Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2010, 23:33   #51
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Zdziwienie ogarnęło Teora na zadane mu pytanie, a jego spojrzenie to skierowane było na klippe, to znów w zalęknieniu odwracał wzrok w stronę starszego seelie idącego z przodu. W końcu myśliwy syknął do Ragvaina, jakby cała ta sytuacja była dla niego nie pojęta.
- Nie znasz Garlika, Mysiego Wąsa z Norki?!- lecz zaraz się opanował, i bacząc, by go przepadkiem nie dosłyszały uszy Garlika, zwolnił kroku, tak by wyprzedziła go dwójka myśliwych (którzy, z pewnym niepokojem na twarzy, zmniejszyli swój dystans do władczego elfa). Dopiero wtedy Łowczy kontynuował, pochylając twarz ku stronę klippe
-Mysi Wąs znany jest nam, a jakże- Ragvain zauważył, że Teor ciągle mówił o starym seelie nie wymieniając jego imienia. Przypomniał sobie wtenczas, iż to wśród seelie wiele znaczyło. Po imieniu można było bowiem mówić tylko wobec bliskich przyjaciół lub gdy wiekiem i godnością im się dorównuje. Jeleni Róg tymczasem natomiast kontynuował z szczerym poruszeniem:
- Nie ma bowiem wśród elfów czy nawet wśród wszystkich fearie w borze drugiego, co tyle ziemi zobaczył co On. Bory te, to całe przeszedł, wiele wędrował po ludzkich ziemiach, Zapuścił się nawet daleko na Północ poza znane leśnemu ludowi tereny. Mówią, że wtenczas srogim stworom wiekszych nawet od niedźwiedzia w pojedynkę stawiał czoła... Wiedzę tajemną i srogą posiada, ludzkich języków sie nawet nauczył. Jest jeno przy tym jednym z szamanów, a gdy no pije to nie ma ci w całej Norce kogo kto by mu dorównał

Zmrok zapadł już, gdy grupa dalej kroczyła w drogą wyznaczoną przez starszego seelie. Chłód nocy szybko się nasilił, choć nie były to już te srogie mrozy, które przez ostatnie miesiące nie odpuszczały lasów. Nie było również zby ciemno, gdyż szybko pełna tarcza księżyca wzeszła na niebo. Gdzieś wśród drzew dosłyszeli odległe pohukiwanie sowy, lecz pozatym Las milczał, gdy śnieg skrzypiał pod stopami grupy. Cisza ta jednak zanikła stopniowo, gdy coraz wyraźniejszym stawał się plusk wody. Dostrzegli w końcu i sam strumień, o którym to wspominał Garlik, schodzącym coraz niżej po niezbyt stromym zboczu. Nurt rzeczki byl dość bystry, a woda wyszła nieco z koryta, co jedno mogło oznaczać: zbliżała się odwilż. Ruszyli więc dalej, w duł strumienia, a nie minęło wiele czasu gdy w końcu dostrzegli ciemną sylwetkę klonu nad zamarzniętym rozlewiskiem otaczającym Norkę. Jeszcze trochę kroków, a już wchodzili w ciemne korytarze siedziby seelie. Przy wejściu spotkali wartowników, któży jednak szybko odpowiedzieli sobie sami na zadane wcześniej pytanie: "Swoi?", gdy tylko wyłonił się Garlik.
W korytarzach było już znacznie cieplej, a kilkanaście kroków za wejściem mrok rozświetlały magiczne lampy zawieszone na ścianach.
-No to już jesteśmy na miejscu.- oznajmił stary elf i rozejrzał się po rozwidlających korytarzach. Kilka młodych seelie wybiegło z jednej z odnóg z śmiechem, od razu ucichło gdy dostrzegły grupę i szybkim krokiem poszli dalej. Mysi Wąs chyba nie zwrócił na to zbytniej uwagi, tylko kontynuował, tym razem zwracając się do przywódcy myśliwych: - Jeleni Rogu wyręcz jeszcze no starca i udaj się do Szefa i poproś go w mym imieniu o spotkanie jutro rano... no po śniadaniu.
Myśliwy przyjął polecenie bez słów, pożegnał się z starcem i odszedł wraz z swą grupą w swoim kierunku. Po chwili gdy zniknęli już za zakrętem Łasica dosłyszał jak pozostali łowczy zaczęli z sobą w końcu rozmawiać. Niemniej i sam Garlik ruszył, a gdy klippe nadal stał w korytarzu rzekł:
-No nie stój no tu jak jaki kołek. Bratanek się nie obrazi jak jeszcze jednego gościa będzie miał, już no dopilnuję. A małżonka jego... jakie pieczenie robi!

***

Driada zleciała niżej, gdy znów gło przycichł. Nikogo tu nie było, a jedyne dźwięki pochodziły z zabawy, która odbywała sie po drugiej stronie. Skąd ów głos pochodził? Vanya nie mogła okreslić tego, a zdawało się iż już nie dostanie żadnej wskazówki. Dobrą chwile tak stała na niższych gałęziach korony, gdy znów To usłyszała. W trn i zauważyła, jak fragment kory przy wiekowym pniu się porusza. Zaintrygowana zleciała jeszcze nizej by się lepiej przyjrzeć. Była tam twarz.

Nie zauważyła by pewno tych dziwnych zarysów nawet w dzień, gdyby chropowata kora, przypominająca skórę nie napinała się czy też nie marszczyła przy każdym ruchu zarysów oczu, warg i nosa. Zdawało się iż owa twarz należała do starca, a utwierdzić mogły w tym te zmęczone oczy, w których płonęły dwa nikłe błękitne światła.
W końcu twarz, jakby wybudzona z jakiegoś snu, zauważyła driadę i zogniskowała swe spojrzenia na małej istocie stojącej na pojedynczej wyschłej gałęzi. Kora oplatająca usta rozszerzyła się i popłynął znów ten głos, teraz już wyraźny:
-Toś jest ty? Przyszłaś? Tak długo na ciebie czekałem... A teraz nie wiemy czy powstaniemy...
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline