Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2010, 14:42   #16
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Krótkie, stanowcze pukanie rozległo się pod sam koniec posiłku. Goście spoglądnęli na gospodarza, ciekawi, czy kogoś jeszcze czekał, czy spodziewał się, że czwarty towarzysz znajdzie ich sam, czy też może sam go już znalazł i zaprosił. Był przecież Kordyjczykiem, takiego nie lza nie doceniać. Gospodarz tymczasem stanowczym "Proszę" zaprosił do środka. Drzwi uchyliły się, ukazując mężczyznę lat na oko z trzydzieści. Przeciętnej budowy i wzrostu, o spokojnym spojrzeniu brązowych oczu, osadzonych w smagłej twarzy o pociągłych, ragadańskich rysach. Szlachetną krew nowo przybyłego znać było w ich regularności oraz urodzie - nie tylko architektura i ulice w Ragadzie mówią o rodiańskim dziedzictwie tego kraju, mówi też o nim często regularność i stanowczość oblicz synów i córek trawionego wojenną pożogą kraju. Nie tak często jak u Nordów i nie tak mocno znać to dziedzictwo, ale wprawne oko bez dwu zdań dostrzegało takie patrząc na twarz zaproszonego. Nawet zapuszczona na cynazyjską modłę szpiczasta bródka, ze starannie utrzymanym wąsikiem nie przesłaniała tego.

Wchodząc, mężczyzna zdjął kapelusz, wytwornie skłaniając się kawalerom przy wieczerzy, jednocześnie zaś każdy z nich został objęty krótkim, badawczym spojrzeniem brązowych oczu. Ukłon ten zdradził spore obycie przybysza, dał też okazję wszystkim obecnym do zarejestrowania paru szczegółów. Strój nieznajomego był zacnie skrojonym (choć skromnym) strojem podróżnym, co dało się poznać po kolorach w jakich był utrzymany: szarościach i brązach. Jedyną bronią, jaką tamten posiadał, był krótki rapier, typowa broń ragadańskich zabójców, niesławnych rancorów. Obeznani z wojaczką kawalerowie dostrzegli, że broń doskonale leży u boku swego właściciela, i żaden ruch, jaki tamten wykonuje, nie zdaje się bronią przejmować - jej obecność przy boku Ragadańczyka była równie naturalna, co obycie, jakie każdym niemal gestem zdradzał baron de Olivares, czy ani na chwilę nie zatracona czujność Bardańczyka lub Agaryjczyka. Dyplomata, który przypasa rapier, nie wiedząc dobrze jak się nim, posłużyć, zdradzi się prędzej czy później zawadzając o niego dłonią czy zaplątując go sobie między nogami. Temu człowiekowi, czy to podczas wejścia, ukłonu czy późniejszej przemowy, nic takiego się nie przydarzyło.

Ci, którzy szukali herbów czy podobnych oznak szlachectwa, mieli wyraźny symbol w postaci broszy, jaką przybysz miał przypiętą nad sercem. Kuta w srebrze, zdobiona kilkoma drobnymi agatami, przedstawiała pawie pióro, przerobione na pióro do pisania. Z oprawy broszy, de Olivares poznał natychmiast, że herb jest cynazyjski, choć niewiele więcej dały pobieżne oględziny. Mniej wyraźny i trudniejszy do spostrzeżenia był rodowy pierścień, choćby z tej racji, że noszon na rękawicy. Jedynie wyjątkowo spostrzegawczy człek mógłby dostrzec, że kamień w pierścieniu jest obrócony. Ci, dla których etykieta była takim nawykiem, jak dla przeciętnego człowieka oddychanie, natychmiast wiedzieli w czym upatrywać przyczyny takiego właśnie ułożenia herbowego znaku. Właściciel pierścienia przebywał tu incognito.

Wszystkie te obserwacje zajęły obecnym kilka chwil. Ze swojej strony, nowoprzybyły objął wzrokiem zarówno pochmurnego Agaryjczyka o ostrym spojrzeniu, eleganckiego Kordyjczyka, spoglądającego nań z uprzejmym pytaniem w oczach znad suto zastawionego stołu, wreszcie Bardańczyka o ostrych rysach. Jeśli zauważył pieczęcie, nie dał nic po sobie poznać, albo ich widok był mu obojętnym.

- Panowie – zaczął przybysz melodyjnie przemawiając chropawym językiem Cesarza - Powierzono mi szczególną dość rolę, toteż dla jej wypełnienia zachowam me imię na później, miast odeń zaczynać, jak grzeczność wymaga.

Spojrzawszy w stronę gospodarza, potem kolejno wzdłuż stołu przenosząc wzrok na następne osoby, mężczyzna rzekł stwierdzając fakt raczej, niż pytając:
- Mam przyjemność z Francesco Sebastianem, baronem de Olivares, Kerstonem z Allisterów oraz kapitanem Zbyslavem Malledis?

Nawet dla ucha rodowitego Kordyjczyka ów człowiek z ragadańskim rapierem, ów rancor, jeśli wierzyć, że tylko tacy nosili tę charakterystyczną broń... mówił niczym krajan. Dla pozostałych zaś... miał przyjemny dla ucha, melodyjny tenor i wymawiał nazwiska poprawnie i bez kordyjskiego akcentu.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-01-2010 o 10:28. Powód: Poprawki
Tammo jest offline