Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2010, 10:24   #14
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Do tej pory Świat wg Gatti był prosty. Wglądał tak:


Bardzo proste prawda? Pomijanie tego, co nie budzi zainteresowania.
Resztę można ująć w kilku znakach na płycie zasłyszanych między jedną a drugą drzemką.

Życie nierozerwalnie łączy się z dokładaniem kolejnych płyt. Ostatnio jednak złote symbole w kocich umysłach zacierały się. Gatti miały do wyboru albo przyznać się do swojej słabości, albo schować się w Ciemności i samotnie przeczekać złe czasy w łonie Matki. Każdy Kot robił to, co uważał za słuszne.

Wśród Gatti nie funkcjonuje pojęcie hierarchii, starszyzny, polityki.
Nikt nie zwołał narady, nikt nie narzekał na gęstniejący nieprzyjemny mrok zwiastujący nieszczęścia, nikt nie wybrał przedstawiciela do Przepowiedni. Każdy Kot przeczuwał instynktownie, kiedy nadchodziła jego kolej, aby użyczyć Złotych Splotów na jej potrzeby. Można to rozważać pod kątem inicjacji, choć żaden z osobników tego gatunku tak tego nie nazwie.

Grau pojawiła się na dwa tygodnie przed Przepowiednią u Opiekunki. Taki panował zwyczaj. Po czym wyruszyła w drogę do Sadesyksy. Powód oficjalny: przekazać wieści. Powód mniej oficjalny: taki panował zwyczaj. A jeśli Kot coś w ten sposób tłumaczy, należy pogodzić się z tym, że prawdy raczej nie wyjawi. Albo to rzeczywiście zachowanie przekazywane genetycznie.

Tam poznała trójkę piechurów, których miała poprowadzić najkrótszą drogą, aby zdążyli na Rytuał. Najwygodniejsze ramiona miał Lauheil, dobrze się na nich wylegiwało w formie nieco zagiętej, finezyjnie ułożonej ozdoby szyjnej podczas jaśniejszych godzin nocnych. Poza tym był dobrze wychowany.

Szkoda tylko, że Kocicę od tych pieszych wycieczek bolały zęby. Mało czasu na polowanie = dużo fastfood'u czyli kościstych gryzoni.

Jaskinia przygotowana na naradę zapełniała się powoli. Grau czuła na sobie zaciekawione spojrzenia. Wcale jej się to nie podobało. Końcówka jej ogonka podrygiwała niespokojnie. Choć to było jedyną oznaką irytacji.
Siedziała bez ruchu (prawie) z przymrużonymi oczami i czekała.
W przeciwieństwie do Skrzadła, wyglądała na wykutą ze skały. Tym bardziej, że Złote Sploty, z których rasa Gatti była tak znana, do tej pory nie pojawiły się na futrze Kotki. Wystarczyłaby jedna myśl, aby je przywołać, ale na razie skrzętnie trzymała je ukryte, by nie budzić niepotrzebnych sensacji. Bywały niesforne.

- Cyklop Korn w wielkiej bitwie został uderzony kamieniem w oko, które wywróciło się do wnętrza spoglądając w umysł. Przeraził się tym, co tam zobaczył - niczym powiew wiatru rozbrzmiały bezwiednie wypowiedziane słowa Skrzadła.

Grau spojrzała na niego, lekko przechylając główkę. Dodając jego ciągłe zerkanie w jej stronę - chociaż to raczej wyczuła niż zaobserwowała - i te błękitne iskierki, czyżby się bał tego, co zobaczy? Urocze.

- Przepraszam, nie miałem niczego złego na myśli. - zapewnił szybko. - Niepokoi mnie, co ma się zdarzyć i nic w moim życiu nie przygotowało mnie do tego. Tak wiele może od nas zależeć.

Kocica siedząc, uniosła przednią część ciała do pionu, a łapki ze schowanymi pazurami skierowała do (w pamięci odnalazła jego imię) Argo, jakby chciała go delikatnym dotykiem ciepłych opuszek podnieść na duchu.
- Nasze gatunki powtarzają ten rytuał od wieków. Myślę, że damy sobie jakoś z tym radę. - puściła mu oko i rozpłynęła się w powietrzu.

Stanęła na czterech łapach, przeciągnęła się, zrobiła grzbiecik, ziewnęła, otrzepała futerko, ziewnęła ponownie, umyła sobie ogon (bezczelny śmiał się pobrudzić!), podrapała się za uchem, ułożyła futro (niektóre włoski sterczały nie w tę stronę, co trzeba, a tego nie mogła zdzierżyć).

W międzyczasie padła propozycja wyprawy samobójczej. Gatti pomimo ważnego zajęcia, uszy nastawiła i łowiła kolejne zgłoszenia: Bracia, Śpiewający w Ciemności, ale też Czyści. Nawet jakiś Zębaty znalazł się w tej "paczce".

No, no, śmietanka towarzyska się zebrała.

Tuż koło jej łapy przebiegł ostatni zgubiony "fragment" Wielorakiego - robaczek w ślicznym chitynowym pancerzyku.

Jestem głodna.


Pojawiła się ponownie. Mlasnęła głośno.
- Pchacie się niebezpieczeństwu w paszczę i chce się obejść bez Gatti? - na jej grzbiecie pojawiły się Złote serpentynki, które skręcały się i rozgałęziały bez końca przechodząc w coraz to nowe kombinacje.
- Miau. Idę z Nimi. - zwróciła się do Opiekunki, która skarciła ją wzrokiem za niewłaściwie zachowanie. Kotka jednak wcale tego nie dostrzegła, bo zajęła się myciem mordki.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 06-01-2010 o 10:49.
Latilen jest offline