Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2010, 22:36   #5
Only The Shadow
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
Pokój powoli zapełniał się ludźmi. Gdy wchodził do niego James, panujące tu zatłoczenie było jeszcze całkiem znośne. McLinn, po wcześniejszym przywitaniu się i przedstawieniu z nazwiska Shepardowi, starał się uprzyjemnić pozostałym czas opowieściami o swej nastoletniej córce. Nie bacząc na niewielkie zainteresowanie dwójki mężczyzn, analizował głośno problemy związane z jej wychowaniem. Konsekwentnie jednak nie przedstawiał siedzącego obok niego mężczyzny, ani powodu wezwania - choć tego akurat można się było domyślać.
Mężczyzna przerwał wreszcie swe dywagacje, w momencie gdy do pomieszczenia weszła Sara. Na wypowiedziane przez nią powitanie McLinn wstał i przedstawił się identyczną jak poprzednio formułką:
-Witam, jestem McLinn, czekamy na resztę.
Natomiast drugi z siedzących mężczyzn jedynie skinął lekko głową, nie podnosząc się ze swego miejsca.
Oczekiwanie przeciągało się, gdy po jakimś czasie do gabinetu wszedł kolejny mężczyzna - dość wysoki i postawny, o jasnych, lekko przystrzyżonych włosach. Nie zdejmując letniej kurtki podał swą wielką dłoń McLinnowi i mocno ją ścisnął, nie zwracając szczególnej uwagi na wypowiadane przez niego nazwisko. Rozejrzał się po pomieszczeniu i lekko zdziwiony wzruszył ramionami, po czym podszedł do okna, aby oprzeć się o parapet. Czas dłużył się coraz bardziej, zwłaszcza że nikt nic nie mówił, a McLinn wyraźnie czekał na wszystkich zaproszonych.
Kwadrans po trzynastej przemówił wreszcie dotąd milczący, siedzący w fotelu obok McLinna facet:
-Doczekam się więc kawy?
McLinn zapytał pozostałych, czy również mają ochotę się napić, po czym wyszedł z pokoju. Podczas gdy opuścił gabinet, by zjawić się potem z kilkoma filiżankami i ekspresem do kawy, do budynku wszedł Grigić Dirkovic.
-To już wszyscy? - człowiek czekający na kawę rozejrzał się po twarzach zebranych. Wyraźnie nie znalazł na nich odpowiedzi, westchnął głośno i podsumował - Ciekawe spotkanie, dobrze że nie zaspałem.
McLinn nie kazał na siebie długo czekać. Zjawił się, rozlał kawę i postawił filiżanki na parapecie obok człowieka w kurtce.
-Przepraszam że kazałem Państwu czekać z wyjaśnieniami, ale nie chciałem się kilka razy powtarzać. - McLinn wyszczerzył do zgromadzonych swe białe zęby. - Sprawa jest taka: ojczyzna nas potrzebuje.
-Piękniej nie mógł Pan tego ująć - w zdanie wciął mu się lekko siorbiący kawę facet w fotelu.
-Jeśli pozwoli mi Pan skończyć, Panie Howking... - twarz mówcy przybrała bardziej agresywny wyraz.
-Ojczyzna nas potrzebuje. - po powtórzeniu sloganu, McLinn ciągłął już bardziej rzeczowym tonem:
-Chciałem oznajmić, iż nasza armia postanowiła podpisać z Państwem bardzo prestiżowy kontrakt dotyczący ochrony pewnej grupy naszych ludzi i sprzętu w Iranie. Nie muszę chyba mówić że jest to nie lada wyróżnienie i wielu doświadczonych wojskowych chciałoby dostać tak ważne i opłacalne zlecenie. Nim przejdę do szczegółów, powiem tylko, że Państwa żołd będzie wynosić 5500 dolarów miesięcznie.
Po ostatnim zdaniu McLinn uważniej rozejrzał się po słuchaczach, obserwując ich reakcje.
-Po podpisaniu przez Państwo wszystkich wymaganych oświadczeń, stanę się kompetentny do udzielenia informacji o detalach. Już teraz mogę jednak zapowiedzieć, że Państwa głównym zadaniem będzie ochrona grupy naszych dyplomatów w Tabrizie. Nie muszę chyba zaznaczać, że ich maksymalne bezpieczeństwo to nasz priorytet. Sama misja nie wiąże się jednak z wysokim, bezpośrednim zagrożeniem ze strony Irańczyków. Nasi dyplomaci przebywają bowiem w mieście opanowanym już przez siły koalicyjne, a Państwo są wysyłani jedynie po to, byśmy mieli 100% pewność co do ochrony ważnych dla nas osób.
Mężczyzna wziął niewielki łyk kawy i kontynuował, szybko i na bezdechu:
-Przedstawię Państwu Pana Howkinga - wskazał na niestrudzenie siedzącego w fotelu człowieka - jest on naszym bezpośrednim koordynatorem i prawdopodobnie będzie towarzyszył Państwu w Iranie.
-Nie śpieszmy się aż tak, drogi Panie McLinn. Nie zapytał Pan jeszcze, czy szanowni Panowie i Pani chcą uczestniczyć w naszym przedsięwzięciu.
-Tak, rzeczywiście. - pouczony człowiek odpowiedział z nieukrywaną irytacją. Opanował się jednak w kilka sekund, po czym znów przemówił:
-To oczywiście sprawa formalna. Misja jest względnie bezpieczna, oferujemy wysoki żołd i kontrakt o którym marzy niejeden weteran wojen w Zatoce. Zapytam jednak - zgadzają się Państwo na udział w tej misji?
Howking uśmiechnął się i odstawił filiżankę. Patrzył teraz wnikliwie na zapytanych.
 
Only The Shadow jest offline