Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2010, 23:33   #51
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Zdziwienie ogarnęło Teora na zadane mu pytanie, a jego spojrzenie to skierowane było na klippe, to znów w zalęknieniu odwracał wzrok w stronę starszego seelie idącego z przodu. W końcu myśliwy syknął do Ragvaina, jakby cała ta sytuacja była dla niego nie pojęta.
- Nie znasz Garlika, Mysiego Wąsa z Norki?!- lecz zaraz się opanował, i bacząc, by go przepadkiem nie dosłyszały uszy Garlika, zwolnił kroku, tak by wyprzedziła go dwójka myśliwych (którzy, z pewnym niepokojem na twarzy, zmniejszyli swój dystans do władczego elfa). Dopiero wtedy Łowczy kontynuował, pochylając twarz ku stronę klippe
-Mysi Wąs znany jest nam, a jakże- Ragvain zauważył, że Teor ciągle mówił o starym seelie nie wymieniając jego imienia. Przypomniał sobie wtenczas, iż to wśród seelie wiele znaczyło. Po imieniu można było bowiem mówić tylko wobec bliskich przyjaciół lub gdy wiekiem i godnością im się dorównuje. Jeleni Róg tymczasem natomiast kontynuował z szczerym poruszeniem:
- Nie ma bowiem wśród elfów czy nawet wśród wszystkich fearie w borze drugiego, co tyle ziemi zobaczył co On. Bory te, to całe przeszedł, wiele wędrował po ludzkich ziemiach, Zapuścił się nawet daleko na Północ poza znane leśnemu ludowi tereny. Mówią, że wtenczas srogim stworom wiekszych nawet od niedźwiedzia w pojedynkę stawiał czoła... Wiedzę tajemną i srogą posiada, ludzkich języków sie nawet nauczył. Jest jeno przy tym jednym z szamanów, a gdy no pije to nie ma ci w całej Norce kogo kto by mu dorównał

Zmrok zapadł już, gdy grupa dalej kroczyła w drogą wyznaczoną przez starszego seelie. Chłód nocy szybko się nasilił, choć nie były to już te srogie mrozy, które przez ostatnie miesiące nie odpuszczały lasów. Nie było również zby ciemno, gdyż szybko pełna tarcza księżyca wzeszła na niebo. Gdzieś wśród drzew dosłyszeli odległe pohukiwanie sowy, lecz pozatym Las milczał, gdy śnieg skrzypiał pod stopami grupy. Cisza ta jednak zanikła stopniowo, gdy coraz wyraźniejszym stawał się plusk wody. Dostrzegli w końcu i sam strumień, o którym to wspominał Garlik, schodzącym coraz niżej po niezbyt stromym zboczu. Nurt rzeczki byl dość bystry, a woda wyszła nieco z koryta, co jedno mogło oznaczać: zbliżała się odwilż. Ruszyli więc dalej, w duł strumienia, a nie minęło wiele czasu gdy w końcu dostrzegli ciemną sylwetkę klonu nad zamarzniętym rozlewiskiem otaczającym Norkę. Jeszcze trochę kroków, a już wchodzili w ciemne korytarze siedziby seelie. Przy wejściu spotkali wartowników, któży jednak szybko odpowiedzieli sobie sami na zadane wcześniej pytanie: "Swoi?", gdy tylko wyłonił się Garlik.
W korytarzach było już znacznie cieplej, a kilkanaście kroków za wejściem mrok rozświetlały magiczne lampy zawieszone na ścianach.
-No to już jesteśmy na miejscu.- oznajmił stary elf i rozejrzał się po rozwidlających korytarzach. Kilka młodych seelie wybiegło z jednej z odnóg z śmiechem, od razu ucichło gdy dostrzegły grupę i szybkim krokiem poszli dalej. Mysi Wąs chyba nie zwrócił na to zbytniej uwagi, tylko kontynuował, tym razem zwracając się do przywódcy myśliwych: - Jeleni Rogu wyręcz jeszcze no starca i udaj się do Szefa i poproś go w mym imieniu o spotkanie jutro rano... no po śniadaniu.
Myśliwy przyjął polecenie bez słów, pożegnał się z starcem i odszedł wraz z swą grupą w swoim kierunku. Po chwili gdy zniknęli już za zakrętem Łasica dosłyszał jak pozostali łowczy zaczęli z sobą w końcu rozmawiać. Niemniej i sam Garlik ruszył, a gdy klippe nadal stał w korytarzu rzekł:
-No nie stój no tu jak jaki kołek. Bratanek się nie obrazi jak jeszcze jednego gościa będzie miał, już no dopilnuję. A małżonka jego... jakie pieczenie robi!

***

Driada zleciała niżej, gdy znów gło przycichł. Nikogo tu nie było, a jedyne dźwięki pochodziły z zabawy, która odbywała sie po drugiej stronie. Skąd ów głos pochodził? Vanya nie mogła okreslić tego, a zdawało się iż już nie dostanie żadnej wskazówki. Dobrą chwile tak stała na niższych gałęziach korony, gdy znów To usłyszała. W trn i zauważyła, jak fragment kory przy wiekowym pniu się porusza. Zaintrygowana zleciała jeszcze nizej by się lepiej przyjrzeć. Była tam twarz.

Nie zauważyła by pewno tych dziwnych zarysów nawet w dzień, gdyby chropowata kora, przypominająca skórę nie napinała się czy też nie marszczyła przy każdym ruchu zarysów oczu, warg i nosa. Zdawało się iż owa twarz należała do starca, a utwierdzić mogły w tym te zmęczone oczy, w których płonęły dwa nikłe błękitne światła.
W końcu twarz, jakby wybudzona z jakiegoś snu, zauważyła driadę i zogniskowała swe spojrzenia na małej istocie stojącej na pojedynczej wyschłej gałęzi. Kora oplatająca usta rozszerzyła się i popłynął znów ten głos, teraz już wyraźny:
-Toś jest ty? Przyszłaś? Tak długo na ciebie czekałem... A teraz nie wiemy czy powstaniemy...
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
Stary 11-02-2010, 23:27   #52
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Słuchając słów Teora Łasica co chwilę spoglądał to na myśliwego to na kroczącego przodem starca z mysią czaszką na głowie. Przypomniały mu się zasłyszane w dzieciństwie opowieści o bohaterach podróżujących poza granice znanego świata i nagle uświadomił sobie, że przed nim znajduje się właśnie ktoś taki. Sam kiedyś powiedział, po wysłuchaniu jednej z nielicznych opowiadanych przez ojca historii, że wybierze się daleko za góry i pokona krwiożerczego olbrzyma. Wtedy rodzice komentowali to jedynie uśmiechem, ale po tym, co spotkało go dzisiaj... niczego nie mógł być pewien. Nagle wizja odległych krain, nieprzebytych mateczników i dzikich górskich ostępów wróciła z tą samą co kiedyś namacalnością. Ragvain przyłapał się na tym, że przez jakiś czas szedł po prostu za resztą grupy, przed oczyma mając nie pogrążający się w zmroku las, a miejsca jakieś odległe i niezbadane przez nikogo.
Z tego zamyślenia, czy też rozmarzenia wytrącił go Jeleni Róg, który oznajmił, że są już blisko Norki. Łasica miał po raz pierwszy zobaczyć słynną siedzibę seelie. Słyszał, że jej podziemne korytarze ciągną się na tysiące kroków, a żeby je obejść potrzeba co najmniej kilku dni. Podobno paliły się tam nawet przez cały dzień i całą noc ognie, dzięki czemu w środku zawsze było ciepło i widno - klippe nie wiedział tylko, jak to możliwe, bo skąd elfowie braliby tyle opału? Domyślał się zatem, że jest to jakaś ich sztuczka albo nawet że kryją się za tym jakieś czary, ale nie spodziewał się, że wszystkie te opowieści są do końca prawdziwe.
Był w sumie samotnikiem i nigdy nie zaznawał zbyt wielu wygód, więc jego mina na widok wykopanych w ziemi tuneli, wygładzonych ścian i palącego się dookoła światła mówiła wszystko. Musiał to w końcu zauważyć i Garlik, który, odprawiwszy myśliwych, odezwał się następnie do niego:

-No nie stój no tu jak jaki kołek. Bratanek się nie obrazi jak jeszcze jednego gościa będzie miał, już no dopilnuję. A małżonka jego... jakie pieczenie robi!

Po tym, co usłyszał o Mysim Wąsie, Łasica poczuł się wyróżniony zaproszeniem od starego elfa. Widział twarze innych faerie, którzy mijali ich w korytarzach i domyślał się, że na niego również kierują się ciekawe spojrzenia. Nieco go to krępowało, ale po chwili przyzwyczaił się do myśli, że ma do czynienia z tak ważną i szanowaną osobą. Nurtowało go przy tym wciąż wiele pytań i sam nie wiedział, które zadać najpierw.

- A więc... jutro rano powiecie wszystko Szefowi o nimfie i o Bogles? Ja też będę musiał coś mówić? - zagadnął w końcu, bo sam nie wiedział, czy wolałby spotkać się z Wodzem elfów, czy odpocząć w ciepłym mieszkaniu Garlikowego bratanka.
 
Makuleke jest offline  
Stary 18-02-2010, 13:04   #53
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Driada leciała za głosem, coraz niżej. Gdy dotarła nagle głos ucichł. Sprawa była podejrzana. Nikogo tam nie było, a jedyne dosłyszalne dźwięki to były te z niedalekiej zabawy. Vanya poczuła zirytowanie innymi wróżkami. Czemu tylko ona potrafiła dostrzec piękno w rzeczach, które innych irytowały? Przecież powinni być stworzeniami wielbiącymi naturę, czczącymi ją. Oni wszyscy byli tacy fałszywi. Nikt tak naprawdę nie dostrzegał, co kryje się za tym wszystkim. Nikt nie doceniał tego ładu, pracy jaka musiała zostać włożona by ten świat był jaki był. Wszyscy mówili, że tak jest, ale to nie była prawda. Pozerzy.
Nagle znów To usłyszała. Podekscytowana i zaintrygowana ponownie poleciała za głosem bliżej, musiała się przyjrzeć. Nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła.
Zleciała niżej, gdy zobaczyła twarz, która wyglądała jak wyryta w korze. Byłaby ona prawie niewidoczna, gdyby nie to, że…RUSZAŁA się!
Tak, tak. Twarz marszczyła oczy, wargi i nos. Zupełnie jakby była ludzka, wyjątkowo stara twarz.
Vanya wysunęła rękę by jej dotknąć, ale równie szybko ją cofnęła. Nie wiedziała kim, lub czym jest ta istota, nie wiedziała czego chce… Ale to było takie ekscytujące…
Twarz wydawała się świeżo wybudzona z głębokiego snu. Gdy skierowała swój wzrok na driadę ta aż podfrunęła do góry. Nie spodziewała się, że to dziwne… coś spojrzy na nią. Ba, wzrok ten zdawał się wręcz widzieć przez nią…
Nagle, usta się utworzyły i wydobyły się z nich następujące słowa:
-Toś jest ty? Przyszłaś? Tak długo na ciebie czekałem... A teraz nie wiemy czy powstaniemy...

Vanya rozejrzała się dookoła zdumiona.
- Na mnie? – Zapytała niepewnie. – Na pewno się nie pomyliliście? Ja jestem tylko zwykłą driadą… - Odparła cicho, niezdecydowanie. Powstaniemy? O co w tym wszystkim chodziło, w co ona się wplątała…
 
Callisto jest offline  
Stary 05-03-2010, 20:37   #54
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
-Pewno, wypada byś był i byś gębę otworzył, bo skoroś ty takie rewelacyje zobaczył, to i winieneś ty o tym opowiedzieć jako świadek- odrzekł Garlik, nadal idąc przez korytarze. Krok jego był pewny tak jakby całą Norkę znał doskonale, a przy tym do niego należała. Czasem napotykali seelie, którzy nagle milkli przy starcu i szybko mijali ich unikając przy tym ich wzroku, Wielu jednak odwracało znów zaciekawione głowy w stronę przybyłych, zastanawiając się pewno kim jest ów towarzysz Mysiego Wąsa.
w końcu, gdy przechodzili już chyba przy setnych, niemal identycznych drzwiach, rozłożonych po całej Norce, Garlik zatrzymał się bez ceregilei pchnał jedne z nich. Zastali tam kobietę w średnim wieku, która właśnie niosła drwa do paleniska. Ta wpierw zaskoczona niespodziewaną wizytą sanęła w miejscu, tak ze klippe spodziewał się iz upuści kosz na opał, ona jednak zapytała się starego seelie
-A... Mysi Wąsie... A co cię tu sprowadza? - Ragvain w tym czasie lepiej sie przyglądnął przestronnej izbie, w której pewno stado zajęcy mogłoby się zmieścić. Nie było może tu tak jasno jak za dnia, lecz światła rozrzucone po całym pomieszczeniu, oraz palenisko starczyło by panował tu uspokajający półmrok. Na środku stał masywny stół, a wokół niego ławy, zdaje się, że dla dość sporej rodziny. Właśnie chyba skończyła się kolacja gdyż jeden chłopiec zbierał naczynia. Wzdłuz ścian umieszczono kufry i półki, na których stały misy z jedzeniem, naczynia i inne rzeczy co na codzień się w domu przydają. Stały też tam stągwie gliniane, co często w nich jagodziankę się fermentuje. Z tyłu natomiast mieściła się długa kolorowa zasłona, za którą Ragvain usłyszał pisk dziecka i jakiś chlupot wody.
-Ano na obiad się wybieramy Dario droga, bośmy tu zgłodnieli po całej podróży. Chyba no jeszcze jaką pieczeń by się znalazła dla nas? - odrzekł Garlik beztrosko gdy wszedł pewnie do izby, i nie czekając na odpowiedź wskazał na swego towarzysza.- To jest Ragvain Łasicą zwany, co to ze mną się tutaj wybrał.- Rozerzał się jeszcze po pomieszczeniu bacznie - Ano gdzie jest młody?
Chłopiec któremu przypadło sprzątać ze stołu patrzył się nieśmiało na przybyłych, a zza zasłony dwie pary oczu skierowały w ich stronę wzrok. Kobieta zwana Darią odstawiła natomiast opał i skłoniła lekko głową na powitanie.
-Witajcie, miło mi cię poznać Łasico, ja no jestem Daria, Czereśń. Proszę, usiądcie, zaraz coś podam- dodała wskazując na ławy przy stole, po czym zwróciła się do Garlika, gdy zaczęła się krzątać przy palenisku- A Marwik wyszedł do zwojów, stryju.
-Co? Znów?-Oburzył się stary elf- Łazi tam jakby się zakochał w tych ich wywijasach. przecie w tych pismach to mądrości żadnej nie znajdzie. Zaraz no tego młodzieniaszka sprowadzę- po czym odwrócił się a pięcie i wyszedł na zewnątrz
-Zostaw chłopca w spokoju Mysi Wąsie!- zawołała za nim jeszcze Daria, lecz Garlik już zniknął za drzwiami

***

Cichy trzask oznajmił, że brwi przedziwnej twarzy zmarszczyły się na słowa howlaa.
- Driadą?- zdziwiła się istota na jej słowa- Dziwinąś postać wybrała o Pani Poranka i Zwiastunko Życia, co kojące światło i rześkie deszcze masz w swej mocy. Lecz nie dla nas Twe promienie, nie dla nas Twe krople wody... My już nie powstaniemy. Za głęboko trwają nasze korzenie, Zbyt zmęczeni jesteśmy by powstać.- Vanya, poczuła na twarzy krótki podmuch wiatru, a wraz nim konar zachwiał się. Jednak nie wiatr mógł to uczynić, gdyż zbyt słaby był, aby poruszyć tak wielkie drzewo. Głos natomiast znów się odezwał, tym razem jednak znacznie ciszej:
-Uschniemy tu, na tym wzgórzu, gdzieś nas usadowiła...
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
Stary 13-04-2010, 17:40   #55
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Vanya nic z tego nie rozumiała. Pani Poranka? Przecież ona nie jest żadną Panią Poranka! Jest Vanyą, a nie jakimś mitycznym stworzeniem! Nic z tego nie miało sensu, kompletnie. Podmuch wiatru, który poruszył drzewo nie był przecież tak silny, by je poruszyć, co tu się działo?

- Naprawdę chciałabym ci jakoś pomóc, ale mylisz mnie z kimś. - Powiedziała, ostrożnie, jakby bojąc się, że drzewo może jej coś zrobić.

- Pamiętamy, gdyś tańczyła wśród naszych gałęzi, w podmuchach wiatru budziłaś nasze liście do życia, gdy rześkie twe krople w nas wsiąkały... Zaprawę cudnym był śpiew oznajmiając o twym przybyciu...- Usta szeptały jeszcze słowa, lecz oczy zasłoniły szare, chropowate powieki- Twego śmiechu wyczekiwaliśmy co roku... Prosimy zaśmiej się, o Pani niech usłyszymy twą radość...

Vanya uniosła brwi. Czemu tak się przy tym upierał? Czy ona o czymś nie wiedziała? Ma się śmiać? Wcale nie było jej do śmiechu, ale skoro tak ładnie prosili... Może, gdy to zrobi zrozumieją, że nie jest tym kim jest. Młoda driada przymknęła oczy, przywołując do siebie zabawne rzeczy. Roześmiała się, jednak nie był to do końca szczery śmiech, ale było to jedyne na co w danej chwili było ją stać.

- Tak...- powieki nie otworzyły się na powrót, lecz kąciki tego co nazwać mozna bylo ustami podniosły się lekko, jakby w slabym uśmiechu- dni sprzed lat słyszymy w twym głosie, lecz nam nie dane będzie wznosić swe gałęzie dla twego tańca... Koniec to już, cujemy to w sych sokach... Dopiero cośmy powstali, a już odejść musimy... Senni senni jesteśmy... -przedziwna istota z coraz większym trudem mówiła, jakby zmagał ją sen mocny, Czy jeszcze dosłyszy Vanye?
- Czy można wam jakoś pomóc? - Zapytała młoda driada, choć nie do końca była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.
Zmęczone oczy jeszcze raz otworzyły się na howlaa: Ty o Pani wszystko możesz... Lecz nie marnuj dla nas czasu. Nasz kres juz nadszedł, wierni swemu przeznaczeniu musimy być... Jak śniegi znikną bezpowrotnie tak i my opuścimy tą krainę... Tak to musi być... W sen zapadniemy...
Vanya uznała, że nie ma już sensu gawędzić z tym drzewem,bo i tak odpowiedzi jakiejś szczegółowej nie dostanie. Zastanawiało ją tylko dlaczego wzięli ją za kogoś kim nie jest....A może tylko jej się wydaje, że nie jest? Ile to razy w dzieciństwie wyobrażała sobie, że jest tak naprawdę jakąś zaginioną księżniczką? Kręcąc głową, Vanya rozprostowała skrzydła.
- W takim razie żegnajcie. - Powiedziała, nie wiedząc sama czy oczekiwać należy odpowiedzi.
- Żegnajcie... Żegnajcie Pani... - odpowiedziała jeszcze drzewo, jakby echem, a rysy twarzy z kory zamarły na dobre, zlewając sie z resztą pnia. Z oddali Vanya usłyszała znów muzykę i gwar uroczystości. Rozprostowała więc skrzydła i powróciła do miejsca, gdzie odbywała się zabawa.
 
Callisto jest offline  
Stary 13-04-2010, 22:43   #56
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Po długim marszu przez zaśnieżony las i po przygodach z potworami Łasica był na prawdę głodny. A zapach kolacji szykowanej przez panią Czereśń tylko podsycał jego apetyt. Jednak jako że już kilka razy Garlik narzekał na jego maniery, klippe starał się nie spoglądać w stronę paleniska i nie przełykać głośno śliny. Zaciekawiło go też coś innego. Stary elf bardzo oburzył się, że ich gospodarz zajmuje się jakimiś zwojami. Ragvain nie miał wiele do czynienia z jakimikolwiek zapisanymi słowami, ale w baśniach i opowieściach księgi często zawierały tajemne zaklęcia albo wskazówki do ukrytych skarbów, więc chwilę po wyjściu Mysiego Wąsa, odezwał się:

- O jakich to zwojach mowa, pani Dario? Co w nich takiego specjalnego?
Kobieta dokładała właśnie drzewa do paleniska i stawiała kociołek na ogień, gdy odrzekła serdecznym tonem:
- Proszę nie stój w drzwiach, rozgość się tutaj mości Łasico. Zwoje te ludzką ręką były tworzone, o dalekich krainach i o ich wiedzy mówiące. Sama jednak nie wiele o nich wiem, bo po cóż komu taka wiedza? - wzruszyła ramionami - Ale uczeń Mysiego Wąsa lubuje się w studiach nad owymi pismami.
- Dziękuję - odrzekł klippe siadając. - Ludzką ręką mówicie? Dziwne doprawdy. Ale i dziwię się, że wasz stryj tak na to się złości. Słyszałem wszak, że i on sam od ludzi nauczył się ich języka i w dalekie strony podróżował.
- Stryj mądrości ma a jakże. Ale nie z pisma ja zdobył, a do zwojów to nie ma zaufania. -
uśmiechnęła się szeroko. - A ucznia swego to mocno trenuje.
- Słyszałem też, że Mysi Wąs ważnym szamanem jest tutaj, w Norce. Wybaczcie tylko moją ciekawość, ale dlaczego zatem zimuje z dala od innych faerie? Gdzieś bowiem w osamotnionej siedzibie go spotkałem, kiedy pomógł mi ujść pogoni -
Ragvain dopiero po fakcie uprzytomnił sobie, że być może niepotrzebnie wspomniał o swojej przygodzie, ale ostatecznie - pomyślał - chyba nic złego z tego nie mogło wyniknąć.
Daria wydawała się być nieco zakłopotana:
- Mysi Wąs wiele lat temu wyprowadził się z Norki i tak już zostało. - odrzekła tym razem lakonicznie i odeszła szybko do stołu kuchennego, gdzie pewno poczęła przygotowywać strawę. Ragvain znów usłyszał plusk wody, a zza kotary dosłyszał jakieś szepty. Wnet też otwarły sie drzwi wejściowe, w których ukazał sie postawnej postury elf. Zmierzył gościa przenikliwym wzrokiem, a Czereśń odrzekła:
- Mysi Wąs przed chwilą się zjawił, to towarzysz jego zwany Ragvain Łasica - Elf, najwyraźniej głowa rodziny zerknął jeszcze na Łasicę, po czym odetchnął głęboko i ruszył spokojnie do stołu
- A więc coś rzeczywiście jest na rzeczy skoro i nawet stryj tu się pofatygował. Witaj klippe, jam jest Darren Niedźwiedzi Dech, jestem bratankiem Mysiego Wąsa - przedstawił się podając rękę, co pewno orzechy mogłaby gnieść.
- Ragvain, rad jestem poznać garlikowego krewniaka - przedstawił się Łasica, z ulgą uwalniając dłoń z iście niedźwiedziego uścisku gospodarza. - Wahałem się o tym wspomnieć bez Mysiego Wąsa, ale koniec końców nie taka wielka to tajemnica. Otóż do domostwa waszego stryja trafiłem przypadkiem, uciekając przed poczwarami, które zwą się Bogles. Mysi Wąs uznał, że w takim razie trzeba nam opowiedzieć o wszystkim w Norce i wyruszyliśmy. Po drodze jeszcze raz te stwory napotkaliśmy, a wasz stryj jakimś tajemniczym proszkiem je przepłoszył, że tylko ogień i dym było widać. Jutro zaś ze wszystkiego mamy sprawę zdać Szefowi - klippe zakończył krótką opowieść o swojej przygodzie, wzrokiem wodząc od Darrena do Darii, ciekawy ich reakcji.
- Bogles? - usiadł przy ławie Niedźwiedzi Dech i w zamyśleniu podrapał brodę. - Nie znam ja takich stworów, lecz pewno mówisz o tych samych o których myśliwi wspominali. Najmniej trzy grupy wróciły z wieścią o dziwnych śladach w lasach, jedna nawet spotkała te stwory. - Wstał znów i podszedł do stągwi. Otworzył jedną z nich i nalał chochlą do karafki fioletowego napoju - Nie wypada gości o suchym gardle trzymać - rzekł między czasie , a gdy już podszedłszy z powrotem napełnił dwa kubki, dodał: - Sprzed tygodnia fermentowana - po czym duszkiem wypił swą dolę.
- Zdrowie gospodarzy - powiedział Ragvain, również wychylając swój kubek.
W smaku napój był nieco kwaśny, lecz to szybko zniknęło, gdy fala trunku poczęła palić gardło klippe. Zaprawdę, Łasicy jeszcze nie zdarzyło się pić tak mocnej jagodzianki.
Zaraz też Czereśń postawiła parującą miskę gulaszu z myszy, a do tego do zagryzania dwa podpłomyki. Na ten widok klippe jeszcze bardziej poprawił się humor. Miał dość na razie rozmawiania o rzeczach poważnych i dziwnych, wolał z tym zaczekać do powrotu starca.
- Całe szczęście, że zima ma się już ku końcowi - zaczął z zupełnie innej beczki. - Kiedy szliśmy lasem, już śniegi zaczynały topnieć i nie takie ostre już powietrze było.
- To i prawda - Odrzekła Daria, siadając obok męża - Dosyć już siedzieć tu pod ziemią, a i zapasy już kurczyć się nam zaczęły, i zbieracze doczekać się nie mogą by w bór iść i zacząć zbierać owoce, Ale jeszcze najmniej tydzień, nim spod śniegu coś zdołają wyciągnąć.
- A dzieciaki to już tak nosi, że pewno by i Norkę rozniosły - Dodał wesołym tonem Darren nalewając kolejną kolejkę jagodzianki. - Zresztą powiadają, że sroga zima wieści wspaniały rok.
Ragvain zabrał się do jedzenia ciepłego posiłku, a i Niedźwiedzi Dech przyłączył się do niego. Miła to byla odmiana, gdy przez całą zimę, zamiast z zapasów korzystać, co dzień nachodzić się musiał upolować jaką drobną zwierzynę.
Zaraz też zjawił się z powrotem Garlik, którego już korytarzu było słychać
- Któż to widział by mądrości w ludzkich bazgrołach szukać?! Wywaru z mchu szarego nauczyłeś się stamtąd? Hę? Nie na to cię do Norki wysyłam, byś tu garbił się nad atramentem!
Wszedł Mysi Wąs, a wraz za nim zrezygnowany zjawił się młody seelie o rudych włosach - ów niesforny uczeń.
Ragvaina już nie zdziwił jak zwykle uniesiony głos starca, chociaż nie zazdrościł jego podopiecznemu - nauka u Garlika musiała być nie lada próbą.
- Ty pewnie jesteś Marwik, uczeń Mysiego Wąsa? - rzekł klippe do elfa. - Ja jestem Ragvain Łasica.
- Ano i jest on Marwik, co mi wstydu ciągle przynosi -
znów zabrał głos stary szaman, co pewno nie lubił być po za rozmową. - Będzie mi tu chadzać na schadzki,a o zapasach co to ma zabrać to zapomni...
- A już przestań tak się na niego wydzierać! -
przerwała mu Czereśń pewnym, acz znudzonym tonem, gdy brała dwie kolejne miski by nałożyć gulaszu. - Sprawunki twe już załatwił, tam pod ścianą w worku wszystkie składniki leżą.
- Miło cię poznać Łasico -
rzekł cicho i nieco zrezygnowanym tonem Marwik, gdy unikając wzroku swego mentora siadał na przeciw klippe - Zwą mnie Wiewiórczym Ogonem.
Zaraz też przy samym Ragvainie usiadł Garlik, przed którym już bratanek stawiał kubek jagodzianki i łypiąc groźnie na gospodynię rzekł cicho:
- Mówię no ci Łasico, jak kiedy ucznia czy syna będziesz miał, strzeż go od bab, bo zaraz w obronę go będą brać i jeszcze pyskować nauczą.
- Może i rację macie, ale zanim syna przyjdzie mi wychować, małżonki będę musiał poszukać –
odpowiedział nieco zbity z tropu klippe. Poczuł też zaraz, jak powieki zaczynają mu nieco ciążyć i jak wypita jagodzianka rozlewa się przyjemnym, leniwym ciepłem po całym ciele. - Wybaczcie jednak teraz, ale wiele przygód mnie dziś spotkało i chyba czas dla mnie na spoczynek – powiedział, wstając. - Gdzie mógłbym znaleźć w zacnej Norce jakiś kąt do snu?
 
Makuleke jest offline  
Stary 25-04-2010, 23:48   #57
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
-Spać możesz u nas mości Łasico. Zaraz przygotujemy tobie posłanie, bo to i już późno i reszta też już kłaść się powinna- odrzekła Czereśń i spojrzała znaczącym wzrokiem w strone zasłony. Tam szybko nastał ruch i dosłyszeć można było tupot bosych stóp, gdy zniknęły zza płutna czupryny młodych seelie. Zaraz też poinstruowała syna, który do tej pory pomagał jej, a zwał się Roulen, by przygotował sienniki i koc.
Rozłożył on w sumie trzy z pomocą młodszego brata. Jeden dla Ragvaina był przeznaczony, drugi obok dla Marwika, trzeci natomiast dla owej dwójki chłopców, którym przypadlo odstapienie łóżka Garlikowi.
Nikt chyba nie śmiał, na czele z rosłym gospodarzem i jego stryjem, sprzeciwić się temu rozporządzeniu i tylko między sobą po cichy zaczeli rozprawiać o ostatnich zdarzeniach w Norce. A tego było chyba ponad miarę. Darren wymieniał coraz to kolejnych mieszkańców (których zdawało się być nieograniczona ilość) i przedstawiał ich perypetie i co ciekawsze zdarzenia. W kazdej natomaist z tych historii, jedno się ciągle przewijało: niepokój jak pewno w całym borze kiedy to zima się skończy... Łasica był jednak już zbyt zmęczony, by słuchać tych wieści, a sen przemógł go gdy tylko położył się poraz pierwszy od ponad pół roku na ciepłym, miękkim posłaniu, nie daleko paleniska.

Dnia następnego, rankiem zbudził go Garlik mocnym szturchaniem w ramię.
-Wstawaj no, coś trza zjeść i sprawę szefowi przedstawić- rzekł jeszcze do klippe i udał się do stołu gdzie już stało jedzenie. Ragvain odwrócił się w tamtą stronę i spostrzegł, że już niemal wszyscy wstali, łącznie z sześciorgiem pociech tego domu, które gdyby nie srogi wzrok Darii juz pewno biegały by po całej izbie z piskiem. Gdy tylko Łasica wstał i podszedł do stołu, zaraz najmłodsi skupili swą uwagę na niecodziennym gościu. Rzadko bowiem do Norki zaglądali klippe i może tylko myśliwi spotykali ich od czasu do czasu w Borze. Dla dzieci natomiast, które poza najbliższe otoczenie królestwa elfów nie zapuszczały się, mogło być to pierwsze takie spotkanie, i nie zamierzały tego zmarnować. Gość czuł więc ciągły badawczy wzrok dzieci, choć gdy tylko podnosil w ich stronę twarz te natychmiast spuszczały wzrok z nabożną miną na swe miski owsianki. Raz czy dwa słyszał ich ożywioną rozmowę, które w konspiracyjnym szepcie między sobą toczyli, lecz i tu gospodyni dyscyplinowała je, ucinając owe szepty.
Również i Garlik wraz z swym bratankiem dalej między sobą żywo rozmawiali, o tym co też się ostatnio działo. Dla Ragvaina nie było w tych tematach wprawdzie wiele interesujących spraw, cóż bowiem jego mogły interesować perypetie elfów, skoro sam zmagał się ostatnio z nie lada problemami, nie wspominając już o tajemniczych spotkaniach, które w ostatnich dniach przypadło mu uczestniczyć. Jedna jednak informacja zwróciła jego uwagę: wczoraj ponoć Wódz norki wysłał grupę do Wiedzącej, by zaczerpnąć rady od niej. Ta jednak ekspedycja nie powróciła jeszcze, choć przecież droga do chaty Wiedzącej i z powrotem nie mogła być dłuższa niż dzień.
W końcu, jeszcze przed połową pierwszej ćwiartki, przyło im wyjść do Wodza, który jak dowiedział Łasica, zwał się Marion Borsucza Łapa. Borsucza Łapa przyjął ich w Izbie Obrad, gdzie wokół sporego, teraz ledwo żarzącego się paleniska, stało w okręgu kilka ław, które pewno pomieścić mogły z 20 elfów.
Gdy tylko Mysi Was przedstawił Łasicę, wspominając o dziwach jakich był świadkiem Mariol kiwnął głową i z powaga skupił swój wzrok na Łasicy.
- A więc opowiedz o owych zjawiskach któreś zobaczył, któreś usłyszał, Ragvainie Łasicą zwany, skoro tak ważne są.

***

Zabawa minęła już spokojnie i o brzasku dnia zmęczeni uczestnicy poczęli wracać do domu. Zazwyczaj cały dzień po takiej nocy mijał szybko, gdy niemal wszyscy mieskzańcy Wierzby, po tym jak posprzątali po święcie, poszli wypocząć, by dopiero dnia następnego wrócić do zwykłych obowiązków. Nie było wtenczas spacerów, a jedynie sen, który zmagal niemal wsyzskich. Zaskoczeniem więc pewnym było, gdy ktoś zapukał w południe do drzwi izby Altona i Illis. To zdarzenie pewno nie dotarło by do świadomości Vanyi, gdyby nie jej ojciec, który ją zbudził:
-Królowa cię wzywa- oznajmił krótko, smutnym tonem. Nie brzmialo zbyt zachęcająco, lecz pewno i samemu Altonowi niezbyt to się podobało. Nieczęsto bowiem królowa wzywala kogoś osobiście, a nic nie wskazywało żeby dotyczyło to jakiejś pochwały. Wprawdzie młoda driada nie słyszała by królowa była srogą osobą, niemniej jej ostatnie zniknięcie odbilo się szerokim echem wśród mieszkańców,więc i sam królowa mogła w końcu się tym zając.
Trzeba było jednak iść. Królowej bowiem, po prostu sie nie odmawiało...

Nie każdy howlaa mógł zostać królem, czy królową. I wcale nie chodziło tu o pochodzenie, choć najczęściej na przywódcę driad wybierano potomka króla, lub królowej. To co bylo najważniejsze były ponadprzeciętne talenty magiczne. W wielu przypadkach wiązało się to w uzdolnieniach w rzadkich dziedzinach, jak w pożyczaniu umysłów zwierząt. To właśnie one były dowodem dla driad, kto winien królować. W przypadku Królowej z Wierzby, Mellien dowodem tym było wieszczenie...

Vanya prowadzona przez młodą służkę, weszła do komaty królewskiej, gdzie czekała na nią Mellien. Nie było tu mis z zapasami na zimę, zestawu garnków, czy innych pragmatycznych narzędzi, potrzebnych na co dzień. Zamiast tego trzy obszerne kufry i jedynie stół, przy którym na solidnym, acz wygodnym krześle siedziała Jej Wysokość. Oczywiście były tu jeszcze dwie pary drzwi prowadzące w głąb tej siedziby.
-O jesteś moja droga!- rzekła niespodziewanie rozpromieniona Mellien, gdy zauważyła gości ia odsunęła miskę jedzenia, którą właśnie kończyła. - Usiądź no i opowiedz o tych twych ostatnich niesfornych eskapadach.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172