Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2010, 23:05   #66
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Michael przetarł oczy, może trochę za mocno. Rozejrzał się dookoła. To był jego własny gabinet. A przynajmniej wyglądał jak jego gabinet, bo po ostatnich przeżyciach historyk nie był już niczego pewien. Ale właściwie, skąd się tutaj wziął? Jak wydostał się z jaskini? Przecież to było niemożliwe! Tamci ludzie i ten Francuz chcieli zabić członków wyprawy. Skąd nagle wziął się na sofie we własnym gabinecie?

Nie wiedział już nic. Starał się sięgnąć pamięcią do wydarzeń z podziemi. Pamiętał, niezbyt wyraźnie, że był w pomieszczeniu dla jakiegoś oficera. Znalazł tam coś, po czym ruszył tunelem w drogę powrotną. Dokąd? A tak, by odnaleźć towarzyszy i o czymś im opowiedzieć. Ale, o czym? Tego nie pamiętał. Potem wszystko zastąpił oślepiający błysk, jakieś światła i huk. Głośny, wręcz bolesny, huk.

Czy to wszystko nie było aby snem? Może cała ta sprawa z wyprawą, podobnie jak ludzie z ekipy to tylko wymysł wyobraźni Jareckiego? Może tak bardzo chciał się wyrwać z tych czterech ścian, że aż jego podświadomość skleciła bardzo realistyczną historyjkę, która została mu objawiona w momencie, gdy zasnął z powodu nawały zajęć. Pewnie tak właśnie było. Na pewno...

Michael poczuł dziwną ulgę. Ucieszył się, że nie było żadnego Leblanca, który chciał go zabić, że trzaśnięcie Radovicia w twarz było tylko bajką i, że nikt taki jak Brown nie zginął. Te wszystkie gonitwy po mrocznych zakamarkach to zwykła fikcja, ale teraz pora wrócić do szarej rzeczywistości, a kolorowe sny zostawić na następną nockę.

Młodzieniec podniósł się i spojrzał na biurko. Leżała na nim gazeta. Nie przypominał sobie, by kupował jakąkolwiek. Z reguły nie czytywał ich, wolał książki. Wiedzę o bieżących wydarzeniach ograniczał do wieczornego dziennika i to jak zdążył na niego do domu. Chwycił więc ją i z zaciekawieniem przeczytał tytuł na otwartej stronie. "Grotołazy w londyńskim metrze". Z zaniepokojeniem zaczął czytać tekst od losowo wybranego momentu:

"[...] zatem wyprawa zakończyła się dość szybko. Jaskinie, najprawdopodobniej pochodzenia krasowego, kończyły się jakieś 130 metrów od wejścia. Zbadane minerały i próbki skalne potwierdzają datowanie groty na wczesną jurę. Wyprawa skończyła się po godzinie. Szczęście, że....[...] "

Jarecki opuścił gazetę na podłogę. "Spokojnie. To jeszcze nie dowód." wmawiał sobie. Przecież mógł po prostu przeczytać ten artykuł i na jego podstawie wyśnić całą tę przygodę. Sięgnął do tylnej kieszeni po papierosy, ale zamiast paczki znalazł jakieś zdjęcia. Niemal nie krzyknął, gdy uświadomił sobie, że to zdjęcia z jaskini. Co tu się dzieje? Musiał się upewnić.

Otworzył jedną z szuflad w biurku. Znalazł w niej kilka dokumentów, które momentalnie wyciągnął i zaczął przeglądać. To była dokumentacja wszelkich podobnych badań na terenie Londynu. Załatwił ją sobie właśnie z okazji tej wyprawy, by wiedzieć na co może natrafić. A więc to wszystko zdarzyło się na prawdę...

Michael rzucił się do telefonu. Szybko wystukał numer telefonu i, gdy usłyszał w słuchawce krótkie "słucham?" powiedział:

- Benz?! Benz to ty?! Słuchaj, co tu się dzieje?! O co w tym wszystkim chodzi?! Co się, do cholery, dzieje?!

- Nie wiem, nie mam pojęcia, ostatnie co pamiętam to błysk i huk. Gdzie jesteś?

- U siebie. A ty? Co z tobą?

- Ja także u siebie. Właśnie dzwonił Nikołaj, jest w szpitalu jakimś.

- Cholera, co tu jest grane? Najpierw chcą nas zabić, a teraz zwyczajnie wypuszczają? Gdy tyle wiemy? Myślisz, że mają nas na oku? - Michael zaczął lekko panikować. Miał dość tego całego napięcia. Chciał tylko znów wrócić do swojego nudnego życia.

- Myślę, że tak. Nikołaj natomiast się chyba obawia, że będą nam chcieli wmówić, że nic się nie stało. Mówił, żeby spisać to co tam zauważyliśmy.

- Myślisz, że ktoś uwierzy w taką historię bo paru szaleńców ją opisze? Musimy mieć twarde dowody. Myślę, że powinniśmy się spotkać. Omówić sytuację - Jarecki wiedział, że znalezione zdjęcia są takim dowodem. Chociaż może być ciężko udowodnić miejsce ich znalezienia. W każdym razie to lepsze niż słowo honoru. Wolał jednak o nich nie mówić przez telefon. Rozmowa mogła być podsłuchiwana, a skoro ludzie Wilsa je przegapili, nie zamierzał umożliwiać im naprawienia błędu.

- Też tak uważam. Ale w tej chwili wydaje mi się, że potrzebuję chwili odpoczynku. Nie wiemy co z Colinem. Myślę, że też jest u siebie. Skoro tylko ranny Nikołaj nie jest z nami. Dziwię się, że nie ma żadnego przesłuchiwania. W końcu dwie osoby z tej całej imprezy zmarły - Benz westchnął. - Coś mi tu śmierdzi.

- Tym bardziej musimy się spotkać. Trzeba postanowić co dalej. Chyba nie spodziewasz się, że od tak po prostu położę się do łóżka? - chłopak chciał działać póki czas. Im szybciej tym lepiej. Nawet nie zwrócił uwagi na fakt istnienia drugiego nieboszczyka. Jeżeli Wils popełnił więcej błędów należało je wykorzystywać, a nie dawać mu szans na poprawę.

- W sumie tego się właśnie spodziewałem. To co u mnie w gabinecie?

- Może lepiej w miejscu publicznym? Proponuję tam gdzie spotkaliśmy się przed tym wszystkim. Pamiętasz gdzie? - ich domy i miejsca pracy również mogły być podsłuchiwane. Michaelowi przyszedł na myśl pewien sposób działania kontrwywiadu. Czasami wypuszczano więźniów, którzy nie chcieli sypać, by śledząc ich znaleźć kontakty i w ten sposób rozpracować całą siatkę. Lepiej było mieć się na baczności.

- Może i tak, zatem w tym centrum handlowym, co wcześniej. Tylko wieczorem, tak o 6 pm.

- Dobra, więc do zobaczenia - Jarecki dał sobie spokój. Wolałby spotkać się natychmiast, ale wiedział, że nie przekona doktorka do swojego zdania. Zresztą może działanie w pośpiechu to zły pomysł.

- Do zobaczenia - odpowiedział Benz i odłożył słuchawkę.

Historyk pomyślał przez chwilę. Doszedł do wniosku, że najlepiej będzie jeśli nie weźmie tych zdjęć ze sobą. Dokumenty o podziemnych badaniach w Londynie też powinny zniknąć. Musiał zorganizować sobie skrytkę. Wolał nie ukrywać tych rzeczy w biurze. Schował je do teczki i wyszedł.

Udał się w stronę domu. Najlepiej by było gdyby Jean go nie zauważyła. Właśnie, Jean! Co z nią?! A jeśli coś jej zrobili? Michaelowi aż serce skoczyło do gardła. Ruszył czym prędzej w stronę swojego mieszkania. Gdy wszedł na klatkę schodową chciał czym prędzej biec na górę, ale jego spojrzenia spadło na skrzynki na listy. Upewnił się, że nikt go nie widzi, po czym otworzył swoją i wsunął tam dokumenty ze zdjęciami. Teraz musiał się przekonać czy wszystko w porządku.

Wbiegł po schodach bardzo szybko, chociaż każdy stopień zdawał mu się nieskończonością. Dopadł do drzwi od mieszkania i nacisnął klamkę. Zamknięte. Po chwili usłyszał kroki w przedpokoju i szczęk zamka. Drzwi otworzyły się, a w nich stała Jean. Cała i zdrowa.

- Już jesteś? Czemu tak wcześnie? - spytała na powitanie. Jarecki nie odpowiedział, tylko objął ją i mocno przytulił. Pierwszy raz od dawna na prawdę był szczęśliwy. Oboje weszli do środka.

- Myślałam, że wrócisz dopiero wieczorem - powiedziała Jean.

- Skąd ten pomysł?

- No przecież kazałeś komuś zadzwonić, że nie możesz jeszcze wrócić i będziesz najwcześniej dzisiaj wieczorem.

- A tak, rzeczywiście. Na szczęście mogłem zrobić sobie przerwę. Ale wieczorem znów wychodzę.

- To może coś zjesz?

- Nie, dzięki. Nie jestem głodny - to nie była prawda. Michael postanowił namówić swoją żonę do wyjazdu z miasta. Być może panikował, ale lepiej dmuchać na zimne. Po godzinie zażartej dyskusji Jarecki wreszcie przekonał ją do swojego pomysłu. A po paru następnych godzinach pożegnali się na dworcu kolejowym. U matki na wsi powinna być bezpieczna. Teraz należało zająć się pewną niedokończoną sprawą.

Historyk spojrzał na zegarek. Dochodziła szósta wieczorem. Siedział w ogródku kawiarni i popijał małą kawę. Czekał na Benza i ewentualnie innych...
 
Col Frost jest offline