Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2010, 21:52   #117
Qzniar
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Omosa tylko westchnął. Spojrzał na swojego partnera. W ej chwili po wieczornej rozmowie wolałby wykonać zadanie z Miwą, ale trudno. Z uśmiechem zwrócił się do Yuji'ego.
- Jestem Ura, miło mi. Wiesz nie będę wielce pomocny, bo jak sam zapewne już słyszałeś wczoraj dostaliśmy mały piernicz i moja lewa ręka jeszcze nawala. Wziąłbym się za sprzątanie psich kup z parku, potem akademie, a na końcu Itadakimasu. Co ty na to?
Yuji spojrzał na chłopaka, który przedstawił mu się jako Ura.
No siemasz - odpowiedział z uśmiechem, wyciągając rękę - Ja jestem Shiro Yuji.
Jeśli chodzi o tę robotę do wykonania, to można to zrobić w takiej kolejności jaką ustaliłeś. Postarajmy się to zrobić szybko.
Ura westchnął cicho pokiwał głową i ruszył do parku. Panował tam istny bajzel, chyba po jakiejś imprezie, wszędzie walały się śmieci i przeróżne papierki. Omosa westchnął i wyjął zabrany po drodze worek na śmieci. Spojrzał na partnera.
- To co ? Ku chwale ojczyzny?
- Nie ma wyjścia. No to do roboty - mruknął Yuji spoglądając z odrazą na park Konohy. - ogólnie moim domem jest Kiri i powiem Ci, że tam takiego syfu nie ma.
Ura uśmiechnął się.
- Ja mieszkam z alkoholikiem w dzielnicy biedoty i uwierz mi nawet tam nie ma takiego syfu.
Omosa chcą skończyć to jak najszybciej i uniknąć wstydu przed ludźmi, rzucił się z dziką prędkością na śmieci. Do dwóch kunai przywiązał sobie sznurki i rzucał nimi jak yoyo w papierki i inne odpadki. Gdy tylko papierek nabijał się na kunaia jednym ruchem ręki Omosa przyciągał go do siebie i wkładał go do worka.
Yuji z braku sznurków wyciągnął kunai'e i pędem zaczął zbierać śmieci, idąc za przykładem Ury. Rzadko kiedy musiał sprzątać, gdyż w jego mieszkaniu zawsze panowała nienaganna czystość.
"Trzeba przeboleć dzisiejsze zadania" - westchnął Yuji, nabijając na kunai następnego śmiecia.
Omosa krzyknął do Yujiego.
- Ej bo się zmęczysz. Łap! - rzucił mu kawałek sznurka - Potraktuj to jako ćwiczenia na celność.
Ura znacznie przyśpieszył i zaczął miotać kunai'ami na przemian z dziką prędkością. Czuł, że szybciej się męczył ,ale przynajmniej sprzątanie szło szybciej.
- Dzięki - rzucił do kompana łapiąc sznurek i obwiązując nim kunai'e.
Faktycznie, trening rzucania kunai'ami był to dobry. Z biegiem czasu Yuji zaczął traktować to jako zabawę, mimo smrodku jakie niektóre syfy z siebie wydzielały.
Śmieci zaczęło ubywać.
- W takim tempie szybko skończymy! - ucieszył się Yuji
Omosa przyjrzał się workowi partnera i krzyknął z uśmiechem.
- Ktoś zostaje w tyle! Chyba nie pozwolisz koledze żeby ci wszystkie fanty zagarnął spod nosa co?
- Osz Ty, toś Ty taki? Patrz! - Yuji zaczął zbierać śmieci we wręcz zastraszającym tempie. Było to niezwykle męczące - trening kondycyjny. "No proszę, zbieranie śmieci a ile pozytywów" - zaśmiał się.
- A tak w ogóle, widziałem, że byliście nieźle poobijani. Co się wam stało i dlaczego nie ma waszego sensei'a? - spytał Urę
I o ile było to możliwe przyśpieszył jeszcze bardziej!
- Ej to nie fair ! - zaśmiał się Ura - Używasz obydwu rąk! Ja mam tylko jedną!
Uśmiechnął się szczerze i spoważniał.
- Dostaliśmy manto od jakichś obcych shinobi. To miała być prosta misja przynieś podaj pozamiataj. Tyle że przy punkcie docelowym sensei wykrył 5 obcych shinobi. 1 jounina i 4 chuuninów postanowił podjąć walkę i ogółem wszystko poszło nie tak jak trzeba. Po misji mam zamiar odwiedzić sensei'a.
Nawet nie zauważył jak przy wejściu do parku urósł mały tłum widzów przyglądających się popisom młodych ninja. Byli zaledwie pół godziny w parku i już mieli połowę roboty za sobą.
- No to i tak nieźle wam poszło biorąc pod uwagę to, że było ich pięciu. Nie wiem czy ja bym uszedł z życiem z moją drużyną. Tak szczerze to moja drużyna składa się z samotnika, który uważa się za najlepszego i z dziewczyny, która stara się być świetna we wszystkim co robi. Tak w ogóle to ona jest o wiele milsza od Nizana. Najfajniejszy to jest i tak nasz sensei. Przynajmniej ma żywioł lodu i może mnie czegoś poduczy - wymieniał Yuji, nie przerywając sprzątania. - A Twoja drużyna Ci się podoba?
- Wiesz, mój sensei wydaje się w porządku jak na członka klanu Hyuuga, może go trochę po lubię, Miwa to dziewczyna z wymiany tak jak Nizan od was, nie uważa się za najlepszą, ale jest strasznie sztywna, nieźle ją tam musieli pocisnąć, w każdym razie jest spoko, wczoraj nawet przyłapała mnie na treningu nocnym, co do Orisamo, wiele ci nie powiem, wydaje się być poczciwym, ale co tak naprawdę skrywa nie wiem. Wiem tylko tyle że gdyby nie oni już by mnie tu nie było.
Nagle nie wiadomo kiedy wszystkie śmieci zniknęły.
- Wygląda na to że koniec. Co mamy następne w planach?
-Na koniec zostawimy sobie doręczycielstwo dla "Itadakimasu"... a więc... akademia? Tak, mamy pomóc młodym w nauce podstawowych technik. Tylko najpierw gdzie odstawimy te śmieci? - zamyślił się Yuji spoglądając na worki.
Omosa przyjrzał się im.
- Ja bym je wyniósł za Konohę i wysadził w powietrze, chociaż to może tylko je rozsypać, najlepiej to je zostawmy tutaj, niech ktoś inny je wywiezie, mieliśmy posprzątać, a nie zwozić śmieci.
- Dobry pomysł - zaśmiał się Shiro. - No to lecimy do akademii - powiedział i rzucił się biegiem w tamtą stronę.
Omosa dogonił go i krzyknął mu.
- Wyścig! Kto pierwszy!
I pomknął niczym strzała go wyprzedzając i przyglądając się jak początkowo nie wie o co chodzi. Troski dnia wczorajszego gdzieś zniknęły, a Ura poczuł się znowu jak dziecko w Akademii. Skakał jak pchła z budynku na budynek starając się nie dać wyprzedzić.
"Co, o co chodzi?" - to były pierwsze myśli Yujiego, do którego po chwili dotarły słowa Ury. Nogi miał całkowicie zdrowe! Przez cała drogę starał się go dogonić, lecz ogólny wynik to wygrana Uragiri'ego, po którym kilka sekund później dobiegł Yuji. Weszli do budynku. Przywitali się z sensei'em szkolącym młodych ninja w taijutsu. W ukłonach powiedzieli: Jesteśmy geninami przysłanymi do pomocy!
Ura uśmiechnął się, to był sensei Akuri który uczył go jeszcze nie tak dawno temu. Z uśmiechem powitał go, po czym pozwolił zabrać się na plac gdzie siedziała klasa młodych dzieciaków, wpatrzonych w nich jak w obrazek. Uprzejmie się przedstawił i zwrócił się do Yujiego wciąż mówiąc do dzieci.
- Mój kolega Yuji przedstawi wam kilka z podstawowych technik ninja. Przywitajmy go z gromkimi oklaskami.
Z wrednym uśmiechem na twarzy zostawił zdezorientowanego partnera przed publiką i sam zasiadł między dziećmi przyglądając się popisom członka drużyny 1.
W ninjutsu Yuji był dobry.
- Na początek może trochę teorii. Na pewno sensei wam o tym mówił, ale wam to przypomnę. Jutsu są technikami, które ninja wykorzystuje podczas walki. Aby w ogóle jutsu doszło do skutku ninja koniecznie musi posiadać chakrę. Ta zaś energia pochodzi z dwóch miejsc. Pierwsza to energia tkwiąca w milionach komórek ciała. Druga to energia umysłu i ducha, która jest rozwijana w trakcie ćwiczeń i zdobywania doświadczenia. - recytował Yuji. - A oto praktyczne zastosowanie. Pierwsza z technik jaką wam pokażę to Henge no Jutsu. Dzięki niej możecie się zmienić w wybraną osobę. - po chwili genin zmienił się w jakiegoś dzieciaka w pierwszym rzędzie.
Następna technika to Bunshin no Jutsu. Ona zaś sprawia, że kopiujecie samych siebie, lecz klony są waszymi kiepskimi kopiami. Gdy otrzymają cios, znikną. Ich ilość zależy od użytej na tę technikę chakry - teraz Yuji wytworzył 2 klony, które się ukłoniły publiczności.
- No i ostatnia technika jaką wam zaprezentuję, to Kawarimi no Jutsu. Nie licząc Bunshina, jest to technika najczęściej używana w walce. Polega na zamianie waszego ciała na wybrany przedmiot. Wy tymczasem szukacie jakiegoś bezpiecznego miejsca. No i tak, są jej trzy etapy:
1. Wybieracie przedmiot
2. Wykonujecie po kolei pieczęci: Baran, świnia, wół, pies, wąż. Trzeba to zrobić w odpowiednim momencie, inaczej z zaskoczenia nici.
3. Chowacie się.

Po tym, Yuji wykonał wymienione pieczęci jedną ręką, ledwo zauważalnie (taka szybkość). Jego ciało zastąpiła szmaciana kukła treningowa.

- No i to by było tyle, z tego co mogę wam przedstawić. Mam nadzieję, że się podobało! - rzekł z uśmiechem Yuji
Omosa wlepił w Yuji'ego oczy. Może dzieci nie dostrzegły różnicy, ale on to zauważył. Yuji zrobił jedną ręką jutsu podmiany i do tego z taką łatwością! Ura rozdziawił usta, jemu stworzenie głupich dwóch klonów nie wychodziło! Wstał pokłonił się dzieciom i odrzekł.
- Teraz moja kolej kochani.
Zamyślił się jaką by tu technikę zaprezentować dzieciom.
Uśmiechnął się nagle do dzieciaków.
- Wybaczcie zapomniałem że mam nie sprawną rękę i nie jestem w stanie wykonać żadnego jutsu, ale za to mogę pokazać wam coś bardzo fajnego.
Podbiegł do najbliższego drzewa i wbiegł po jego pniu i stanął do góry nogami na jednej z gałęzi.
- Ta technika polega na skupieniu swojej chakry w stopach, pozwala wam ona chwytać się drzewa czy innej powierzchni dzięki czemu nie spadniecie. Bardzo ułatwia życie.
Zeskoczył z drzewa i ukłonił się.
- No Yuji na nas czas, straciliśmy tutaj kolejne 1,5 godziny, a jeszcze zostało Itadakimasu.
- Dobra, to idziemy - powiedział idąc do sensei'a z akademii w celu złożenia raportu. Po chwili obaj pędzili już w kolejnych wyścigach w stronę baru Itadakimasu. Kilka minut szaleńczego pędu i już byli przed tymże barem. Mieli tam kolejne zadanie polegające na dostarczaniu zamówień.
- Heh tym razem żeś mnie prawie dogonił.
Jęknął cicho zziajany Ura. Jego partner był szybki, a szybkość to jedna z tych nie wielu rzeczy, którymi Ura się chwalił. Do wczoraj kiedy bez problemu został zatrzymany. Ale nie chciał o tym myśleć. Ten dzień zapowiadał się byle jak, ale już teraz, Omosę nie opuszczał dobry humor. W Itadakimasu przyjęto ich ciepło, zauważył nawet Orisamo krzątającego się po knajpce. ( właśnie pomyła wcześniej napisałem roni a to jego nick, sorka weź popraw potem ) Odebrał zamówienia i spakował je do plecaka który miał przy sobie, kiwnął Yujiemu i ruszył w swój rewir dostarczając ludziom ich zamówione posiłki. To było najdłuższe zadanie, bo jeszcze kilka razy musiał wykonać kilka rund dookoła. Około godziny 15:30 obydwaj z Yujim rozwieźli wszystkie zamówienia i pożegnali się z pracownikami knajpki.
- To co bracie, spotykamy się punkt 17 na wzgórzu?
- No dokładnie, na razie mamy czas wolny. I to całą godzinkę. Ja wyruszę pół godziny wcześniej bo zawsze się spóźniam. Ty wyruszaj kiedy chcesz. O 17 na wzgórzu. - rzucił Yuji do Ury po wykonanym ostatnim zadaniu, po czym pobiegł w stronę swojego domu. Czas wolny poświęcił na szybki, orzeźwiający prysznic i odpoczynek, leżąc na łóżku i czytając wczorajszą gazetę.

Spojrzał na zegarek... za pięć piąta. Odłożył gazetę i wyszedł z mieszkania, wcześniej zamykając je na cztery spusty. Był na wzgórzu 15 minut przed czasem. Położył się na trawie czekając na resztę.
Omosa był dużo wcześniej niż Yuji, jednak jego przybycie speszyło go i nie wiedząc czemu ukrył się przed nim. Może nie chciał aby ten zauważył jak Ura z niepowodzeniem stara się wykonać jutsu jedną ręką. Chłopak zalał się cały krwią na twarzy z zazdrości na samą myśl jak jego kamratowi łatwo poszło przed dziećmi. Nie wytrzymał w końcu i wyszedł na spotkanie.
- Yo bracie!
Machnął wesoło sprawną ręką.
- O Ura, siemasz - powiedział Yuji siadając - od dawna tu jesteś? Nie widziałem Cię wcześniej.
- Taaaa bo widzisz
Omosa czuł się skrępowany całą sytuacją. Nie przywykł do rozmów z innymi, a zwłaszcza proszenia o rade ale w końcu postanowił to z siebie wybąkać.
- Słuchaj słyszałem kiedyś o ninja potrafiących wykonywać jutsu jedną dłonią, niegdyś tego próbowałem, ale zaniechałem bo mi nie wychodziło. Wczoraj jednak coś się we mnie przełamało i udało mi się przyzwać dwie namiastki klonów, byle jakie, ale przynajmniej ruchliwe. I tego no, nie wiem jak to zrobiłem. Od wczoraj siedzę i próbuje, ale efekty wydają się być coraz gorsze! Widziałem jak łatwo ci to przyszło wtedy i...
Ura się zmieszał. Co ja robię? Pomyślał i szybko wybąkał.
- A z resztą nie ważne było minęło. Mogę się przysiąść?
I nie czekając na odpowiedź usiadł po turecku na skarpie obok Yujiego.
Szczerze to nigdy nie widziałem żadnego ninja poza mną wykonującego pieczęci jedną ręką. Słyszałem o kilku czy kilkunastu przypadkach, ale nigdy nie udało mi się tego na własne oczy zobaczyć. Sam do końca nie pamiętam kiedy się tego nauczyłem. I nawet dokładnie nie wiem jakim cudem mi to wychodzi. Aczkolwiek próbuj. Nie mówię, że to a wykonalne. I nie jest to też linia krwi mojego klanu. Rodzice tego nie umieją. - na tych i podobnych wyjaśnieniach 15 minut minęło bardzo szybko i zaczęły się pojawiać inne pary z wykonanymi zadaniami.
Ura przyjrzał się minie Miwy mówiła wszystko, chyba jej dzień nie bardzo się udał. Co do Orisamo wyglądał pogodnie jak zwykle, teraz wystarczyło zaczekać na senseia.
 

Ostatnio edytowane przez Qzniar : 05-01-2010 o 22:19.
Qzniar jest offline