Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2010, 22:07   #669
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pająk ruszył. Drow targając ciało Szamila ze zdumieniem zauważył, że Nizzre grzebała w torbie z ziołami i szukała czegoś do opatrywania ran.
- Co robisz? – spytał z niedowierzaniem.
- On jest ranny! – wydyszała z rozpaczą.
Drow niedowierzał własnym długim uszom.
- Nizzre! To wróg! Wróg służy do tego, żeby być rannym!
Elfka zakrwawionymi drżącymi dłońmi złapała się za głowę i pokręciła nią przecząco. Drow wiedział, ze Światło uszkadza swoje dzieci, wpajając im swe nauki tak skutecznie, że wojownicy najpierw rozrywali an strzępy, a potem rzucali się by ratować tych, co sami rozszarpali. Ich wiara i ideologia były zawsze silniejsze od zdrowego rozsądku. Były niewiarygodnie silne, musiał przyznać ze swoistym podziwem drow. Elfka z kolei wiedziała, że Illiamdril tego nie zrozumie, że był drowem, który myślał jedynie o tym kogo zabić, jak i kiedy. Drowom wpajano, że są stworzone by podbijać i zwyciężać, Illiamdril widział cel we wszystkim co było zdolne umrzeć. Nieważne, ile cholernych elfów czekało z łukami, nieważne, jak beznadziejna była walka – drowy nie zastanawiały się nad tym, co spotka ich za godzinę, za dwie, jutro, za kilka lat. Obchodziło ich tylko to jak pozbyć się wroga stojącego im na drodze i nic innego się nie liczyło. Nie dostrzegali swoich samobójczych skłonności, pewni, że są stworzeni by podbijać i unicestwiać. Zresztą, większość drowów wychowanych w tym duchu potrafiła tylko jeść, pić, spać i zabijać, nie mieli więc zbytnio wyboru w życiu.
Tak jak obawiał się Illiamdril, czarnowłosy nie zrezygnował ot tak.
- Xsa! – warknął drow, obejrzawszy się.
Nizzre na widok zbliżającego się demona wstrzymała oddech. Wiedziała, że demon nie odpuści. Nie ten demon. Jego oczy... Miała nadzieję, że podstęp Illiamdrila zakończy tę walkę, ale w głębi duszy wiedziała, że demon zaatakuje. Przecież tak nie miało być! Nie miała... nie mogła z nim walczyć! Słyszała tysiące szeptów i widziała ciemność wzywającą ją. Wzywającą ją, by dobyła broni i przebiła serce Illiamdrila. Tak przecież nie miało być... Widziała już śmierć drowa, wiedziała, co powinna zrobić później. Nie mogła walczyć z tym demonem, nie teraz, nie w ten sposób! Illiamdril tymczasem rozciął ostrzami bransolety pas od torby Szamila i rozbroił półelfa, podając Nizzre jego miecz. Odruchowo chwyciła rękojeść w dłoń.
- Berithi...! – jęknęła odkrywczo, patrząc na ostrze.
- Co..? – sapnął półprzytomnie drow, oglądając się nerwowo.
- Miecz Beritha!
- Weź! – drow zacisnął zęby, złapał Szamila za włosy i odchylił jego głowę do tyłu.
- Nie rób tego!!! – Nizzre z piskiem rozpaczy chwyciła go za dłoń z ostrzami.
- Nizzre! – krzyknął ostro. – To twój wróg!!! Twoi przyjaciele muszą wiedzieć, że zawsze spełniasz dane im obietnice! – warknął, patrząc jej zimno w oczy. – Twoi wrogowie muszą wiedzieć, że zawsze spełniasz swoje groźby!!!
Ostrza chlasnęły z chrzęstem, Nizzre krzyknęła i zacisnęła powieki, odwróciła głowę. Serce biło jej jak oszalałe. Ta bezsensowna śmierć...!
Drow poderżnął gardło z sapnięciem wściekłości i obejrzawszy się an demona demonstracyjnie cisnął ku niemu zakrwawione ciało, zrzucając je z grzbietu biegnącego pająka. Nim ciało Szamila zdążyło upaść an ziemię, zamieniło się w chmurę jasnego pyłu, który owiał demona. Nizzre szlochała głośno, zasłaniając twarz zakrwawionymi dłońmi.
- I should kill you all!!! – krzyknęła histerycznie przez łzy.
Illiamdril uśmiechnął się czule i rozkosznie.
- Yes, you should... – szepnął słodko i z pełnym poparciem, znienacka złapał elfkę za brodę, przyciągnął do siebie i wpił się w jej usta w głębokim pocałunku.
Zdążyła jęknął gardłowo w szoku i zdumieniu, drow zakończył błyskawiczny, pożegnalny pocałunek i zeskoczył z pajęczego grzbietu.
- nie! – krzyknęła za nim. – Fufi, stój!!!
Pająk, nie bardzo kumając co się wokół dzieje, zatrzymał się dopiero po chwili. Drow czekał pośród szalejących wokół płomieni, z sejmitarami w dłoniach i milcząc oczekiwał na swego przeciwnika.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline