Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2010, 07:18   #181
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Bitwa trwała. Pokład lepił się już od posoki. Dookoła ryk fal, szczęk broni, krzyki mordowanych. Nie robiło to już na nim większego znaczenia. Gdzieś za nim usłyszał eksplozję. Potem kula świsnęła tuż obok jego ucha rozbijając czaszkę jednemu z marynarzy przed nim. To nie było ważne. Ważne było tylko to, aby pomóc kamratowi, który jakimś cudem wytrzymał ostatni atak olbrzyma. Jednak następny napewno będzie śmiertelny. Zaszedł przeciwnika z tyłu. Człowiek był tak wielki, że Sorin bez trudu widział między jego nogami leżącego i wykończonego Cadoma. Zacisnął obie dłonie na rękojeści, tak mocno, że skórzane obicie zatrzeszczało i uderzył[25]. Przeciwnik niewątpliwie poczuł ten cios. Okrzyk bulu i wściekłości rozdarł powietrze nad walczącymi. Sam Sorin był zaskoczony ile siły w niego włożył. Ostrze przebiło płytę pancerza z boku i zatrzymało się głęboko w ciele[15]. Błyskawicznie zrobił piruet. Wyciągnął ostrze i jeszcze bardziej pogłębył ranę. Na pokład trysnęła krew. Odskoczył w tył przygotowując się do odparcia odwetu...

---------------------------------------------------
Potwierdzenie krytyka[10]
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 05-01-2010, 11:39   #182
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Stormak! Załatw ją! - krzyknął Paul, na widok unoszącej się w powietrze czarownicy. Oczywiście jak tylko zrobiło się gorąco, to jaśnie pani dała drapaka, zostawiając pozostałych na pastwę losu. Co było rozsądne, ale... wśród jej towarzyszy z pewnością nie spotkało się z uznaniem.

Tego jeszcze brakowało, by kolejny świadek uciekł z pola bitwy, na dodatek zabierając ze sobą część przyszłego łupu. Swoiste odszkodowanie za poniesione przez wszystkich straty materialne, fizyczne i moralne.
Sytuacja na polu bitwy nie przedstawiała się najgorzej, Można by nawet powiedzieć, że było całkiem nieźle. Kompani wygrywali pojedyncze pojedynki, trup ścielił się gęsto, głównie po stronie przeciwnika.
Tylko ta magiczka...

Paul błyskawicznie założył strzałę na cięciwę i wymierzył. Lotny pocisk przeszył powietrze...
Paul zaklął, widząc efekt strzału.
Haniebne pudło... No, może nie haniebne, ale jednak strzała minęła cel o kilka cali.

- Do zobaczenia... - wycedził zniechęcony niepowodzeniem.

Może gdyby wcześniej zaczął do niej strzelać... Gdyby mieli więcej łuczników...
A tak... uciekła baba...
 
Kerm jest offline  
Stary 05-01-2010, 12:50   #183
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kusza była gotowa do wystrzału. Krasnolud wychylił zza masztu kawałek głowy by nie pokazując się przeciwnikom, obrać sobie jakiś cel. Jak bardzo się zdziwił, gdy jego bystry wzrok dostrzegł unoszącą się w powietrzu elfkę, która wyglądała jakby chciała uciec z pola bitwy? -Stormak! Załatw ją!- usłyszał gdzieś z okolic centrum jatki. Brodacz pokręcił głową i przetarł dłonią twarz. -Najlepiej. Jak coś nie tak, to Stormak załatw to...- skomentował, po czym wartko wstał i sięgnął ręką po ostatni już zwój jaki miał. -Chyba Cię pojebało, jak myślisz, że mi teraz uciekniesz...- syknął do siebie, przez zaciśnięte zęby. Brodacz rozwinął zwój i wbił wzrok w jego zawartość. Wszechobecna magia zawirowała wokół niego, zaś cichy szept zamienił się w szum wiatru. W powietrzu, nad okrętem coś błysnęło. Nic więcej się nie stało. Początkowo. Po chwili bowiem na tle nocnego nieba pojawił się półprzezroczysty kształt, przypominający odrobinę humanoidalne ciało. -Zabij i ściągnij z powrotem na statek...- szepnął raz jeszcze brodacz. Przyzwaną bestią był żywiołak powietrza. Istota, idealna do ściągnięcia elfki z powrotem na pokład. Nawet jeśli jej nie zabije, to przynajmniej zatrzyma na kilka chwil, tak, że kompani będą mogli do niej strzelać. Stormak nie obawiał się jej ewentualnej ucieczki. Jej zaklęcia musiałby być niezwykle potężne, by doleciała za ich pomocą z powrotem do brzegu. Skoro pędząca z zawrotną prędkością fregata płynęła ponad dwa kwadranse, to elfka, musiałaby mieć w zanadrzu kilkanaście takich zaklęć, by nie spaść gdzieś po drodze do oceanu. A wtedy... Słaba kobieta o jej posturze, utonie szybciej niż galeon z kilkoma dziurami w burcie. Na twarzy krasnoluda pojawił się uśmiech. Brodacz schylił się po kuszę. Nie miał zamiaru trwonić czasu na przyglądanie się sytuacji z tyłu. W tym samym czasie przyzwany żywiołak popędził w stronę czarodziejki. Pędził było dobrym określeniem. Był trzykroć szybszy od niej i z łatwością nabrał rozpędu szarżując na uciekinierkę. Jego pseudo kończyna uformowała się w coś na kształt buławy a gdy przyzwana bestia była dość blisko uderzyła w plecy, nieświadomą elfkę. Niestety stwór trafił tylko jedną z kilku kopii, jakie wcześniej stworzyła. Musieli czym prędzej ją zestrzelić.
 
Nefarius jest offline  
Stary 06-01-2010, 15:29   #184
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Kapłan z trwogą spojrzał na opdający miecz, nie zdążył zasłonić się tarczą. Uderzenie było zbyt silne i szybkie żeby mógl tego dokonać. Cios był przy tym tak precyzyjny że natrafił na szczelinę w pancerzu, miecz wbił się w ciało jak w masło niewiele brakowało żeby odrabał całe lewe ramię, gdy Urqelius wyjmował miecz dało się słyszeć odgłos zasysania, a z rany momentalnie buchnęła krew. Tarcza od rau spadła na ziemię. Cadom odczuwał przeraźliwy ból. "Masz sukinsynu" pomyślal. Zaraz potem z pomocą przyszedł mu Sorin, który chlasnął olbrzyma z niewyobrażalną siłą przez plecy. Cadom ponownie zamachnął się prawą ręką w której wciąż dzierżył buzdygan. Mimo osłabienia spowodowanego raną zdołał trafić [kapitana z Whaterdeep: 21]. Jednak ten cios nie był już taki mocny jak poprzedni, buzdygan trafił Urqeliusa w ramię, [wgniatając zbroję: 5], i miażdżąc kość i ciało. Teraz kapłan czekał na kolejne wydarzenia. Miał nadzieję że kamraci z galeonu w porę się spostrzegą i nie będą wciąż ostrzeliwać fregaty, na której bądź co bądź była już pewnie przeszła połowa załogi galeonu, piorąc po mordach kolegów po fachu z gregaty.
 

Ostatnio edytowane przez Xulux : 06-01-2010 o 20:11.
Xulux jest offline  
Stary 06-01-2010, 20:59   #185
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Czarodziejka uciekała. Z jednej strony to dobrze nie będzie miał kto ich atakować paskudnymi czarami. Z drugiej strony kapłana ciekawiło trochę dlaczego flota Waterdeep uznała ich za wrogów i wysłała za nimi nie takich znowu przeciętnych marynarzy, a członka gildii magów i oficerów straży wraz z elitarną gwardią. Usłyszał sapanie gwardzisty i natychmiast poświęcił mu całą uwagę. Wojownik poderwał do góry swoje ostrze i próbował nabić na nie kapłana. Jednak rana zadana przez kleryka znacznie spowolniła jego ruchy i Mordimer bez większych problemów sparował cios tarczą. Miał teraz ułamek sekundy na dalszą analizę sytuacji. Na fregacie marynarze oddali strzał z wytoczonego na pokład małego działa. Na szczęście jego towarzysze zdążyli odskoczyć z toru lotu pocisku i tylko poobijali się o deski pokładu. Cadom mierzył się z kapitanem straży i nie radził sobie najlepiej. Jednak już pomagał mu Sorin. Mordimer miał nadzieję, że we dwóch sobie poradzą. Stormak wykorzystując jeden ze swoich zwoi przyzwał żywiołaka, który chwilowo zatrzymał uciekającą maziczkę, a Paul strzelał do niej z łuku. Kapłan znów rzucił okiem na krasnoluda. Mimo rzucenia czaru widać było, ze otrzymane rany mają na niego coraz większy wpływ. Zaczynał już słaniać się na nogach o to oznaczało, że należy mu pomóc. Mordimer natychmiast odwrócił się od gwardzisty i pognał w stronę maga. Na szczęście strażnik nie bardzo mógł za nim pognać albo poczęstować go ciosem miecza na dowidzenia, bowiem miejsce walczącego kapłana natychmiast zajął jeden z marynarzy fregaty. Kleryk popędził do ich czarodzieja i uklęknął przy nim. Dotknął dłonią swojego świętego symbolu i wyszeptał słowa modlitwy kładąc ręce na ciele Stormaka.

- Pani Szczęścia nie pozwól, by ten który pomaga wypełnić Twoją misję umarł z powodu ran tutaj odniesionych. Ześlij przez swojego sługę moc potrzebną na jego uleczenie, by mógł kontynuować wypełnienie Twej woli.

Ręce Mordimera wypełnił złoty blask, a część obrażeń Stormaka natychmiast zniknęła.


[Rzut w Kostnicy: 12] - spontaniczne czarowanie, leczenie lekkich ran na Stormaka
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 06-01-2010, 21:14   #186
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Związany walką Ilian dostrzegł za plecami przeciwnika znajomą twarz. Po chwili wrogi marynarz leżał na deskach plamiąc pokład krwią. Nagle pole bitwy przepełnił huk armatki skierowanej ku elfowi. Mimo udanego uniku Ilian nie uchronił się przed obrażeniami.

- Słuchaj, widzisz tego tam ? –Wskazał palcem- To chyba ich kapitan, utoruję Ci drogę, a Ty go zaatakuj. Za moment do Ciebie dołączę i załatwimy go tak samo jak poprzedniego… mam nadzieję.

Bronthion krzyczał w stronę lekko ogłuszonego tropiciela. Lekkim kiwnięciem głowy dał znak łotrzykowi iż akceptuje jego plan, po czym zacisnął dłonie na rękojeściach swoich ostrzy i rzucił się na, stojącego na drodze do kapitana, marynarza. Jego ruchy były bardzo szybkie, w końcu wyczuł równowagę i poprowadził idealne cięcie niemal przecinając swojego przeciwnika na pół wzdłuż pasa, nie pozostawiając mu żadnych szans na przeżycie.

Nie zatrzymywał się, biegł wprost na kapitana. Jego ostrza były znów gotowe do ataku. Nie mógł zawieść, ani siebie, ani towarzyszy.

Rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 20] - test refleksu
[Rzut w Kostnicy: 20] - test ataku na marynarza
 
Elthian jest offline  
Stary 06-01-2010, 22:47   #187
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Im dłużej trwała walka, tym więcej dało się odczuć trupów pod nogami. Ilu to już padło? Czterech? Sześciu? Nieważne. I tak dalej jego bitewny zapał nie został ostudzony. Chciał powalać wrogów, który staną mu na przeciw, lecz ci oto, co są na cios mieczem, już nie są jego godni.

Opuścił miecz dostatecznie nisko, by dać pozostałym wojaczkom znak, że ma aktualnie inny zamiar, niż rąbanie.

-Spier...-zdołał powiedzieć, gdy dwoje z marynarzy po szybkiej wymianie spojrzeń ruszyli na niego. Obaj dzierżąc śmiesznie powykrzywiane miecze. "Debilizm tych ludków nie zna granic "

Obaj biegli przy siebie jak para ciot. Na pierwszy rzut oka byli niedoświadczeni. Mieli z 18 do 20 lat. Jedyne co było sensowne w tym posunięciu to to, że ten z prawej jest leworęczny. Wykrzywiając jedynie usta w niesmaczny grymas, postanowił nie dać im forów. Wybrali własny los. Podrywając kata z pokładu zaczekał chwile, aż będą w dostatecznej odległości by zaatakować. Jego broń, jako że jest dwuręczna, miała nad nimi przewagę dystansu. "Teraz !" krzyknął skrycie wykonując szeroki zamach jak do ścinania drzewa. I w tedy stało coś, co przerosło jego oczekiwania. Dwoje z biegnących chcieli zrobić unik, lecz jako że przestrzeń tego za bardzo nie pozwala, to bardziej powpadali na siebie niż zdołali cokolwiek zrobić. Ostrze wystrzelone jak z balisty przeszło , przecinając go wszerz. Siła tego ataku była na tyle duża, że owy mańkut, który biegł po jego lewej stronie dostał stalą prosto w bebechy. Stojący za nimi kamraci zatrzymali nie niepewnie, z ewidentnym strachem na twarzy. Właśnie wnętrzności po pierwszym denacie obryzgały ich twarze i koszule.

Gwałtownie wyrywając ostrze z upadającego już człeka, oparł je ponownie na pokładzie jak uczynił to kilka chwil temu.

-Spierdalać mi stąd cioty pokładowe. Chce tu zaraz widzieć prawdziwych wojowników!- wykrzyczał na nich gestykulując zaciśniętą pięścią. W przerwie po dwóch hardych samobójcach widać już było przeciskających się gwardzistów. Miał nadzieje, że widzieli co zrobił z tymi ludźmi. Dla niego liczył się strach w tych, z którymi przyjdzie mu walczyć.

-Chodźcie tu...-machnął ochoczo, zapraszając przeciskających się gwardzistów - ... a was też poćwiartuje!


-------
[Rzut w Kostnicy: 20] - Potwierdzenie krytyka
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny

Ostatnio edytowane przez Whiter : 06-01-2010 o 22:58.
Whiter jest offline  
Stary 07-01-2010, 01:40   #188
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
" Kolejna kuglarska sztuczka !"pomyślała widząc jak kolejne z jej odbić znika po ciosie ducha żywiołu powietrza. Była pewna , że to sprawka Stormaka. " Ale żeby ten przykurcz dupowąchacz znał aż takie sztuczki ?"Na szczęście rozmieszczenie jej lustrzanych odbić zapewniało jej swobodę działania z magią. Żywiołak był na tyle oddalony. Szybko oceniła sytuację - ludzie z fregaty przegrywali. Nawet ona - niedoświadczona w boju adeptka magii to widziała. Choć do tej pory o bitwach czytała jedynie w księgozbiorach.
Mogła albo uciec, ryzykując hańbę. Bo jeśli ktoś z nich jednak przeżyje ? Mogła też zostać i najprawdopodobniej zginąć. " Niedoczekanie... Wolę obrócić wszystkich w niebyt !"
Dostrzegła na fregacie otwartą klapę, prowadzącą pod pokład. " Czy tam nie ma prochu do tych armat?"W jej głowie już pojawił się pomysł. Zapewne przez większość ludzi uznany za karygodny... Ale czy oni są na jej miejscu ? " Jestem młoda, piękna, mam potencjał... Nie zmarnuje tego. Choćbym miała zatopić flotę !"
Wyszeptała zaklęcie przeciągając dłonią w powietrzu wzdłuż twarzy. Następnie energicznie wyrzuciła ramię w przód, a z jej palca wystrzelił niewielki, skrzący się pocisk. Wraz z kolejnymi przebytymi metrami, zwiększał swą objętość, a wpadając przez klapę pod pokład był już masywniejszy od Urquerliusa.
Nastąpiła reakcja łańcuchowa - straszliwy huk, fregata zadrżała. Pierwsze płomienie wydobyły się z otwartej klapy i luk armatnich. Na poziomie tych, kadłub okrętu rozerwało w linii poziomej. Jakby tego było mało, statek rozerwało również na dwie części. Potężne pęknięcie powstało na wysokości klapy, przez którą wleciał pocisk. Kolejne mniejsze eksplozje rozerwały w niektórych miejscach pokład . Wszystkie z masztów padły jak ścięte drzewa - prosto w wodę. Krzyki marynarzy, kapitana Barlda:
- Ogień ! Ogień ! Ugasić ogień !- biedak chyba nie dopuszczał myśli , że już przegrali.
Kapitan Urquerlius miał nieszczęście stać w pobliżu jednego z mniejszych wybuchów. Część pokładu na której stał ułamała się i razem z nim wpadła do wody. Nie poddał się jednak łatwo. Choć zbroja ciągnęła go prosto na dno, starał się utrzymać na powierzchni chwytając się urwanych fragmentów.
- Pomocy ! Pomocy !- ryczał niczym lew, jednak treść czyniła z niego raczej przestraszonego szczura.

************
Rzut na refleks: ST 15
Nieudany - 2k8 obrażeń.(Od ognia.)
Rzut na wytrwałość : ST 20
Nieudany - ogłuszenie na jedną kolejkę.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 07-01-2010, 07:46   #189
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Opancerzony przeciwnik był już bliski śmierci. Rany odniesione, jeszcze nie śmiertelne, ale dawały mu się bardzo we znaki. Na domiar tego dostał jeszcze cios od Cadoma. Jednak pomimo tego trzymał się na nogach i ciągle stanowił zagrożenie. Podniósł swój miecz. "Suczy syn. Tak wielki, że by człowieka nabił od życi po czerep..." pomyślał nagle Sorin. Lecz nie zdąrzył wykonać ataku. Stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Nastąpiła eksplozja. Pokład pod nogami wielkoluda zarwał się. Ze środka buchnęły płomienie. Mężczyzna wpadł z krzykiem do wody. Sorin instynktownie odskoczył[20] unikając płomieni, jednak statkiem zachwiało bardziej niż się spodziewał. Wstrząs był tak silny, że bezwładnie uderzył w maszt[13]. Zakręciło mu się w głowie. Potrzebował dłuższej chwili aby dojść do siebie. Powoli wstał. W kadłub uderzyła większa fala rozsiewając po pokładzie deszcz słonej wody. To ocuciło go całkowicie. Rozejrzał się szybko. Prawie wszyscy byli zdezorientowani. Niektórzy poparzeni. Nie dobrze.
-Dalej kamraci! Wracać na okręt! Ruszac się leniwe ścierwa jeśli wam życie miłe! - ryknął na cały pokład
Szybkim ruchem stopy podniósł leżącą obok nogi karabelę i zamaszystym ruchem schował do pochwy. Wszyscy byli już przytomni. Sorin szybko podbiegł do burty, odwiązał linę i już szybował[17] na pokład galeonu jak poprzednio.
Lądując złapał takielunku i stanął na poręczy. Rozejrzał się. Zobaczył coś strasznego.
-Wszyscy do lin! Odciąć liny! Bo pójdziemy do stu diabłow! Żwawo, żwawo!
Sam chwycił toporek i biegnąc wzdłuż burty rąbał liny zwalniając okręt od śmiertelnego balastu.
-Szykować liny! Wyciągnąć kogo się da! Ruszać się!

W tej właśnie chwili Sorin usłyszał żałosny krzycz o pomoc. Rzucił okiem na morską toń i od razu wiedział. Człowiek w płytowej zbroi, z którym walczył na fregacie. Odrzucił toporek na bok. Chwycił pobliski zwój liny. Szybko zawiązał samo zaciskową pętlę[26].
-Czterech do mnie! - krzyknął
Momentalnie stało przed nim czterech marynarzy. Rzucił im drugi koniec liny
-Tylko mnie nie utopcie...
Wspiął się na poręcz burty, rozłorzył ręcę i skoczył.
Mężczyzna rozpaczliwie starał się utrzymać na wodzie łapiąc co wpadnie w ręce, jednak ciężka zbroja cały czas ciągnęła go na dno.

Gdy Sorin dopłynął na miejsce, na powierzchni nie było nikogo. Nabrał haust powietrza i dał nura[16]...
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 07-01-2010, 11:21   #190
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Schylony, z rozłożonymi niczym skrzydła ostrzami, elf biegł wprost na opancerzonego kapitana. Po chwili stało się coś na co Ilian nie był przygotowany.

Wybuch nastąpił tuż przed nim. Nie zdążył się wycofać, płomienie ogarnęły jego twarz. Elf zatoczył się do tyłu upuszczając swoje miecze. Okaleczoną twarz zakrywał rękoma. Opadł na kolana, z oczu wylewały się słone łzy, krzyczał niemiłosiernie. Okrzyk Sorina przepełnił fregatę. Elf jedynie dosłyszał co po niektóre słowa.
- Bronthion! Bronthion! - wzywał przyjaciela, wiedział iż tylko on znajduje się w pobliżu.
Nic nie widział. Okręt zaczął się przechylać, a płonące ciała marynarzy zsuwały się w jednym kierunku.

Tropiciel poczuł gorąco na swojej głowie, czym prędzej rozdarł bandanę odrzucając ją z dala od siebie. Spróbował odsłonić oczy lecz widział tylko rozmazane ciepłe barwy, pomarańczowe płomienie i brązowe pokrycie fregaty. Nie mógł dostrzec swoich mieczy. Ponownie nawoływał...

- Bron... Miecze... Bronth...

Zaczął dyszeć, starał się łapać powietrze. Dosłyszał kolejną z pośród wielu eksplozję, tym razem o wiele bliższą. Wielki odłamek drewna leciał wprost w jego stronę. Elf usłyszał go, spojrzał a następnie poczuł tylko bolesne uderzenie w poparzoną twarz.

Bezwładne ciało opadło na deski fregaty. Dookoła buchały płomienie, krzyk załogi, jego kompanów, Sorina... Już nic nie widział, tylko słyszał...

Tylko słyszał...


Rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 10] - rzut na refleks
[Rzut w Kostnicy: 7] - wytrwałość
[Rzut w Kostnicy: 7] - obrażenia od ognia
 

Ostatnio edytowane przez Elthian : 07-01-2010 o 11:24.
Elthian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172