznać. Jak już wspomniałem, jestem pewien , że czeka nas wiele przygód. To nasze pierwsze spotkanie, dlatego też chciałem sprawdzić wasze zdolności. Niektórzy sensei , tak jak mój kiedy byłem geninem, nazywają to egzaminem. I jeśli owego egzaminu się nie zda, zawracacie do akademii. Ja kłamać nie zamierzam.- skrzyżował ręce na piersi.- Do akademii, żaden z was nie wróci. Ale od tego co mi pokażcie, zależy komu zostaną przydzielone ciekawsze zadania, a komu te wymagające wiele pracy i niekoniecznie "ciekawej"- spojrzał po nich. Jeszcze na pewno byli w szoku. Rzadko się wszak zdarza, aby ktoś specjalizujący się w medycznym ninjutsu otrzymywał uczniów. " Mam jednak nadzieje, iż zrozumieją jakie tak naprawdę mają szczęście"
- Omówię szczegóły egzaminu... Zanim jednak do niego przystąpimy. Saito-kun. Wspomniałeś o swoich "celach". Każdy ninja ma swoje cele, nie ukrywajmy tego. - oderwał spojrzenie, od Hiragiego, i popatrzył po reszcie.- Każde działanie człowieka jest zdeterminowane jego osobistymi potrzebami bądź ambicją. Kto powie inaczej jest w błędzie... Albo oszukuje sam siebie. - jego drewniane geta zastukały, kiedy zrobił kilka kroków na głazie, po czym zeskoczył na trawę.
- Jakie wy macie cele ?
Postanowił zacząć przygotowania do egzaminu właściwego, czekając na odpowiedź chłopców. Nadgryzł opuszek kciuka , po czym wykonał serię pieczęci.
- Ninpo kuchiyose ! Ten no Ookami .- uderzył potężnym ramieniem o ziemię, a na tej pojawiły się dziwne runy, jakby wymalowane czarnym tuszem.
Wszystko na chywilę przesłonił biały dym, kiedy zniknął ujrzeli wilka , z błękitnym tatuażem na pysku , stojącego tuż obok jounina.
- To jest Jinta.- przedstawił psa Sasatori.
- Ale banda popaprańców...- warknął wilk zerkając na olbrzyma.- To ci ?
- Jinta-san ! Nie bądź taki szorstki...- wilk chciał już coś odpowiedzieć- Stul pysk Jinta... - tym razem to Mamosha warknął groźnie, a Jinta przestał mówić.- Tak więc... Nie przejmujcie się Jintą. Proszę, odpowiedzcie na moje pytanie.

JINTA
 
Sabaka jest offline  
Stary 02-01-2010, 19:15   #100
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
" Gdzie ja jestem ?!"
Poderwała się energicznie w górę i rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to niewątpliwie szpital. Biała sala, bandaże na jej ciele i ten specyficzny zapach, którego tak nie lubiła.
Ostrożnie zaczęła poruszać każdą częścią ciała z osobna. Musiała sprawdzić jak bardzo rany ograniczają jej ruchy. Plecy nieco pobolewały, widocznie oparzenia na plecach nie zostały całkowicie wyleczone. Łydka bolała, była ciasno obwiązana bandażem. Ten jednak nie był zaplamiony krwią. " A więc chociaż z tym sobie poradzili..."Jeszcze raz zbadała spojrzeniem salę, w której panował półmrok. Jedynie lampka w rogu pomieszczenia dawała światło. Na sali leżała sama, okno było nieco uchylone. Dzięki temu widziała gwiazdy na nocnym niebie. Poza ranami, jej całe ciało było nieco obolałe - zakwasy. Chyba jeszcze w żadnej walce nie musiała dać z siebie tak wiele, jak w tej.

Na stole, po drugiej stronie sali leżały jej rzeczy. Ubrała szybko postrzępione haori i hakama. Przywiązała na wysokości lędźwi wakizashi i zebrała do schowków drobniejsze rzeczy. Nie chciała spędzać więcej czasu w szpitalu.
Zbliżyła się do okna i otworzyła je szerzej . Chłodne , nocne powietrze omiotło jej twarz. " Ciekawe co powiedziałby ojciec ? ..."Dała w tej walce z siebie wszystko. Jednak nie mogła pokonać przeciwnika. Jednak czy taką miarą powinna mierzyć swoje dokonania w tej walce ? Czy mogła tutaj zdziałać coś więcej ?
Przypomniała sobie spojrzenie jednego z geninów od niebieskowłosego jounina. Pełne politowania, być może nawet pogardy. " Ciekawe czy zdziałałby coś więcej ?"Odpowiedź była niemal oczywista - Nie. Była pewna swoich umiejętności, i to różniło ją od większości pyszałkowatych smarków, którzy czują się Bogami nosząc tytuł genina.
Szybkim ruchem wspięła się na parapet. Stamtąd dała susa , na kolejny w oknie obok. Kolejny sok , którego końcem był chwyt na rynnie.
- Bushin no jutsu !
Zamarła w bezruchu. Znała głos , który wypowiedział te słowa. Bez wątpienia był to Omosa. Powoli wdrapała się na dach i z iście kocią zwinnością podkradła się bliżej chłopaka. Skryła się za blaszaną obudową jakiegoś urządzenia.
- Bushin no jutsu !
" Coś jest z nim nie tak."Omosa wykonał poprawnie wszystkie pieczęci, jednak nic się nie stało. Był tak skoncentrowany na tym zadaniu, że nie wyczuł jej tutaj obecność , choć nawet nie starała się jej ukryć. Cicho westchnęła, po czym odwróciła się aby ruszyć do rynny.
" Nie wygrasz bez nich, ani oni bez ciebie"
Zastygła w bezruchu. Nie specjalnie wiedziała jak nawiązywać z kimś rozmowę, czy jak się zakolegować. Jedyną bliską jej osobą był Naboru... Niegdyś był. Przecież oznajmiła mu, że odchodzi i raczej nigdy nie wróci... I odeszła bez słowa, zostawiając go w żalu. " Taki rozkaz... Shikata ga nai". Teraz miała okazję choć spróbować nawiązać nić porozumienia... Ale czy to odpowiedni moment ?
Zacisnęła dłoń w pięść , wstała i jednym ruchem wskoczyła na blaszaną obudowę. Chłopak odwrócił się w jej kierunku.
- Czy to nie zbyt późna pora na ćwiczenia , Omosa-san ?
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172