Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2010, 23:26   #91
Bogdan
 
Bogdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie coś
Ta melodia. Nie jego, ale nie obca.
Nic nie widział. Wzrok rejestrował obrazy, ale nie z tego miejsca i czasu. Miejsca, zdarzenia, twarze pojawiały się i umykały przeganiane przez kolejne cisnące się wspomnienia. Mieszały się czasy. Stanica w Korgopoliu, most na Lynsku, pucułowata twarz Tordbringena, portowa dzielnica w Grunburgu, galeria zamkowej baszty, rozrechotana dziupla starej Olchy, bezdroża Reikwaldu, kurhany Kniażewo Urocziska. Chciał je zatrzymać, czasem odegnać. Chciał, ale nie potrafił.
Otrzeźwiło go zimno. Nagły chlust lodowatej wody wyrwał z szalonej galopady i osadził rozpędzony umysł w jednym miejscu i czasie. Nie chciał tego. To złe miejsce i zły czas. Pragnął uciec. Jeszcze raz uratować się, schować głęboko. Tam gdzie nie znajdzie go już nigdy zębaty pysk Amishuruka. Gdzie nie przychodzą Gadający w Trawie.
Skulony aż do bólu chciał zapaść się w sobie. Jak kiedyś zatracić w zapomnieniu.
Nie dał rady. Melodia zawracała go spowrotem. Ciągnęła jak topielca ku powierzchni rzeczywistości. Zlękniony umysł opierał się i szarpał, ale melodia łagodnie i wytrwale wydobywała go z głębi.
I ten łagodny głos. Te kojące słowa. Ich treść.
Rozlewająca się po organizmie ciepła fala.
I ballada o iskrze nadziei. I o malwach. Ulubionych kwiatach tamtego człowieka.
Jeszcze nie odważył się otworzyć oczu. Nawet nie zdecydował, czy chce stawić czoła temu światu, w którym na powrót się znalazł. Ciche słowa wypowiedziały się same trwożąc swą butą.
...nie ma boleści, co by mnie trwożyła,
bo dzisiaj nawet w własny ból nie wierzę;
ogniowa próba dla mnie się skończyła,
i do cierpiących więcej nie należę.
I żadne szczęście ziemskie mnie nie zwabi,
żebym się po nie miał schylić ku ziemi...
I żaden zawód sił mych nie osłabi:
Przebytą męką panuję nad niemi...
Zamilkł...
Zdziwiony łatwością, z jaką wypowiedział się wiersz otworzył oczy.
Jego oniemiałe spojrzenie padło na twarz dziewczyny. Zdziwiony że słowa już nie bolą z durną miną wpatrywał się w pochylone nad nim twarze.
 
Bogdan jest offline