Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2010, 21:41   #107
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
MJ od dłuższego już czasu nie ogarniała tego, co się wokół dzieje. Po komunikacie wystosowanym przez radio do Mortimera, ze zdumieniem usłyszała wiadomość zwrotną, nakazującą jej i Lexowi oszczędzić kolesi, którzy w każdej chwili mogli ich sprzątnąć. Czy Mortimera popieprzyło do reszty?! Co znaczy "dogadaliśmy się". A jeśli dowódca tamtejszych zrobi ich w bambuko i zerwie warunki kontraktu? Na litość, mają tu czekać, aż ktoś wsadzi im kulkę w łeb tylko dlatego, że Mortimer jest zbyt poczciwy, dobroduszny i naiwny?

W MJ aż się zagotowało. Zanim jednak zdążyła odpysknąć, Lex'owi chyba puściły nerwy. Osiłek trafiony serią kulek z karabinu padł niczym mucha. Ładne mi negocjacje. Dziewczyna, ze smutnym uśmiechem, parsknęła pod nosem krótko i treściwie. Już się nie bała. Już nie płakała po Sky. Już było jej wszystko jedno. Tak niewiele warte jest ludzkie życie. Trwa, a w następnej sekundzie los przecina jego nić. Człowiek latami dojrzewa, dorasta, zbiera doświadczenia i przemyślenia, kształtuje się, wyznacza cele do których dąży, a potem pstryk - i gaśnie a cały jego wysiłek diabli biorą. Do dupy to wszystko.

A jednak, strzały ucichły i wyglądało na to, że rozgrywkę między karawanami można uznać za zakończoną.

- Chyba nic tu po nas, panienko - na głos Lex'a MJ nawet nie trudziła się by podnieść wzrok. Nie miała chwilowo ochoty patrzeć w twarz rewolwerowca. I tak wiedziała, jaką minę zobaczy – Na dole, przy wozach mam bourbon’a… i wielką ochotę się go napić. Jeżeli nie pozwolisz mi go wypić samemu to nie będę miał do ciebie żalu. - na to zdanie MJ jednak nie mogła nie zareagować. Uniosła lekko brwi i spojrzała pół-ironicznie w oczy Silver'a. Nie liczyła jednak, że coś wyczyta. Chciała jedynie upewnić się, czy się nie przesłyszała i czy naprawdę ten oto człowiek zaprasza ją na wspólną popijawę.

- Oczywiście zaproszenie nie obejmuje sentymentalnej gadki o tych, co polegli i o twoim dzieciństwie. - no tak, nie byłby sobą, gdyby tego nie dodał. MJ parsknęła krótkim śmiechem, szczerym i niewymuszonym. O ironio. Za dużo tego jak na nią. Naprawdę, dzisiejszy dzień to stanowczo za dużo.

- Chodźmy więc - odparła krótko. - Zawsze możemy pogadać o Twoim dzieciństwie - pozwoliła sobie na marny żart i ruszyła na dół za rewolwerowcem.
 
Ribesium jest offline