Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2010, 19:28   #142
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Oszołomiony Roger potrząsnął głową.
Wiele ciekawych rzeczy spotkało go już w życiu. Byli już tacy, co dziękowali mu za pomoc. Były już dziewczyny, z którymi namiętnie się całował. I nie tylko.
Natomiast nie pamiętał, by kiedyś dziewczyna rzuciła się na niego, by dziękować za coś, czego nie zrobił. A z pewnością jej nie ratował, chociaż twarz wydała mu się znajoma.
Za co więc dziękowała? Pomyliła się, czy magiczka jakaś w głowie jej zamieszała?
I nie mogła to z podziękowaniami wcześniej się zjawić? Wieczorem na przykład późnym? Miałby wtedy zapewne więcej czasu na przyjmowanie podziękowań.

Rzut oka w bok tłumaczył pospiech dziewczyny.
Pojawiła się pani Bianka, a Roger nie sądził, by pani gospodyni tolerowała obściskiwanie się służby z gośćmi, szczególnie podczas pracy.
Odkleił się od ściany i ruszył znaleźć coś do zjedzenia ciekaw, jak dalej się potoczy tak ciekawie zapowiadający się dzień.


I oczywiście potoczył się ciekawie.
Tylko co ktoś mógł chcieć od niego? Nie on był szefem tej całej grupy, a Castiel był pełnoletni i w pełni odpowiadał za swe czyny.
Jeśli tak można powiedzieć o kimś, komu głowa jest potrzebna do noszenia kapelusza, a nie do myślenia.

- Roger Morgan – przedstawił się. - Jest parę sposobów załatwienia tej sprawy – powiedział. – Mam jednak wrażenie, że wszystkim zależałoby na uniknięciu rozgłosu. Różne brutalne metody – rzucił mało przyjazne spojrzenie w stronę Dru, na co gnomka odpowiedziała zdziwionym spojrzeniem. Widać traktowała swe wtrącenie w kategorii żartu, a nie słów wypowiedzianych na poważnie. Zapewne też nie zdawała sobie sprawy z tego, że taki głupi żart, ktoś mógł potraktować poważnie. Zaś Roger kontynuował. – raczej nagłośniłyby sprawę. A chyba nie o to chodzi... Nie można wszak dopuścić do tego, by czyjeś imię lub nazwisko znalazło się na językach...

"Trzeba było pilnować córki" - pomyślał. - "Jakbyś nie wiedział, że tego typu imprezy sprzyjają powstawaniu różnych związków nieformalnych."

- Z drugiej strony – spojrzał na Gerarda Montoyę wcale się nie dziwię, że pragnie pan surowej kary. Chyba, że mamy do czynienia z miłością od pierwszego wejrzenia... Jeśli nikomu nie obiecał pan ręki swej córki, to zawsze może pan sprawdzić rodowód i koligacje tego młodego człowieka... A nuż nadawałby się na zięcia.

"Chyba lepiej być młodym żonkosiem, niż facetem bez jaj" - pomyślał ironicznie.

Dru zaś dodała pojednawczym bełkotem.- Mogę go ożenić od ręki. Jeden czy dwa śluby, dla mnie to bez różnicy.

- To jakież są jego koligacyje?- spytał Gerard patrząc na Morgana bacznym spojrzeniem. Rodowód i koligacje brzmiały obiecująco, ale...co tak naprawdę Roger wiedział o milkliwym tropicielu?...pomijając fakt, że strasznie się do niego kobiety lepiły. Sadząc po ekwipunku tropiciel nie wypadł sroce spod ogona, ale wszak nie szata zdobi człowieka. Podobno.

"A diabli go wiedzą" - najchętniej by odrzekł, co byłoby odpowiedzią mało dyplomatyczną.

- Nie jestem jego bratem ni swatem - odparł na głos - i w życiorys mu nie patrzyłem. Cóż więc mogę powiedzieć poza tym, że prezencję ma idealną i każda młoda niewiasta powinna być zachwycona mając męża takiego. Natomiast na temat pochodzenia i majątku... To już sam się musi wypowiedzieć.
- Ona nie była dziewi...-zaczął odpowiadać Castiel, ale Kastus z całej siły nadepnął mu na stopę. Po czym dodał z uprzejmym, acz złowieszczym uśmiechem.- Lepiej mów na temat, przy swoim przyszłym teściu.
A Rogerowi ciarki przeszły po grzbiecie...wczorajszymi popisami podnóżek Dru, mocno pokiereszował swój wizerunek potulnego pantoflarza.
- Jestem potomkiem szlacheckiego rodu.- burknął obrażony Castiel.- Ale zostałem stworzony do zwalczania sił zła i prędze...- tu Kastus przezornie zakrył usta młodemu aasimarowi.
-No nie wiem, czy można mu ufać?- spytał senior rodu Montoya. Valdro zaś rzekł.- Urządzimy ślub od razu, za darmo...pozostaje jednak sprawa drużby i druhny pana młodego.

"Zaufać, nie zaufać" - pomyślał ironicznie Roger. - "Grunt to córcię za mąż wydać, nim tatusia wnukiem nieślubnym obdaruje. A w razie konieczności zięcia nieodpowiedniego można się pozbyć, na przykład w długą podróż wysyłając."

-Ja odpadam, będę potrzebny przy asystowaniu i robieniu odpowiedniej oprawy tej ceremonii.- rzekł szybko Kastus. Zaś Gerard zamyślił się nad tym, kto miałby być druhną jego córki.

"Tego jeszcze by brakło" - pomyślał Roger - "bym za drużbę robił, do końca biedaka pogrążając."

- Sądzę, panie Montoya - powiedział szybko - że rodów znamienitych na ślubie nie brakuje. Dobrze by było, gdyby druhna i drużba z rodziny znanej pochodzili. Splendoru młodej parze zawsze to doda. A gdy o miłości nagłej słów parę tu i tam się rzuci, to nikogo ślub dziwić nie będzie. Jeno tylko pan młody ogarnąć, by się nieco musiał, żeby wszystkie panny zazdrościły pannie Leonii małżonka, zaś wszystkie matki i ojcowie - panu wspaniałego zięcia...

-Dyć drużba krewnym bądź przyjacielem pana młodego być powinienem. Takaż jest tradycja.- odparł senior rodu Montoya. Spojrzał na Castiela.- Nie jestem pewien, czy wśród gości jest choć jeden, kto zna tego...młodzieńca.

O owej tradycji Roger wiedział równie dobrze, jak i Montoya, ale chęć zostania drużbą była ciągle tak samo daleko, jak przed chwilą.

-Skąd pochodzisz Castiel?- spytał Kastus. A on odparł ponuro.- Z Cormyru, ale co to ma...?-

-O, szlachta z dziada pradziada w Cormyrze siedzi, ale nikt tu z Cormyru nie jest.- rzekł Gerard. A Kastus spytał.- Może Teu by się nadał?

- Po naszym elfie na pierwszy rzut oka widać szlachetne pochodzenie - Roger szybko przytaknął słowom Kastusa. - Bez wątpienia z całej kompanii najlepiej on się będzie prezentować w tej roli.

Z zaciekawieniem oczekiwał odpowiedzi Teu. Z pewnością elf we fraku prezentowałby się wspaniale...
 
Kerm jest offline