Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2010, 01:28   #29
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Po prostu nie mogła temu zapobiec. A chciała. No bo jaki miała interes w narażaniu się Markusowi albo biednej wdowie. Ale po prawdzie już nad strumykiem, nad zwłokami zamordowanych braci, kiedy Markus z iście wieszczą intuicją przypisał znalezioną kość mężowi pani Hartmann, miała ochotę radośnie zarżeć. Taktownie powstrzymała się. A nawet rozważała pomysł, że może nie dostrzega jakichś powiązań widocznych dla towarzysza podróży. Ale potem gdy mężczyzna wręczył tę kość wdowie a pani Hartmann ujawniła plany pochówku… Fay nie wytrzymała…
I popłakała się ze śmiechu. Tyle satysfakcji obśmianej pary, że straciła przy tym równowagę i boleśnie wyrżnęła o ziemię.

Potem uścisnęła ramię Markusa.
- Pomogę ci go skompletować – wyszeptała mu do ucha. – Obiecuję.
Najpierw historia z Vellerem, teraz wariactwa zaradnego chudzielca. Zaczynało jej się całkiem podobać na tej wyprawie.

***

Długą sekcję przesiedziała pod młyńską szopą. Trochę patrzyła na medyka przez szpary w deskach, niezdecydowana czy czuje podziw czy niesmak. Skoncentrowany na pracy Veller nie dostrzegał podglądającej. Odór krojonych zwłok docierał i do niej i zmuszał do myślenia nad całą tą śmierdzącą sprawą. Nie podobały jej się własne wnioski i to co jej zdaniem trzeba było zrobić. Naprawdę nie chciała już zabijać ludzi. Swój limit wypracowała, bo taki był psi los sierot, teraz w tym drugim podarowanym życiu chciałaby żeby było inaczej. A wydawało jej się, że będą musieli zabić Johanna.
Bo wnioski potrafiła wyciągnąć jedne, toteż siedziała pod tą szopą i obserwowała z daleka dom wdowy. Johann nie mógł wyjechać ze wsi bez jej wiedzy. I musiała przekonać resztę, że to on powinien być ich najbliższym celem. Nie folwark, faktoria ani kopalnia.

Wcześniej, niedługo po włamaniu, wręczyła Vellerowi dwa unurzane w zawartościach johannowego plecaka kawałki białego płótna, jeden w szarej mazi, drugi delikatnie zamoczony w zielonej substancji z fiolki. Była nadzieja, że mądrala będzie wiedział, czym są te substancje.

***

- Myślę, że rano powinniśmy tylko udawać – zaakcentowała ostanie słowo – że wyruszamy w stronę folwarku, a tak naprawdę ukryć się i poczekać aż Johann wyjdzie ze wsi. Miał też wyruszyć jutro. Potem trzeba go dorwać poza wsią i wypytać. O tę formułę. Może powie po dobroci. W końcu on jest jeden a nas czworo.
W to akurat sama za bardzo nie wierzyła. Johann nie wyglądał na takiego, co łatwo ulega perswazji.
- No i Siggi i ja wyglądamy naprawdę groźnie. – kontynuowała żartując pod wpływem spojrzenia Vellera, który wyglądał, jakby miał zamiar oprotestować jej znakomity plan - A Veller nadal groźnie pachnie, może do jutra mu się utrzyma – mrugnęła do mężczyzny uśmiechając się złośliwie.
- No pomyślcie! To nie może być przypadek, że typ spod ciemnej gwiazdy szuka formuły, a nas właśnie otruto tajemniczą substancją. Taką, co zdziwiła nawet uczonego Shallyitę. Ta formuła to z pewnością nasza trucizna…
- … albo lekarstwo – dodała po chwili wahania.
- Z likworem też pewnie ma coś wspólnego - przytaknęła Markusowi – Frugelhofen jest za małe, żeby te tajemnice mogły istnieć oddzielnie. Tak sądzę – nie była pewna czy jej głęboka myśl spotkała się ze zrozumieniem reszty.
- Nigdy nie mówiłam, żeby krasnoludom nie mówić o zwłokach. –odpowiedziała jeszcze - Tylko sprawę listów chciałam przemilczeć. Ale to tylko wtedy jest ważne, jeśli uda nam się w miarę szybko wrócić do Middenheim … po te dwieście koron.
- To, kto jest za wymuszeniem prawdy z Johanna? – zapytała w końcu - Wszelkim środkami? I wyznaczeniem dziś wart, żeby nam w nocy cichcem nie wyjechał.
Sama podniosła rękę.

***

W nocy nie mogła zasnąć. W końcu zebrała swój koc i ułożyła się obok Vellera. Nie dotykając go oczywiście, ale i tak od razu poczuła się lepiej. Oddychał miarowo tak jak i wcześniej, ale jakoś była pewna, że się obudził.
- Wiesz, już mi pamięć wróciła. Gapa z ciebie Veller. Gapa.

Zasnęła uśmiechając się w ciemności.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie

Ostatnio edytowane przez Hellian : 11-01-2010 o 01:33. Powód: literówki
Hellian jest offline