Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2010, 16:09   #667
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
“Kto nie boi się niczego, jest głupcem,
który prędzej czy później zginie od własnej pychy”


Znowu związany...
"Echhh... Ten długouchy za grosz kreatywności w sobie nie ma."
Ogień był tak blisko... Czuć było jego emanującą, złowrogą siłę, która z wolna zżerała go. Szata, u dołu, zajęła się ogniem. Yan poczuł strach. Po raz pierwszy poczuł strach, odkąd pojawił się w tym lesie.
Szkarłatno- złote istoty tańczyły u jego stóp...

***

- Ej... A ty dokąd się wybierasz?
Głos za nim był tak nieludzki, tak dziwny, że aż przerażający. Odwrócił się machinalnie, by ujrzeć twarz istoty, która ewidentnie do niego zawołała. Nie widział jednak nikogo. Dookoła otaczała go ciemność.
- Nawet nie jesteś wstanie dostrzec mnie... Jesteś po prostu żałosny.
Yan nadal milczał. Rozum podpowiadał mu, że należy poczekać.
- Widzę, że nawet nie raczysz się przedstawić, Yanie Adalbertcie Alessio Friedrichu Lorrain.
Mag zdumiał się. "Głos" zaśmiał się.
- Widzę także, że mnie nie poznajesz. Cóż... czas to nadrobić. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jesteś pomiotem... Jesteś zbyt słaby, by nosić godne nazwisko rodu Lorrain. Twój czas, by się właśnie w tej chwili skończył. Ciesz się jednak. Masz jeszcze jedną szansę na uratowanie honoru swej rodziny!
Yan nie dowierzał słowom owego "głosu".
- Istoto, prawisz mi tu rady, a sam zapominasz o tym, by zdradzić swe imię.
"Głos" westchnął.
- Mów mi... Nieznajomy. Tym właśnie dla ciebie jestem. Nieznajomym. Tymczasem wybacz. Nadchodzi...
- Ale... Kim ty tak na prawdę jesteś?!
- Dowiesz się wkrótce. Jeżeli...
Zamilkł na chwilę. W ciemności pojawił się tylko złowieszczy uśmiech. Ten detal nie umknął uwadze Yana, gdyż w takiej ciemności najmniejsza rzec była wyraźna. Tym bardziej, że była tak blisko.
- ... jeżeli przeżyjesz.- dokończył Nieznajomy.

***

Mag odzyskał przytomność. W samą porę, bo dokładnie chwilę później kolejna człeczyna kroczyła lasem. Nie było czasu na zastanawianie się co się stało, kto jest kim, i inne, tego typu, bezsensowne, póki co, rozmyślania.
W koło owego, przybyłego człowieka biegało... coś... Yan nie był w stanie tego określić, jednak mógł przysiądz, że już gdzieś ją widział.
– To twoja Bestia?! Zabierz ją do Diabła!- zwrócił się do maga wojownik.
Yan pokręcił przecząco głową. Nie był w stanie odpowiedzieć, bo miał zakneblowane usta.
Po chwili wojownik znowu spojrzał na "związanego" i rzucił tylko:
- Złaź!
"Ciekawe jak mam to zrobić..."
Osobnik napastowany przez czyjąś Bestię wiedział o tym dobrze i przepiłował... Ups...
Yan padł jak kłoda na "ziemię". W mig znowu był "wolny". Spojrzał na wybawcę.
- Kim jesteś?- spytał.
Nie zdążył usłyszeć odpowiedzi, bo ból był przeogromny. Wskoczył na wojownika i by uniknąć pytania, bądź głupich sytuacji zaczął się tłumaczyć.
- Ja nie mam Butów!
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline