Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2010, 11:34   #90
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Wszyscy mówili i zachowywali się tak, jakby ten niesamowity, jednooki starzec nie mógł ich usłyszeć... nie mógł ich zrozumieć. Jakby go tu nie było. Co gorsza, chyba mieli rację.

Musiało go spotkać coś strasznego, coś, przy czym jej wczorajszy koszmar był niewartą wzmianki fraszką. (Choć tej nocy długo nie mogła zasnąć, bojąc się, że znów spojrzą na nią te jej-a-nie-jej oczy, które wiedziały o niej za dużo...) Coś strzaskało kryształowy kielich, chroniący umysł, a odłamki o ostrych krawędziach wbiły się głęboko, raniąc i nie pozwalając wyjść na świat...

Czy gdzieś tam, w tej ludzkiej skorupie, krył się twórca zachwycających pieśni? Gdy przeglądała karty, wstrzymywała oddech, a coś w niej już składało melodię lutni, jaka by mogła tym słowom towarzyszyć. Łapała się na tym, że w połowie pieśni wracała do początku, by tym razem, czytając uważniej, wolniej, już wyryć strofy w wyćwiczonej pamięci... Jak sprawić, by pieśniarz przemówił do nich? Na pewno nie metodami kapitana Schwarzenbergera.

Podeszła do ociekającego wodą nieszczęśnika. Wziętą ze stołu czystą serwetą otarła mu twarz, nalała do pucharu kilka łyków lekkiego wina i napoiła.
- Jesteś bezpieczny - powiedziała łagodnie, patrząc mu w twarz. - Nie musisz się bać. Jesteśmy przyjaciółmi, jesteś bezpieczny.

Jakimi słowami przemówić do niego, by usłyszał człowiek, skryty za źrenicą oka? Co można mu powiedzieć? Z dawna przywykła przekładać swe emocje na pieśni. Także i teraz w myślach zjawiły się słowa i melodia.

Między światłością a północnym mrokiem
upływa żywot nasz.
Dzisiaj, gdy cienia wokół ciebie tyle,
wyprostowany stań
i tam, gdzie szarość jaśniejsza o iskrę,
z nadzieją obróć twarz.

Wiem, że nadzieją chętnie żywi się mrok,
lecz ufać się odważ.
Tam ciebie czeka bezpieczny, ciepły dom,
co ma jasne okna,
w kominku ogień tańczy, strawę grzejąc,
skry sypie dokoła.
Liselotte zdała sobie poniewczasie sprawę, że śpiewa naprawdę, wciąż patrząc na domniemanego Jaczemira. Było to może dziwaczne, ale nie miało sensu przerywanie w połowie, toteż śpiewała dalej...
Idź, skąd ostoi blask ciepły nikło lśni,
wskazując ci ścieżkę.
Nie ma na świecie dość wielkiej ciemności,
by zagasić tę skrę,
a twoje serce zawsze ją zobaczy,
nawet gdybyś oślepł.

Uwierz i pozwól, by ten blask zagościł
w duszy twojej chłodzie.
Zrób krok ku światłu, a pierzchną ciemności
i znów wzejdzie słońce.
Gdzieś tam czeka dom, z kominkiem płonącym,
z malwami pod oknem.
*
Wątpiła, żeby na jednookiego czekał gdzieś dom, lecz... ona sama też go nie miała; ni bezpiecznego domu, ogrzanego miłością, ni widoków na takowy. Niegdyś złożyła te strofy, by przekonać sama siebie, i zabroniła sobie wątpliwości. A czy zdołała przekonać swego słuchacza? Dowie się, może już za chwilę...

* Tekst mój
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.

Ostatnio edytowane przez Rhaina : 10-01-2010 o 15:19.
Rhaina jest offline