Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2010, 18:21   #88
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
Stary Daree przyglądał się człowiekowi z bielmem. Nigdy nie spotkał osobiście Jaczemira Denhoffa, identyfikacja nie wchodziła więc w grę. Co prawda słyszał co nieco na jego temat, ale były to tylko strzępkowe informacje i na dodatek niczym nie potwierdzone. Ponoć miał dwóch braci, studiował na Kislevskim Uniwersytecie Umiejętności, niestety tryb życia tego barda nie pozostawiał za nim wiele śladów.
Mistrz przyglądał się gdy biedak drżącymi dłońmi składał rozrzucone po stole karty. Najwyraźniej miał do nich emocjonalny stosunek. Był z nimi nad podziw związany. Zapewne też potrafił czytać, inaczej nie trzymałby tych pergaminów.

Przez mgnienie spojrzeli sobie w … trzy oczy. Żadnych emocji, nic co mogłoby pomóc rozpoznać w nim zaginionego artystę.

Trzeba z nim porozmawiać, może będzie pamiętał swoją rodzinę, ojca, braci. Jeśli studiował niemożliwym jest aby nie pamiętał uniwersyteckich murów.

Daree chciał odezwać się do przyprowadzonego starca, gdy ten odskoczył jak oparzony spod portretu Karla Franza. Atak spazmów, oraz nieludzki krzyk dziada nie dawały możliwości wypowiedzenia choćby słowa. Arwid stał bez ruchu i obserwował komiczną gdyby nie zaistniała sytuacja postać wędrowcy. Pocerowane odzienie, dziurawe buty, koszulina sięgająca kolan oraz twarz z jednym okiem, w innych okolicznościach byłyby nawet śmieszne. Kiedy dziad opuścił teatrum jednego aktora, Arwid nie krył oburzenia. Podniósł zgubiony przez włóczęgę but, chwilę przyjrzał mu się, po czym podszedł do kapitana.

- Proszę to chyba pańskie … - mistrz wcisnął śmierdzący but w rękę Schwarzenbergerra. Zaiste czy naprawdę w całym zamku nie ma choćby jednej sztuki odzienia, które nie poniżałoby tego biedaka. Wiem, że żołnierz nie musi być taktowny, nie musi znać się na etykiecie, ale czy zaiste ktoś zabrania mu być miłosiernym? Kogo nam tu przyprowadziłeś kapitanie? Szmacianą lalkę, wioskowe popychadło czy może zaginionego artystę? Dopóki nie odkryjemy kim jest ta persona żądam należytego jej traktowania! Wiem, że z pańskiej strony na wiele nie może on liczyć, proszę więc tylko dopilnować aby przygotowano dla niego komnatę. Odzienie dostanie ode mnie, może nie będzie pasowało idealnie, ale przy najmniej nie będzie wyglądał jak strach na wróble. Lutfryd dostarczy je do jego komnaty. Proszę także mieć na niego uwagę, najwyraźniej jest zagubiony, mógłby jeszcze sobie coś zrobić.
A na przyszłość … więcej taktu kapitanie … więcej taktu.

Najwyraźniej zażyte zioła nie pozostawiły już żadnych śladów w organizmie Starego Mistrza. Wróciła dawna jasność umysłu oraz zapał do pracy. Pojawienie się nowej postaci obudziło także w Daree zmysł odkrywcy. Czuł, że jest blisko czegoś … a postać włóczęgi kryła wiele tajemnic.
 
Irmfryd jest offline