Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2010, 23:49   #149
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Varl
- Niestety panie, dla nas to także stanowi zagadkę. – odparł akolita i oddalił się w kierunku kapliczki. Kolejna niewyjaśniona tajemnica. Kolejna zagadka bez odpowiedzi. Nie widząc sensu w staniu w miejscu, Varl postanowił wrócić do strażnicy i podzielić się informacjami z towarzyszami. Nie wrócił po elfa, tylko od razu ruszył do Ostlandu. Droga minęła bez większych przeszkód. Na miejscu czekali już Gotfryd i Gustav. Rozmawiali o czymś.

Gotfryd

Najemnikowi droga minęła na rozmyślaniach i wspomnieniach na temat Marieburga. O mało nie przegapił wejścia do strażnicy. Opamiętał się dopiero kiedy jakiś mieszczanin wpadł na niego przypadkiem. Wtedy zorientował się, że minął wejście. Odwrócił się i wtedy usłyszał brzdęk. Pod nim leżała złota moneta. Odruchowo sięgnął do sakiewki i wyczuł, że coś jest nie tak. Miała dziurę przez którą wyleciała moneta. Gotfryd przeliczył wszystkie monety. Pięciu brakowało. Westchnął i trzymając sakiewkę w ręce wkroczył do strażnicy.

W pustym pokoju siedział Gustav i patrzył nieprzytomnym wzrokiem na stół. Kiedy zaskrzypiały drzwi podniósł wzrok na wchodzącego Gotfryda i przywitał się.
- Witaj.
Widząc minę towarzysza, Gustav był już pewien, że nie poszło po jego myśli. Żołnierz także nie miał szczęścia. Już otwierał usta by coś powiedzieć, kiedy wkroczył Varl. On także miał nie tęgą minę.
- Mam nadzieje, że udało wam się czegoś dowiedzieć. Archiwum zbyt pomocne nie było. Skupiłem się na tym zabitym w zaułku, ale poza dokładnym miejscem w którym zginął nie znalazłem tam nic ciekawego. Nawet nazwiska. Zastanawiające natomiast jest, że znaleziono przy nim nie załadowaną kuszę pistoletową. A czego wy się dowiedzieliście?

Bugg

Szczurołap znowu został sam. Nie było sensu ścigać dziewczynki. Wkrótce nie było nawet słychać w którą stronę pobiegła. Trzeba było sobie poradzić w stary sprawdzony sposób. Włócząc się po losowo wybranych korytarzach.
Przemierzając ciemności, szczurołap miał sporo czasu na przemyślenia. Uderzył o coś twardego dużym palcem u nogi i zaklął szpetnie. Spojrzał w dół. Jego wzrok spoczął na sztylecie. Był połamany i wygięty. Rdza zaczynała go już pożerać. Mimo wszystko szczurołap podniósł go i obejrzał. Powróciły wspomnienia. Dawne wydarzenia, które pojawiły się w głowie Bugga kiedy przemierzał niekończące się korytarze Middenheim.

Martin, Gnordi

Tak więc, stanęło na tym, że towarzysze pójdą do jakiejś karczmy i po drodze wypytają o szczurołapów. W dzielnicy Wynd, w której się znajdowali nie było żadnego miejsca w którym można by się dobrze najeść. Zaczęli więc zadawać pytania o to, gdzie można znaleźć szczurołapów. Większość ludzi patrzyła na nich podejrzliwi, inni jak na dziwaków, a jeszcze inni zupełnie ich ignorowali. W końcu jednak, ktoś udzielił im dokładniejszej informacji. Wyglądał na zwykłego żebraka. Brudny, z potarganymi włosami i w zniszczonym płaszczu, który kiedyś przypominał ubranie:
- Szukacie Szczurołapów? Zajrzyjcie do „Tonącego Szczura”. To najobskurniejsza tawerna w mieście, ale z jakiegoś powodów te oszołomy ją lubią. Może jakaś moneta za pomoc? – zakończył wyciągając złączone ręce przed siebie. Wyjaśnił jak dokładnie dotrzeć do tej tawerny. Okazało się, że znajduje się we zachodnio-południowym rogu miasta, czy w zupełnie z drugiej strony Ostwaldu. Nie było innego wyjścia jak po prostu przejść się.
Po drodze mijali najgorszą dzielnicę miasta. Nie trzeba było bystrego obserwatora, żeby to dostrzec. I nie chodziło tutaj o smród, tłok czy biedacy leżący potokiem na niebrukowanych uliczkach. Sam wygląd tego miejsca na to wskazywał. Niskie budynki, słabej jakości, ściśnięte ze sobą, żeby na jak najmniejszej przestrzeni pomieścić jak najwięcej ludzi. Niektóre budowle ledwo miały drugie piętro, albo strych i przechylały się niebezpiecznie w różne strony. W nocy zapewne wygląda to strasznie, jakby cała dzielnica miała się zwalić. W środku dnia najgorsza była tłuszcza ludzi wałęsających się bez albo w celach nieodpowiednich. Tutaj nawet autorytet Zabójcy Trolli nie pomagał i trzeba było uważać na swoje sakiewki.
Przepychając się przez tłum z trudem rozpoznawali zapamiętane ulice. Kiedy znaleźli się już blisko krańca podróży, zauważyli że ktoś jeszcze zmierza za nimi od jakiegoś czasu. Pierwszy zauważył go Martin, który dzięki niezwykle czułemu słuchowi wyłapywał z gwaru ciągle jednakowy tembr głosu, przepychającego się przez tłum. Zaraz potem zorientował się krasnolud. Jako, że nie byli pewni, postanowili udawać, że nic się nie dzieje i kontynuowali marsz. Byli jednak znacznie ostrożniejsi.
W końcu dotarli przed tawernę, której wygląd odpowiadał renomie. Niemalże ukryta w zaułku, niska budowla ze nadgryzioną zębem czasu fasadą. W środku nie było lepiej. „Tonący Szczur” posiadał tylko jedną, niską i zadymioną salę z sześcioma poobijanymi i z grubsza naprawionymi stołami. Kiedy krasnolud i czarodziej wkroczyli do niego, zapanowała złowróżbna cisza. Każdy patrzył w ich stronę i oglądał od stóp do głów. Po krótkiej chwili znowu wrócili do swoich zajęć, ale niektórzy nadal się im przyglądali. Zwłaszcza Gnordiemu.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline