Mordimer obserwował jak z rąk czarodziejki wylatuje mały koralik ognia i lecąc w ich kierunku stopniowo nabiera coraz większych rozmiarów. Kapłan przestraszył się, że magiczka będzie chciała spalić galeon wraz z załogą, jednak ku jego zdumieniu kula podleciał do fregaty i wleciała pod pokład. Potem rozpętało się piekło. W luku musiał się znajdować proch do dział, który eksplodował sprowadzając chaos cały statek. Kleryk ze zgrozą w oczach obserwował to pandemonium. Wtedy przypomniał sobie, że na wrogim okręcie wciąż znajdują się jego towarzysze. Mordimer podbiegł do miejsce, gdzie łączyły się oba statki odepchnął jeszcze paru marynarzy i ujrzał Bronthiona, podtrzymującego rannego i nieprzytomnego Iliana.
-
Bronthion podejdź z nim tutaj pomogę ci go wciągnąć! – �-krzyknął w kierunku łotrzyka i poczekał, aż ten przyciągnie rannego elfa. Z pomocą jednego z bardziej przytomnych marynarzy galeonu, kapłan wciągnął elfa na ich statek i rozejrzał się po fregacie.
-
Cadom też jest nieprzytomny leży tam. – wskazał na miejsce przymusowego spoczynku helmity. –
Spróbuj do niego dotrzeć i przyciągnij go tutaj. Trzeba ratować kogo się da. Ja zajmę się Ilianem.
Kapłan wzniósł tą samą modlitwę co w przypadku Stromaka i znów jego ręce wypełniły się złotym blaskiem. Część ran elfa natychmiast zniknęła.
[Rzut w Kostnicy: 5] - spontaniczne czarowanie, leczenie lekkich ran