Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2010, 20:39   #12
XIII
 
XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 XIII ma wyłączoną reputację
Do groty na naradę przybyło dwunastu Aerdanidów wraz z jednym ze starszych.
Jeszcze nim opiekunka zaczęła przemowę, młodzi wojownicy zaczynali przepychanki i szarpaniny między sobą, zbliżał się Zew Krwi, a to pobudzało ich instynkty. Jedynie Zaz'Nari, przewodzący grupie siedział w bezruchu, poważny, wpatrzony przed siebie.
Az'khas starał się stać jak najbliżej starszego, bo mało było okazji do przebywania przy jednej z tych istot. Zawsze myślał, że starsi są całkiem innymi istotami niż młode Aerdanidy, dużo więksi, przyozdobieni kryształowym futrem, które widoczne było spod pancerza, wiecznie poważni i opanowani, wręcz bezduszni. Az'khas właśnie taki chciał być, chociaż nie wiedział czym są emocje, ani instynkty, to sam fakt iż dawał się ponosić tym odmiennym stanom, był dla niego czymś okropnym.
Szczególnie gdy tak jak każdy młody, czuł pobudzenie związane z nadchodzącymi obrządkami.
Kiedy opiekunka zaczęła przemawiać wszystkie Aerdanidy uspokoiły się, a Khas usiadł przy Narim.

***

Siedząc na uboczu swojej grupy młody wojownik myślał o tym co mówiła staruszka. Żal i smutek mieszał się w nim z niepokojem oraz pobudzeniem, przypominał szczelnie zamknięty garnek, który aż się telepie pod ciśnieniem, jednak wiedział, że nie może drgnąć dopóki trwa przemówienie.
W końcu ze strony opiekunki padło pytanie:
- Dlatego pytam wszystkich tu zgromadzonych. Czy znajdą się wśród was chętni, aby wyruszyć na powierzchnię ? Do ludzi ?
Po którym zapadła długa cisza.
Część Aerdanidów zaczęła kręcić się wokół Zaz'Nariego, próbując zwrócić na siebie uwagę, by wybrał jednego z nich. Az'khas należał do trójki, która siedziała spokojnie, mimo iż inni w tej chwili, wręcz włazili im na głowy.
Każdy czuł strach przed spotkaniem człowieka, ale dostali pierwszą od dawna, naprawdę wielką szansę pokazania własnej siły, ten którego wybierze starszy będzie mógł, nawet jeżeli nie wrócić to umrzeć w pełnej chwale.
Tak oto, Az'khas ma okazję, szansę aby stać się kimś ważnym prawie na równi z trójcą najstarszych, nie mógł tego zaprzepaścić.
Zadanie było ciężkie, a pozostali Salartus nie pomagali, przemówienia jakie wygłaszały zgłaszające się istoty wywoływały wśród młodych wojowników falę stłumionego śmiechu.
Gdyby w grocie zabrakło opiekunki to cała gromadka poza Narim, tarzała by się po ziemi.
Przewodnik od początku narady, jednak dobry humor jaki dopisywał jego grupie zaczynał być zbyt widoczny dlatego pacnął łapą jednego z Aerdanidów, które kręciły się przy nim i przygniótł go łbem do ziemi, co natychmiast zaowocowało ciszą oraz spokojem.
Starszy rzucił wymowne, wręcz pogardliwe spojrzenie Khasowi, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że to właśnie on został wybrany.
Młody wojownik jedynie skinął głową, bo tylko tyle mógł zrobić w tej chwili.
Gdyby chcieć opisać ludzkimi słowami i wiedzą to co czuł, byłby to strach, niepokój, poruszenie oraz radość.
Oto on, pomiędzy wszystkimi wybrany przez starszego do zadania uznanego przez innych za samobójcze, mogło to oznaczać tylko jedno, on, Az'khas nadawał się do tego, przecież Zaz'Nari, przewodnik spośród najstarszych, nie mógł się mylić.
Wybraniec usiadł dumnie obok swojego mistrza czekając na znak by mógł wyjść i oznajmić opiekunce, iż weźmie udział w tej swoistej misji.

***

Czekając przyglądał się po kolei tym, którzy zbliżyli się do opiekunki, ciekawy był ilu z nich to rzeczywiście wojownicy, ilu z nich będzie w stanie zadbać o siebie, a tym samym o pozostałych. Instynktownie cieszył go fakt, że być może pójdzie mając do pomocy jedynie bandę pokracznych stworzonek, które potrafią tylko śmiesznie gadać.
Nie miał jednak pojęcia, iż myśl ta wynikała z nieświadomego przygotowywania ciała młodego wojownika na najgorsze.
Przypadkiem zauważył w zbieraninie Salartus, Argo, co częściowo uciszyło jego wewnętrzną burzę, przynajmniej jedno znajome Skrzadło.

Oczekiwanie na jego kolej coraz bardziej dłużyło się młodemu wojownikowi i chociaż siedział w bezruchu to miał ochotę okrążyć kilka razy wnętrze groty, żeby uwolnić siebie od kłębiących się w nim emocji.
Spoglądał co chwila na Zaz'Nariego, który siedział obok, Khas zastanawiał się czy starsi też tak mają, czy czują coś w środku kiedy tkwią w bezruchu.
Przeszyła go chwilowo myśl, że został wybrany tylko z powodu hańby jaką na siebie przyniósł gdy odmówił zabicia jednego z braci mimo rozkazu wydanego przez Zaz'Nariego, oczywiście starszy osobiście pozbawił życia Az'Tanu jednak pozwolił żyć Khasowi, było to swoiste wyróżnienie, ale młody Aerdanid sam nie wiedział czy powinien się z tego cieszyć czy uznać to za akt łaski, który pewne zmyłaby tylko jakaś chwalebna śmierć.
Już w tej chwili nic nie wiedział, ale tak było zawsze, nikt nie znał zasad, ani praw według, których działają Starsi.
Denerwowało to młodego wojownika, bo zazdrościł im, że nikt nie stoi nad nimi, nikomu się nie tłumaczą i robią co chcą - przynajmniej tak mu się wydawało.
Jeżeli nie ja będę im przewodzić... - urwał myśl, bo sam nie wiedział czym ją zakończyć.
Kiedy w końcu ostatni chętny podszedł do opiekunki, Az'khas potrząsnął głową próbując otrząsnąć się i obudzić z zamyślenia, a następnie wystąpił dumnie z tłumu w stronę opiekunki.
- Pójdę i ja.
 
__________________
"When there's no more room in hell, the dead will walk the earth" - Dawn of the Dead
I got a black cat bone, I got a mojo too
I got John the Conqueroo, I'm gonna mess with you
XIII jest offline