Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2010, 18:27   #119
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Podczas gdy młodzi shinobi zajmowali się wykonywaniem powierzonym im zadań, Ryuushou skierował swoje kroki w pewne miejsce. Bez słowa, zamyślony, mijał krzątających się tu i ówdzie ludzi. Myślał o przeszłości... W głowie młodzieńca pojawiały się obrazy z czasów, kiedy wraz z dwójką przyjaciół przeżywali wspaniałe chwile. Wspominał wspólne przygody i wyzwania, rozmowy i sytuacje, które zbliżyły wszystkich do siebie...
"Rei... Co się z tobą stało?" - pomyślał.
Zatrzymał się. Roztargnienie zniknęło wraz z lekkim powiewem chłodnego wiatru. Stał na przeciwko ogrodzonego niskim murkiem domku. Jakże bliskie było mu to miejsce, teraz zaniedbane, podniszczone, z opadającą płatami farbą, a niegdyś pełne wdzięku, zieleni, świeżości... Przeszedł pod oplątanym bluszczem kamiennym łukiem. Zarośnięta trawą kamienna ścieżka doprowadziła go do małego, drewnianego domku. Wszedł do środka...
Wewnątrz było ciemno i panował zaduch. Zdjął buty przed progiem w korytarzu i wkroczył głębiej. W jednym z pomieszczeń natknął się na gospodynię domu.
- Ah, Ryuu-chan! - prawie krzyknęła podekscytowana kobieta. Miło że przyszedłeś...
Chłopak spojrzał na nią. Była strasznie zaniedbana...
- Witam, Akahiko-san....

Przez dłuższy czas młody Mitsuhashi dotrzymywał towarzystwa dziwacznej kobiecie. Pomógł jej jak zwykle w codziennych sprawach: pozmywał naczynia, pootwierał okna, zrobił pranie, posprzątał, naprawiał dziury w dachu. Wymalował także cały murek. Matka Rei przez cały czas rozmawiała z nim, pytając o różne sprawy. Była bardzo miła. Zawsze stała z dzbankiem zimnego soku w pogotowiu. Ryuushou współczuł kobiecie. Od kiedy poznali się z Rei, jej matka była wdową. Ojciec dziewczyny zginął kiedy miała 6 lat. Jej matma chociaż głęboko przeżyła jego śmierć, zawsze troszczyła się o to, by jej córce niczego nie zabrakło. Wychowywała ją, żyła dla niej... Ale kiedy jej córka zginęła, kobieta całkowicie pogrążyła się w rozpaczy... Zapomniała o bożym świecie, całymi dniami przesiadywała w domu, zapominała sprzątać, pielęgnować ogród... Chociaż on i Tesamimaru regularnie ją odwiedzali i pomagali jej w codziennych sprawunkach, nigdy się już nie podniosła z przygnębienia... Przed chłopcami próbowała ukryć depresję zdobywając się na wymuszone uśmiechy i... nigdy nie mówiła o Rei. Zupełnie tak, jakby zapomniała o swojej córce.

Wrócił na miejsce zbiórki parę minut po wyznaczonym czasie. Zastał tam już wszystkich geninów, rozmawiających między sobą o wykonanych zadaniach. Wymusił na sobie uśmiech.
- Konbawa - przywitał się z nimi uniesieniem ręki.
- Jeżeli wykonaliście powierzone wam zadania, mam dla was zapłatę. - wyjął z kieszeni papierową kopertę. Spisaliście się dzisiaj doskonale.
Wydobył z niej sporą ilość pieniędzy. Każdemu geninowi wręczył po 200 Kin.
- Ah, prawie bym zapomniał. Hyuuga sensei pragnie zobaczyć się ze swoją drużyną. Znajdziecie go...- poczuł pod nosem coś ciepłego. - w szpitalu.
Dotknięciem palcem upewnił się, że jest to krew. Szybko wyjął z kieszeni białą chusteczkę i przytknął ją do nosa. Nagle dostał zawrotów głowy. Cofnął się o parę kroków i prawie potknął się o schody kamiennej kapliczki. Macając je ręką usiadł na najniższym stopniu. Czuł na sobie spojrzenia geninów.
- Ni-Nic mi nie jest. Zaraz przejdzie... - powiedział uspokajająco. Możecie odejść.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline