Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2010, 08:11   #44
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Świątynia Garlen, Travar

Wizytę w tym jakże ciekawym miejscu można było podsumować jednym zdaniem: "Zaskoczenie przewyższa zadowolenie". Naprawdę jej nie przeszkadzało, że Realus dał się omotać Khali, ale nie mogliby skonsumować tego związku w miejscu mniej publicznym? Inna sprawda, że Tavi nie zapukała wystarczająco głośno. No cóż. Nauczka na przyszłość. Acelon skomentował wydarzenie cynicznym usmiechem, a Windeyes wypytywała o każdy szczegół. Jej ciekawość doprawdy nie miała granic.

Rezydencja Omasu, Travar

- Jestem niezmiernie wdzięczna za dobroć, jaką mi okazujesz panie. - uśmiechnęła się i usiadła bardziej na brzegu poduszek. - A Twój ogród jest doprawdy niezwykły. Jednak masz rację, przyszłam w określonym celu. Nie chciałabym również zajmować Ci zbyt wiele czasu. Postanowiłam opuścić Tarvar na pewien czas, aż sprawa K'tenshinów nieco nie przycichnie. Niedługo i tak odkryją, że Tavarti to Altea. Zejdę im z na razie z oczu. - Upiła nieco wody z pięknie wyrzeźbionego kryształowego kielicha. - Wybieram się na Złoziemia. - Uśmiechnęła się jakby mówiła o wycieczce krajoznawczej. Wyciągnęła zza pazuchy małe zawiniątko. - Proszę.
Podała je Omasu.
- To Owoc Pasji, który Altea przywiozła ze sobą do Tarvaru. Udało mi się go odzyskać po kradzieży zanim trafił na czarny rynek. Tylko miałabym wielką prośbę. - wzięła głęboki wdech. - Chciałabym założyć Schronisko dla dzieci bez dachu nad głową. Miejsce już znalazłam, Alweron zapewnił mnie, że siła robocza też się znajdzie. Tylko brak nam funduszy. Czy może dałoby się zorganizować jakiś bal, przyjęcie czy zbiórkę, z której pieniądze poszłyby na ten szczytny cel?
Zamarła w oczekiwaniu.

Hipodrom, miejsce Wielkiej Gry, Travar

Dzisiejszy dzień Wielkiej Gry był niesamowity. Wietrzne Duchy wbiły Tavi w fotel. Właściwie nie zwracała uwagi na graczy, jej uwagę zupełnie przykuł wiatr. Piękne, niesamowicie piękne i jak niebezpieczne. Najmniejszy błąd podczas targów z taką istotą i człowiek na powrót staje się martwym fragmentem Matki Ziemi...

Wieczór, dom Tavarti, Travar


- Oj Dami. - Tavi przytuliła do siebie orczycę. - Nie pozwól złamać się smutkowi. Przecież wrócę. Z taką obstawą to mnie żaden horror nie waży się tknąć. - roześmiała się i starła łzy z policzków Damarri. - Poza tym krótka rozłąka tylko nas wzmocni. Zobaczysz. Podobno związki na odległość są trwalsze. - pocałowała czule głosicielkę. - A teraz chodź do łóżka, musimy sobie odbić to, co stracimy przez kolejne kilkanaście dni.
I pociągnęła partnerkę w stronę mięciutkiej pościeli. Orczycy nie trzeba było tego powtarzać dwa razy.

Złoziemie, okolice kaeru

Tavi podrapała się po szyi. Piach wlazł jej już dawno w każdy załomek skóry. Dziewczyna czuła się jak chodzący papier ścierny. Przyjrzała się jeszcze raz Zgrzytaczom.
- Gdzie pożywienie, tam drapieżniki i padlinożercy. Coś mi się wydaje, że ten kaer to opuszczony raczej nie jest. No dobra, zróbmy coś. - Tavi cicho zdjęła plecak i położyła go nieopodal, w załomie skalnym. Nie miała zamiaru walczyć, nawet z psem, z dodatkowym obciążeniem. - Windy mogłabyś stworzyć jakąś iluzję gdzieś w tamtym kierunku? - ręką wskazała odwrotny niż ten, gdzie się chowali. - Trzeba by je wywabić nieco i rozproszyć, wtedy zaatakować. W końcu nie wiemy, co tam w środku się na nas się czai.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline