Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2010, 07:46   #189
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Opancerzony przeciwnik był już bliski śmierci. Rany odniesione, jeszcze nie śmiertelne, ale dawały mu się bardzo we znaki. Na domiar tego dostał jeszcze cios od Cadoma. Jednak pomimo tego trzymał się na nogach i ciągle stanowił zagrożenie. Podniósł swój miecz. "Suczy syn. Tak wielki, że by człowieka nabił od życi po czerep..." pomyślał nagle Sorin. Lecz nie zdąrzył wykonać ataku. Stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Nastąpiła eksplozja. Pokład pod nogami wielkoluda zarwał się. Ze środka buchnęły płomienie. Mężczyzna wpadł z krzykiem do wody. Sorin instynktownie odskoczył[20] unikając płomieni, jednak statkiem zachwiało bardziej niż się spodziewał. Wstrząs był tak silny, że bezwładnie uderzył w maszt[13]. Zakręciło mu się w głowie. Potrzebował dłuższej chwili aby dojść do siebie. Powoli wstał. W kadłub uderzyła większa fala rozsiewając po pokładzie deszcz słonej wody. To ocuciło go całkowicie. Rozejrzał się szybko. Prawie wszyscy byli zdezorientowani. Niektórzy poparzeni. Nie dobrze.
-Dalej kamraci! Wracać na okręt! Ruszac się leniwe ścierwa jeśli wam życie miłe! - ryknął na cały pokład
Szybkim ruchem stopy podniósł leżącą obok nogi karabelę i zamaszystym ruchem schował do pochwy. Wszyscy byli już przytomni. Sorin szybko podbiegł do burty, odwiązał linę i już szybował[17] na pokład galeonu jak poprzednio.
Lądując złapał takielunku i stanął na poręczy. Rozejrzał się. Zobaczył coś strasznego.
-Wszyscy do lin! Odciąć liny! Bo pójdziemy do stu diabłow! Żwawo, żwawo!
Sam chwycił toporek i biegnąc wzdłuż burty rąbał liny zwalniając okręt od śmiertelnego balastu.
-Szykować liny! Wyciągnąć kogo się da! Ruszać się!

W tej właśnie chwili Sorin usłyszał żałosny krzycz o pomoc. Rzucił okiem na morską toń i od razu wiedział. Człowiek w płytowej zbroi, z którym walczył na fregacie. Odrzucił toporek na bok. Chwycił pobliski zwój liny. Szybko zawiązał samo zaciskową pętlę[26].
-Czterech do mnie! - krzyknął
Momentalnie stało przed nim czterech marynarzy. Rzucił im drugi koniec liny
-Tylko mnie nie utopcie...
Wspiął się na poręcz burty, rozłorzył ręcę i skoczył.
Mężczyzna rozpaczliwie starał się utrzymać na wodzie łapiąc co wpadnie w ręce, jednak ciężka zbroja cały czas ciągnęła go na dno.

Gdy Sorin dopłynął na miejsce, na powierzchni nie było nikogo. Nabrał haust powietrza i dał nura[16]...
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline