Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2010, 15:33   #145
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- No witam, witam - Odezwała się Sylphia minimalnie uśmiechając - Noc udana jak wnioskuję, nie tylko po widoku jaki tu zastałam przypadkiem, ale i po nocnych krzykach... .
Tausersis wydawała się tym zakłopotana. Choć drobny uśmieszek na jej ustach przeczył temu. Skinęła głową dodając.- A owszem, takie karczmy skrywają okazje do chwili, nieprawdaż?
- Tylko z reguły w karczmach nie przebywa się samemu, niektórzy śpią nocami, a ja nie lubię mieć podkrążonych oczu, jednak jakoś udało mi się nieco pospać. Nie będę jednak tego wszystkiego strasznie wypominać, samej się również zdarzało... śniadanie to dobry pomysł, dziś pewnie również będzie szalony dzień z całym tym motłochem na dole - Magini parę razy wymownie machnęła dłonią w powietrzu podkreślając ostatnie słowa dotyczące przebywających w tym przybytku osób na weselu.
-Naprawdę bardzo mi przykro z powodu twych niewygód. Postaram się ci to wynagrodzić. Mam butelkę naprawdę dobrego wina z rodzinnych stron, na specjalne okazje. To może śniadanie u mnie w pokoju?- rzekła błękitna czarodziejka kajając się przed Sylphią.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł... - Van der Mikaal sama nie wiedziała dlaczego wypowiedziała te słowa, przyglądając się uważnie kobiecie.
- Wino czy śniadanie w moim pokoju?- spytała Tausersis spoglądając na maginię z uwagą. Po czym wybuchła perlistym śmiechem. - Przecież obie jesteśmy kobietami, co się może stać?
No właśnie...to pytanie również Sylphia zadawała sobie, mimowolnie taksując sylwetkę młodej czarodziejki.
- Dobrze, niech będzie śniadanko i winko, spotkamy się więc za chwilę... - powiedziała Sylphia.
W odpowiedzi Tausersis skinęła głową uśmiechając się.Po czym udała się na kąpiel.

....

Pokój Tausersis był identyczny rozmiarami co pokój magini. Czarodziejka jedna miała na łożu rozłożonych kilka powłóczystych kreacji i dwa solidne kuferki zawierające jej dobytek.

Sama czarodziejka miała na sobie granatowy satynowy szlafroczek okrywający dość szczelnie jej sylwetkę i podkreślający kształty. Było też tu śniadanie położone na tacy, na łóżku, a wina do niego Tausersis szukała w kuferku wypinając swe krągłości pośladków w kierunku wchodzącej magini. Odwróciła się uśmiechając i wyjęła w końcu z kuferka butelkę wina.- Ooo, już jesteś...tutejsze specjały i świetne wino. To proponuję.

Ta cała sytuacja i jej głos sprawiły, że Sylphia mimowolnie się zaczerwieniła.
- No... witam ponownie - Magini podeszła nieco bliżej Tausersis, rozglądając się po izbie i ignorując wizję jeszcze przed chwilą mocno wypiętego w jej kierunku tyłka - Jemy na łożu? - Zdziwiła się - Napaskudzimy i potem będziesz miała niewygodnie na okruszkach - Usiadła na samym koniuszku łoża, prawie co z niego spadając, woląc jednak zachować przesadną odległość z powodu... sama nie wiedziała z jakiego powodu. Ta kobieta dziwnie na nią działała, często również jakby nieco "zbyt drażniąco".
- Zmieniają mi pościel przed snem.Codziennie. Warto korzystać z luksusów kiedy jest okazja.- rzekła Tausersis siadając na łożu i zakładając nogę na nogę. Odsłoniła tym samym sporą fragmencik uda, nieświadomie informując czarodziejkę, że nie ma nic na sobie poza tym szlafrokiem. Czemu tą informację magini uważała za ważną ?

-Ale pogadajmy o przyjemniejszych rzeczach.- dodała po chwili Tausersis z dziwnym uśmieszkiem i nalewajac wina.- Wiesz, nie spotkałam w mych podróżach wielu kobiet parających się magią. To dziwne prawda? W końcu magia bardziej pasuje do nas, niż brutalna siła.

- Można połączyć i jedno z drugim, nie ma to jak efektowne trzaśnięcie kogoś magicznym wytworem w gębę czy tym podobne, zdaje się jednak, że to nie twoja specjalizacja? - Sylphia unikając uda spojrzała na talerz ze śniadaniem - A kobiet kilka spotkałam, zajmowały się różnymi dziedzinami magii, a to wieszczki, iluzjonistki, czy w końcu typowe łobuzice poszukujące przygód i miotające destrukcyjną magią na prawo i lewo... (do których sama bym się zaliczyła cholera).

- Masz rację, nie przepadam za brutalną siłą, choć w razie zagrożenia mogę popieścić... błyskawicą.- zachichotała czarodziejka, upiła nieco wina.- Moja specjalizacja jest bardzo subtelnym rodzajem magii. Nakłaniam innych, by robili to o co proszę, czasem nie sięgając nawet do czarów. Odpowiednia intonacja głosu, drobne gesty potrafią zdziałać wiele, nie sądzisz?

I tutaj wypięła się lekko do przodu powodując że jej kształtny, acz nie tak imponujący jak magini, biust lekko zarysował się przód szlafroczkiem. A oczy Sylphii przykuły się do dekoltu Tausersis, wywołując silniejsze zaczerwienie twarzy waterdeepskiej czarodziejki. Na co Tausersis zareagowała wybuchem śmiechu. I dodała odprężając się.- Jesteś czarodziejką czy zaklinaczką?

- Czarodziejką... i to już ładnych parę lat, a ty? - Sylphia w końcu chwyciła za puchar z winem, po czym wypiła z niego sporo, a następnie wzięła mały kawałek jadła z tacy, bardziej "dzióbiąc" niż jedząc,i wciąż w jej głowie krążyły myśli, z jakich powodów czerwieni się tak niczym smarkata przy tej kobiecie, co szczerze powiedziawszy zaczynało jej lekko działać na nerwy .
- Co do samych, jak to nazwałaś... pieszczotek magią, tych mniej jednak brutalnych, gdzie to też uczą takiego wpływu na ludzi?.

- Zaklinaczką. Nigdy specjalnie nie chciało mi się uczyć kolejnych formułek więc...skupiłam się na rozwijaniu własnych talentów.- rzekła beztrosko kobieta spoglądając na dzióbiącą Sylphię z pewnym zdziwieniem.Po czym bez większego zażenowania odsłoniła przed maginią połę szlafroka pokazując pierś jak i tatuaż. Sylphia zaś zastanawiał się co bardziej przykuwa jej wzrok..rysunek na skórze czy kształtna pierś poniżej.- Jestem czcicielkę Sharess, i w sanktuarium bogini pobierałam pewne nauki.

Sharess? Pierwsze skojarzenia magini łączyły ją ze Shar. Ale przypomniała sobie, że to chyba jakieś mulhoradzkie bóstwo miłości...czy coś w tym rodzaju.

Zakrywszy się znów szlafrokiem, Tausersis przybliżyła się do magini bardzo blisko, jej twarz znalazła się tuż przy twarzy Sylphii. Magini czuła zapach jej perfum, widziała jej błyszczące oczy i wargi czerwone i lekko wilgotne. Miała wrażenie, że błękitna czarodziejka chce ją pocałować...wrażenie tylko. Bo Tausersis szepnęła.- Jesteś czarodziejką, więc może się... wymienimy?

Było kilka rzeczy, które momentalnie nie spodobały się Sylphii. Po pierwsze Taus (jak ją sobie w skrócie nazwała), była Zaklinaczką,a takie osóbki Magini uważała za dzikie i nieokrzesane, mające cholerne szczęście posiadania wrodzonego daru. Z reguły na niego nie zasługiwali, byli tępakami, prymitywami, i niewiele sobie z nich robiła. Po drugie, przeklęta Zaklinaczka znalazła się zdecydowanie zbyt blisko Syphii, której się to raczej nie spodobało, do tego pierniczyła ona jeszcze o jakiejś wymianie... że niby co, mają się wymienić sekretami?. A co może taka mizdrząca się idiotka wiedzieć, jak kogoś oczarować, zrobić swym przyjacielem??. Van der Mikaal już to znała... . Do tego jeszcze jakieś Shar czy Sharess, cholerne boginie których wyznawców lepiej omijać dużym łukiem.

- Nie mam pojęcia czym to niby mogłybyśmy się wymienić - Odezwała się poważnym tonem, po czym nieco odsunęła w tył, by jeszcze przypadkiem Taus nie strzeliło nic głupiego do łba - A piersi na wierzch to wystawiasz tak o sobie? - Dodała, gapiąc się na omawianą część ciała rozmówczyni - Czy może chciałaś się pochwalić tatuażem?. Tak, ładny.

-Och....oczywiście myślę o wymianie zwojami zaklęć. Doskonalę zdaję sobie sprawę, że nam zaklinaczkom, brakuje nieco elastyczności czarodziejek. Więc nadrabiam to, wymieniając zwoje z napotkanymi magami.- odparła Tausersis nic sobie nie robiąc z uszczypliwości magini. Uśmiechnęła się.- Domyślam się, że jeśli chodzi o piersi ,to ty mogłabyś się bardziej pochwalić niż ja. A i uroda tatuażu to kwestia gustu...Chodzi raczej o to, że ten tatuaż dowodzi, iż jestem czcicielką Sharess. Dobrze, że chociaż winem raczysz się obficie, bo mogłabym pomyśleć że się mnie boisz. Że cię chcę otruć, albo coś w tym rodzaju...

- Przestań pieprzyć kochanieńka
- Miała na końcu języka Magini, powstrzymała się jednak, na korzyść wymówienia innych słów - Zwojów niestety nie posiadam, zużyłam ostatnio te kilka co miałam, piersi z kolei piersiami, ty je masz, ja je mam, nic szczególnego... co do trucia z kolei, to fakt, nie znamy się praktycznie wcale, zaryzykowałam jednak i całe spotkanie i napicie się wina, nie jest chyba więc aż tak tragicznie? - Sylphia usiadła nieco wygodniej, zakładając nogę na nogę, oraz gładząc przez chwilę po tej czynności fałdy sukni - Co się w ogóle tu sprowadza, do tej dziury na uboczu w której mamy okazję takie cyrki oglądać w związku z tym cholernym ślubem?.
-Szkoda.
- rzekła Tausersis pocierając się po podbródku, uśmiechnęła się.- No cóż...może jeszcze trafi mi się okazja na rozszerzenie mej kolekcji zwojów.

Nalała sobie wina i dodała.- Podróżuję po świecie...Ostatnio zabawiłam nieco w Waterdeep, Teraz zmierzam do Silverymoon. Wiesz, podróże kształcą i te sprawy. Niemniej samotna kobieta w drodze musi się imać różnych zajęć, by zarobić.Obecnie jestem zatrudniona w celu zapewnienia dobrego startu nowożeńcom. Matka panny młodej zapłaciła mi, bym dopilnowała, by związek jej córki był szczęśliwy. Parę uroków, kilka sugestii i eliksir miłości powinien załatwić tą sprawę, a moja kieska zostanie obciążona odrobiną złota. A ty? Zauraczanie służek, by zaspokoiły gusta mężczyzn, to chyba działania nie jest w twym stylu?

- Silverymoon... Waterdeep..
. - Powtarzała Sylphia - Ja jestem z Waterdeep!. A ogólnie to też sobie podróżuję, w chwil obecnej z pewną gromadką innych podróżników, dosyć specyficznych podróżników, tak zwani poszukiwacze przygód, czy awanturnicy jak kto woli, a w ślub mnie też już wmieszano, musiałam zorganizować wieczór kawalerski, a na jego finał sama wpadłaś... .

Sylphii stanowczo nie spodobał się fakt wzmianki o Silverymoon jako celu podróży Taus, pewnie gdy się dowie zechce jechać z nimi, a wszystko może być jednym wielkim przekrętem, biorąc pod uwagę zadanie jakie wykonywali, oraz już wcześniejszą próbę jeszcze w mieście "podpięcia" się pewnej panienki do ich grupy.


-Tak, awanturnicy potrafią się wpakować w zabawne sytuacje.- zachichotała Tausersis wpatrując sie w swój kielich wina.Spojrzała na maginię taksującym wzrokiem mruknęła.- Choć nie dziwię im się, że cię wrobiono w wieczór kawalerski. Choć w zasadzie preferuję mężczyzn, to nie miałabym nic przeciwko tobie... w ramach odmiany od rutyny.

A Sylphii zrobiło się nagle bardzo ciepło. Znów lekko chichocząc Tausersis nalała sobie wina pytając.- Jest wśród was może jakiś inny mag? Może on miałby ochotę na wymianę zwojów?

Van der Mikaal zrobiło się cieplej z powodu niespodziewanych, wypowiedzianych Zaklinaczkę słów pod jej adresem powiązanymi z... uciechami cielesnymi(!), wszystko jednak starała się zwalić na pite wino, którego też musiała się nagle porządnie napić. Tak, to ono ją tak rozgrzało, tak, tak!. Poprawiła kosmyk włosów zawijając je za ucho, po czym wysiliła na uśmiech.

- Eee... ekchem... potraktuję to jako komplement, dziękuję, jednak nie skorzystam, wolę raczej mężczyzn... . A jest taki jeden wśród nas, Elf co to rymuje jak najęty, może on by był bardziej zainteresowany wymianą zwojów i.. hmmm... twoją osóbką?.

-Naprawdę? Szkoda.
-zaklinaczka powiedziała to ze smutkiem głosie dziwnie kontrastującym z jej języczkiem lubieżnie oblizującym wargi. Spoglądała na maginię tak jakoś...dziwnie. A Sylphia poczuła drobne, aż przyjemne ciarki przechodzące po jej kręgosłupie związane z kolejnymi słowami Tausersis.- Po kąpieli zwykle mam ochotę, na chwilę odprężenia i sama potrafię odprężająco działać...bardzo odprężająco.

Nalała sobie wina dodając wesoło.- Powiedziałaś elf? Elfi magowie zwykle są tacy...zniewieściali. Ładni acz...chociaż nie wypada mi oceniać książki, której się nie przeczytało. Dobrze zna się na magii ten elf? Opowiedz o nim trochę.

Sylphia przysłuchiwała się kolejnym słowom kobiety z lekkim niedowierzaniem, jak ona to sobie wyobrażała, Magini tak po prostu miała powiedzieć "dobrze, to chodź się popieścimy" czy jak??. Odezwała się więc po chwili, mając już trochę dosyć owego śniadanka, którego zresztą niewiele zjadła.

- A co tam by dużo o nim gadać, zniewieściały chyba i jest, a Teu się zwie, wiecznie tylko rymami gada wielki poeta, a lubuje się chyba w cieniach i związaną z nimi magią. Jednym słowem spory dziwak, kto nim jednak w jakiś sposób nie jest... słuchaj, miło się gada - Trochę skłamała - Czas się chyba jednak ruszyć, ubrać, i zobaczyć co też nowego wymyślili z tym całym weseliskiem - Sylphia wstała z łoża, dając do zrozumienia, że chciałaby iść już natychmiast.

- Jednym słowem nic ciekawego.
- zażartowała Tausersis, po czym spojrzała na tacę.- A ty chyba nic nie zjadłaś. A co do ślubu...- kobieta przesunęła dłonią po włosach, sprawdzając jak bardzo wyschły.- tak naprawdę nie chce mi się na niego iść. Te ceremonie bywają długie i baaardzo nudne. Wiesz... przemowy, śpiewy, przysięgi. Wolałabym mieć wymówkę, by się na nim nie zjawiać. Dlatego pomyślałam o tobie. Wyglądałaś na bezpruderyjną osóbkę, z którą można pogadać na różne tematy...także te bardziej pikantne.

- Hmmm...
- Zamyśliła się na chwilkę Sylphia - Przykro mi (akurat), że zawiodłam twoje oczekiwania, nawet jednak na bezpruderyjność i pikantność trzeba odpowiednich chwil Taus. Ja również nie jestem zachwycona całą tą ceremonią i tak dalej, pokręcę się tam jednak, co mi szkodzi... może innym razem pogadamy sobie na ciekawsze tematy. Do zobaczenia - Magini lekko się uśmiechnęła do Zaklinaczki, po czym opuściła jej komnatę.


***


Na śniadaniu w głównej sali było mnóstwo osób, większość wyglądających niemrawo po wczorajszych zabawach. Niemniej wejście Sylphii w kolejnym, śmiałym stroju zauważyło wielu, zwłaszcza tych, z którymi magini miała okazję pofiglować. I ich spojrzenia wędrowały z każdym rokiem czarodziejki. Głodne i spragnione spojrzenia, wydawały się rozbierać Sylphię van der Mikaal do naga...uśmieszki i ciche komentarze świadczyły o tym, że na rozbieraniu by się nie skończyło.
Sylphia w swej nowej kreacji usiadła przy jednym ze stołów, ignorując całkowicie wzrokowe zaczepki paru osóbek. Wyraz jej twarzy pozostawał obojętny i zimny, choć wewnątrz siebie wręcz chichotała na wspomnienia wczorajszych wieczornych wyczynów. Usiadła z gracją, założyła nogę na nogę, po czym rozglądnęła się po sali.
- Co tu trzeba zrobić żeby dostać śniadanie? - Odezwała się chłodnym tonem, bardziej do siebie niż kogoś innego... .
Zaraz jedna ze służek pognała po śniadanie dla magini. Tymczase skupione wilcze spojrzenia taksowały nową kreację magini i to co kryło się pod nią.

Na samych spojrzeniach się jednak nie skończyło. Jeden z wczorajszych balangowiczów, obecnie z bandażem zasłaniającym oko, podszedł do Sylphii i zaczął mamrotać.- Pamiętasz wczoraj...może byśmy to powtórzyli skarbeńku.

Magini spojrzała na niego wyjątkowo nienawistnym wzrokiem, pozostając jednak ogólnie chłodną i niewzruszoną na twarzy. Przywołała go do siebie bliżej kiwaniem palca.
- Jeśli chcesz żyć, to zamilcz i odejdź - Szepnęła lodowatym tonem, patrząc durniowi prosto w oczy.

- No co ty skarbeńku nie bądź taka zimniutka.- rzekł wesoło mężczyzna, którego rozumek zapewne znajdował się w spodniach i do dużych nie należał. Tym bardziej, że bezceremonialnie chwcyił magiczkę za kolano, pieszczotliwie masując.

Zanim jednak Sylphia zdołała zareagować na tak dużą poufałość, na ramieniu chłopaka zacisnęła sie czyjaś dłoń i został on brutalnie odepchnięty od kobiety. Sprawcą tego okazał się drugi mężczyzna w białej koszuli i szerokim kapeluszem kapeluszem na głowie z fantazyjnym piórem zatkniętym w niego.


- Wara chamie od damy, jak nie umiesz się zachować.- krzyknął gromkim głosem mężczyzna i bezceremonialne przysiadł się obok magini mówiąc.- Najszczersze przeprosiny młoda damo, za prostackie wychowanie tego oto paniczyka.
A służąca przyniosła strawę dla niej i dla niego. Mężczyzna zaś zaczął jeść nie zwracając większej uwagi na Sylphię siedzącą na wprost niego. Zaś były amant magini dała drapaka, na widok złoconego rapiera, który miał przy pasie "przypadkowy" obrońca czarodziejki.

- Obeszło by się i bez pańskiej pomocy, nie jestem byle damulką mdlejącą przy podobnych sytuacjach - Sylphia spojrzała najpierw na nieznajomego, zajadającego się już strawą, a następnie na własny talerz - Przez tą świnię to nawet apetyt straciłam - Odsunęła ceremonialnie talerz od siebie, biorąc jedynie łyk wina - A pan to w ogóle kto jeśli łaska, i nie słyszał o grzeczności konieczności spytania przed takim bezczelnym dosiadaniem się?.

- W to nie wątpię Sylphio.- rzekł mężczyzna nie przejmując się specjalnie humorami kobiety, zdjął kapelusz i kontynuował jedzenie.- Choć odrobina wdzięczności i uśmiechu byłaby ozdobą dla twej twarzy. A jam jest Cyrano de Berge. Może o mnie słyszałaś?
- Czy my się znamy?
- Odezwała się Magini, słysząc wypowiadane swoje imię, po czym szybko dodała - de Berge... de Berge... nic mi to nie mówi. Skąd więc pan mnie zna, i co tu robi?. Kolejny gość weselny, przypadkowy podróżny, czy może ktoś powiązany bezpośrednio z samym weselem?.
- Panna mnie nie zna. Ja pannę i owszem. Jesteś dość znana w Waterdeep, a że przy okazji nadawałaś się na bohaterkę mojej powieści, więc trochę cię...studiowałem.
- odparł Cyrano pijac powoli wino.- Co zaś do weseliska, zdobyłem zaproszenie. Darmowe jedzenie, zabawa i piękne kobiety. Któryż mężczyzna oparł by się takiej pokusie?
- Mo-mo-mo-moment
- Sylphia wyraźnie była zaskoczona machając teatralnie palcem nad stołem - Co znaczy bohaterka powieści i studiowanie mnie?. Byłam śledzona?. A ta powieść gotowa?. Chciałabym ją zobaczyć!.
- No tak...śledzona w miejscach publicznych. Nie interesują mnie sekrety twej alkowy Sylphio.
- odparł de Berge spokojnym tonem głosu.- A co do powieści, to będzie wydana...ale póki co, mam tylko manuskrypt w swojej komnacie. Acz wolałbym go nie pokazywać.
Po czym wrócił do jedzenia.
- Chwila! - Oburzyła się Magini - Tak bez mojej zgody wypisujesz nie wiadomo co na mój temat a ja mam to tak po prostu zaakceptować do cholery?. A co to w ogóle będzie, i o czym konkretnie?. Chciałabym to przeczytać, koniec, i już.
- Zgody? Nie potrzebuję twej zgody Sylphio.
- rzekł mężczyzna sięgając po kielich wina i pijąc go powoli. Następnie odstawił go na stół spokojnie dodając.- Ona jest wzorowana na tobie. Nie ma twojego imienia i na pewno nie ma twojego życia. Wziąłem jedynie twój charakter do mojego płomiennego romansu.
Spojrzał na pusty kielich i rzekł.- Nie lubię dawać niedokończonych powieści do recenzowania. I jako pisarz...także, nie lubię wulgaryzmów, zwłaszcza u kobiet. Jestem niezwykle czuły na tym punkcie. Poza tym...-uśmiechnął się i dodał.- ...wyzywający strój dla podkreślenia urody, może i działa na młodzików. Ale ja preferuję staromodne kroje sukni i staromodny savoir vivre. Może więc porozmawiamy, bez wybuchów gniewu?
- Hmmmppp...
- Sylphia jakby parsknęła niezadowolona tym wszystkim, czym po raz kolejny uraczył ją przeklęty de Berge - Porozmawiać możemy, teraz raczej jednak nie, mam jeszcze kilka spraw na głowie, które muszę z rana załatwić. Jeśli się więc spotkamy to gdzie? - Spytała naburmuszona wstając od stołu.
- Pewnaś pani, że twe uroki mnie przykuły do ciebie?- spytał ironicznie de Berge. Westchnął.- Cóż...umówmy się tak. Pokażę ci mój manuskrypt, jeśli obiecasz powstrzymać się cały dzień od wulgarnego słownictwa i wybuchów gniewu. Co ty na to? Jeśli się zgodzisz, to mogę ci go pokazac w moim pokoju, o czasie który wybierzesz.
- Dobrze więc
- Magini zrobiła nietęgą minę - Zaraz po zaślubinach młodych może więc być?.
-Jeśli taka twoja wola pani.
-uśmiechnął się Cyrano.- Liczę na twój honor, co do naszej małej umowy. Wolałbym, by nie doszło do mych uszu, coś złego na temat pani zachowania.
- Obawiam się, że wiele już się wydarzyło -
Odpowiedziała złośliwie na odchodne Sylphia.
- Nie wymagam od kobiet rzeczy niemożliwych.- odparł szybko Cyrano rozkoszując się winem.- Powiedzmy od tej chwili, do jutra rana?

Van der Mikaal uśmiechnęła się cierpko na odchodne.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline