Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2010, 20:59   #185
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Czarodziejka uciekała. Z jednej strony to dobrze nie będzie miał kto ich atakować paskudnymi czarami. Z drugiej strony kapłana ciekawiło trochę dlaczego flota Waterdeep uznała ich za wrogów i wysłała za nimi nie takich znowu przeciętnych marynarzy, a członka gildii magów i oficerów straży wraz z elitarną gwardią. Usłyszał sapanie gwardzisty i natychmiast poświęcił mu całą uwagę. Wojownik poderwał do góry swoje ostrze i próbował nabić na nie kapłana. Jednak rana zadana przez kleryka znacznie spowolniła jego ruchy i Mordimer bez większych problemów sparował cios tarczą. Miał teraz ułamek sekundy na dalszą analizę sytuacji. Na fregacie marynarze oddali strzał z wytoczonego na pokład małego działa. Na szczęście jego towarzysze zdążyli odskoczyć z toru lotu pocisku i tylko poobijali się o deski pokładu. Cadom mierzył się z kapitanem straży i nie radził sobie najlepiej. Jednak już pomagał mu Sorin. Mordimer miał nadzieję, że we dwóch sobie poradzą. Stormak wykorzystując jeden ze swoich zwoi przyzwał żywiołaka, który chwilowo zatrzymał uciekającą maziczkę, a Paul strzelał do niej z łuku. Kapłan znów rzucił okiem na krasnoluda. Mimo rzucenia czaru widać było, ze otrzymane rany mają na niego coraz większy wpływ. Zaczynał już słaniać się na nogach o to oznaczało, że należy mu pomóc. Mordimer natychmiast odwrócił się od gwardzisty i pognał w stronę maga. Na szczęście strażnik nie bardzo mógł za nim pognać albo poczęstować go ciosem miecza na dowidzenia, bowiem miejsce walczącego kapłana natychmiast zajął jeden z marynarzy fregaty. Kleryk popędził do ich czarodzieja i uklęknął przy nim. Dotknął dłonią swojego świętego symbolu i wyszeptał słowa modlitwy kładąc ręce na ciele Stormaka.

- Pani Szczęścia nie pozwól, by ten który pomaga wypełnić Twoją misję umarł z powodu ran tutaj odniesionych. Ześlij przez swojego sługę moc potrzebną na jego uleczenie, by mógł kontynuować wypełnienie Twej woli.

Ręce Mordimera wypełnił złoty blask, a część obrażeń Stormaka natychmiast zniknęła.


[Rzut w Kostnicy: 12] - spontaniczne czarowanie, leczenie lekkich ran na Stormaka
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline