Gorbat jechał całą drogę myśląc gdzie to się tym razem zatrzymają. Cały czas klepał ostrze topora. Nie był w dobrym nastroju, bo nienawidził trzęsienia się na siodle. Oglądał z dziwnym zaciekawieniem(jak na krasnoluda) drzewa. Mimo iż noga mu się jeszcze nie zagoiła do końca miał ochotę na kolejną bójkę. Marzył o prawdziwej karczmie. Zastanawiał się również, nad tym, jakie potwory będą mu wstanie pomóc dopełnić postanowienia. "Ciekawe kiedy zdarzy się kolejna okazja do chwalebnej śmierci...". Nagle zobaczył coś w oddali. Zastanawiał się co to może być i nagle ogarnęła go radość.
***
Zatrzymali się w mieście przed czyś co przypominało mu karczmę. Odczuwał coraz większe podniecenie. Może znowu napije się jakiegoś piwa? Jasne, że pił już je podczas wyprawy, ale to nie to samo co w karczmie.
Gdy tylko dostał klucz i czas wolny, od razu wiedział co robić. Nie interesowała go bron mimo iż był wojownikiem. "Piwo,piwo i piwo..." - to były jego jedyne myśli. Miał trochę czasu, więc jak tylko mógł odrazu poszedł do karczmy. No to teraz odpocznę przy kilku kufelka piwa...- mruknął bardzo zadowolony. - No może przy kilkunastu.
Usiadł w kącie i krzykną tylko:
-Dajcie piwa!
Pił, pił i pił, ale w końcu po 8 porcjach nieco go przymuliło. Położył głowę na stole i leżał...
***
Nagle ocknął się. Pomyślał, że pewnie jak zwykle się spóźni i pracodawca będzie wściekły, ale na szczęście się pomylił. Rozglądając się dostrzegł tylko Telestre. Pierwsza myśl jaka mu przyszła do głowy:
"No to przynajmniej nie tylko ja się spóźniłem", a druga:
"Nie spóźniłem się!".
Postanowił czekać, aż przyjdzie Pracodawczyni, bo nie chciał się wdawać w nie potrzebne rozmowy.Zrobił jak pomyślał.