Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2010, 19:15   #100
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
" Gdzie ja jestem ?!"
Poderwała się energicznie w górę i rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to niewątpliwie szpital. Biała sala, bandaże na jej ciele i ten specyficzny zapach, którego tak nie lubiła.
Ostrożnie zaczęła poruszać każdą częścią ciała z osobna. Musiała sprawdzić jak bardzo rany ograniczają jej ruchy. Plecy nieco pobolewały, widocznie oparzenia na plecach nie zostały całkowicie wyleczone. Łydka bolała, była ciasno obwiązana bandażem. Ten jednak nie był zaplamiony krwią. " A więc chociaż z tym sobie poradzili..."Jeszcze raz zbadała spojrzeniem salę, w której panował półmrok. Jedynie lampka w rogu pomieszczenia dawała światło. Na sali leżała sama, okno było nieco uchylone. Dzięki temu widziała gwiazdy na nocnym niebie. Poza ranami, jej całe ciało było nieco obolałe - zakwasy. Chyba jeszcze w żadnej walce nie musiała dać z siebie tak wiele, jak w tej.

Na stole, po drugiej stronie sali leżały jej rzeczy. Ubrała szybko postrzępione haori i hakama. Przywiązała na wysokości lędźwi wakizashi i zebrała do schowków drobniejsze rzeczy. Nie chciała spędzać więcej czasu w szpitalu.
Zbliżyła się do okna i otworzyła je szerzej . Chłodne , nocne powietrze omiotło jej twarz. " Ciekawe co powiedziałby ojciec ? ..."Dała w tej walce z siebie wszystko. Jednak nie mogła pokonać przeciwnika. Jednak czy taką miarą powinna mierzyć swoje dokonania w tej walce ? Czy mogła tutaj zdziałać coś więcej ?
Przypomniała sobie spojrzenie jednego z geninów od niebieskowłosego jounina. Pełne politowania, być może nawet pogardy. " Ciekawe czy zdziałałby coś więcej ?"Odpowiedź była niemal oczywista - Nie. Była pewna swoich umiejętności, i to różniło ją od większości pyszałkowatych smarków, którzy czują się Bogami nosząc tytuł genina.
Szybkim ruchem wspięła się na parapet. Stamtąd dała susa , na kolejny w oknie obok. Kolejny sok , którego końcem był chwyt na rynnie.
- Bushin no jutsu !
Zamarła w bezruchu. Znała głos , który wypowiedział te słowa. Bez wątpienia był to Omosa. Powoli wdrapała się na dach i z iście kocią zwinnością podkradła się bliżej chłopaka. Skryła się za blaszaną obudową jakiegoś urządzenia.
- Bushin no jutsu !
" Coś jest z nim nie tak."Omosa wykonał poprawnie wszystkie pieczęci, jednak nic się nie stało. Był tak skoncentrowany na tym zadaniu, że nie wyczuł jej tutaj obecność , choć nawet nie starała się jej ukryć. Cicho westchnęła, po czym odwróciła się aby ruszyć do rynny.
" Nie wygrasz bez nich, ani oni bez ciebie"
Zastygła w bezruchu. Nie specjalnie wiedziała jak nawiązywać z kimś rozmowę, czy jak się zakolegować. Jedyną bliską jej osobą był Naboru... Niegdyś był. Przecież oznajmiła mu, że odchodzi i raczej nigdy nie wróci... I odeszła bez słowa, zostawiając go w żalu. " Taki rozkaz... Shikata ga nai". Teraz miała okazję choć spróbować nawiązać nić porozumienia... Ale czy to odpowiedni moment ?
Zacisnęła dłoń w pięść , wstała i jednym ruchem wskoczyła na blaszaną obudowę. Chłopak odwrócił się w jej kierunku.
- Czy to nie zbyt późna pora na ćwiczenia , Omosa-san ?
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline