Sevgard zwija linę na swoim przedramieniu, przekłada ją przez siebie i
idzie po worek
Pomyślał: "Kusznik jest obok mnie i mierzy miedzy oczy dla łowcy... nie
jest tak źle" -To... może teraz kurwa ustalimy o co tu chodzi!
Wypowiada zdegustowany ową sytuacją. -Tupik zaraz rozwiąże tą kobietę, wcześniej ją zaknebluje a ja zwiąże
jej ręce.
-Usiądziemy wszyscy przy ogniu, a Ty wytłumaczysz o co tutaj
chodzi...
Przerywa chwilą milczenia -Opuśćcie wreszcie te jebane bronie.
Mówiąc to patrzy dla łowcy prosto w oczy i zaciska zęby,
jego dłonie też się zaciskają... strasznie w głębi duszy się boi że
zaraz jakiś pocisk wyląduje mu w czaszce, ale nie daje tego po sobie
poznać
Cofa się do swojego worka i szuka kilofa żeby wyjąć... i ewentualnie cisnąć nim w nowego "przyjaciela" |